Wysiadam z pojazdu kawałek od bazy, w razie jakby były w nim czujki naprowadzające i resztę drogi pokonuję biegiem.
Dochodzi już 4 po południu, czyli spóźniłem się 20 godzin.
Kurwa
Julia na pewno nie wie co się stało i zamartwia się na śmierć, w końcu skąd miała wiedzieć.Nie miałem możliwości nadać jakiejkolwiek informacji.
Zostawiam wszystkie inne sprawy z tyłu głowy, najważniejsze jest teraz znalezienie jej.Jeśli coś jej się stało, coś sobie zrobiła, uciekła...
Gdy przybywam pod budynek bazy mimowolnie kieruję swój wzrok w nasze okna.
Ciemno.
Nie witam się z nikim.
Nie zdaję raportu Delalieu.Idę najprostszą drogą przez garaż, magazyn z bronią, salę strzelecką, aż dopadam windę w sali treningowej.
Gdy przyjeżdża na miejsce czujnie poruszam się po gabinecie w stronę sypialni.
Ktoś tu był. Przychodzi mi od razu na myśl.
Na biurku i stole konferencyjnym leżą porozrzucane kartki.
Szafki są otwarte.
Książki z półek przeniesione na dywan.
Na kanapie leży "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego, moje dokumenty z wojska, rysunek ptaka co zbija mnie dosyć mocno z tropu.Widok jaki zastaję w sypialni wprawia mnie w osłupienie.
W jednym rogu stoi pięknie przybrany stolik dla dwojga, nieopodal niego wózek z jedzeniem.
Nigdzie jednak nie ma Julii.Dopiero po chwili bezruchu słyszę dźwięk wody lecącej z prysznica.
Łazienka.
Idiota.
Otwieram drzwi nie trudząc się wcześniejszym pukaniem.
Zauważam ją od razu, stojąc w progu.Julia siedzi w brodziku pod strumieniem wody i płacze, trzęsie się.
Nie mam wątpliwości co do tego, że nie zauważyła mnie.
Łzy przesłaniają jej pewnie całe pole widzenia.
O Boże.Wchodzę do kabiny zdejmując wcześniej jedynie płaszcz i biorę ją w ramiona podnosząc do pozycji pionowej.
W jej umyśle zapewne do tej chwili byłem martwy, ciężko ranny, umierający lub w niewoli.W końcu unosi głowę i spogląda na mnie, a gdy rozumie co widzi zaczyna wykrzykiwać przez łzy słowa wyrzutów i tęsknoty.
Zamykam jej usta długim pocałunkiem, a ona pod jego wpływem roztapia się w moich ramionach.Jest przemarznięta, choć nie mam pojęcia czy trzęsie się z emocji czy zimna.
Nie mam również pojęcia ile czasu stała pod strumieniem wody.Dopiero po chwili przeglądania się jej zwracam uwagę w co jest ubrana
Ma na sobie jedną z sukienek, którą dałem jej na początku naszej historii.
Materiał przykleił się do jej ciała.
Włosy mokrymi strąkami opadają na szyję, a na twarzy zostały resztki zapewne pięknego makijażu.
Oczy, nos i policzki przybrały od płaczu czerwony odcień, ale i tak jest najpiękniejszą istotą jaką widziałem.Wynoszę ją spod prysznica i owijam ręcznikami.
- Dobry wieczór, skarbie - zaczynam jak gdyby nigdy nic, patrząc na nią z wysokości jej kolan.-Dla... dlaczego nie dawałeś o sobie znać - duka - myślałam, że, że Tyyy...
Słowo "umarłeś" nie chcę przejść jej przez gardło.-Jestem cały i zdrowy - ocieram palcami łzy z jej policzków - a Ty jesteś wyziębiona, kochanie. Zaczekaj chwilkę. Usiądź.
Idę do garderoby po koce, ciepłe ubranie i nową bieliznę dla Julii.
Gdy wracam, pomagam się jej wysuszyć, mokrym ręczniczkiem zmywam resztki maskary i innych produktów do makijażu z jej twarzy po czym wychodzę, żeby mogła sama się ubrać.
Gdy zza drzwi słyszę ciche "już" wchodzę do pomieszczenia, żeby przenieść Julię na rękach do łóżka, tam otulam ją kocami, kołdrą i swoimi ramionami.
- To ty wszystko wymyśliłaś i zrobiłaś? - pytam wskazując głową na pokój.
- Po części. Ja wymyśliłam a Delalieu wszystko przygotował na moją prośbę.- W takim razie na prawdę żałuję, że się spóźniłem - mówię patrząc w jej oczy. - Dziękuję Ci za wszystko, aa i jeszcze jedno. Czy ktoś był w gabinecie? Na sofie były moje dokumenty.
Julia rumieni się.
-To ja myszkowałam w dokumentach, przepraszam nie powinnam. Chciałam znaleźć Twoje zdjęcie, a wiedziałam, że powinno być przy metryczce wojskowej - po czym wysunęła ręce spod okrywających ją warstw i objęła mnie za szyję.- Myślałam, że coś Ci się stało, albo Cię porwano.
- Nigdy nie złamię danego Ci słowa.
Zmęczeni zasnęliśmy niedługo po tym jak ułożyłem się z nią w objęciach w wygodniejszy sposób.
Ja opierałem się plecami o poduszki, a Julia plecami o mój brzuch.***
Obudziliśmy się rano w swoich ramionach.
- Przez 3 dni nie spałam tak dobrze jak tej nocy - szepcze sennie.Na te słowa uśmiech na mojej twarzy pojawia się uśmiech i dotykam ustami jej skroni a dłonią gładzę policzek.
Natychmiast odskakuję, jej skóra jest gorąca.- Julio Ty chyba płoniesz. Poczekaj tu na mnie. Pójdę po Delalieu i dziewczęta.
- Nic mi nie jest - zaczęła zapewniać. - Nie wzywaj ich.
Z przerażniem spoglądamnna nią i obiecuję, że zaraz wrócę z apteczką.Najpierw kieruję się do pokoju chłopaków. Pukam i od razu otwieram drzwi.
- Kishimoto, chodź tu.
- Może by tak "dzień dobry", to nie ja napadam Cię bladym świtem - mówi przecierając oczy.
- Szybko.
- Dobrze, dobrze proszę Pana.Czekam na niego przed drzwiami, gdy pojawia się obok mnie wyjaśniam jak wygląda sprawa i słodki Jezu, podaję mu trasę do swoich apartamentów z rozkazem pilnowania Julii.
- To jest jedyny raz kiedy możesz wejść do mojego pokoju, zrozumiano?
- Tak jest.
Więcej go nie zobaczyłem, bo już niewidzialny poszedł w stronę apartamentu.Po kilkunastu minutach wracam do pokoju z wielką apteczką, dziewczętami i Delalieu.
Ku naszej zgrozie termometr wskazał niemal 40 stopni gorączki.
Po podaniu kapsułek nie trzeba długo czekać żeby zasnęła.Jej stan nie polepszał się przez następne 2 dni.
Brała leki.
Spała.
Ledwo co jadła i piła
Próbowaliśmy zbić jej gorączkę z marnym skutkiem.Udało mi się jednak przekonać wszystkich żeby została w sypialni.
Moją kartą przetargową było to, że mogłem mieć ją cały czas na oku, każdy kij ma jednak dwa końce - zbyt często pojawiali się tu jej przyjaciele.Chociaż ja mam pełne ręce roboty i muszę opracować nowy plan, o którym lepiej żeby jak na razie nie wiedziała.

CZYTASZ
Siła Julii
أدب الهواةOPOWIADANIE WZNOWIONE ❤ "-Dziękuję, dziękuję wam - ściskała ich wszytskich po kolei" -A mi nie podziękujesz - mówię z udawanym smutkiem za jej plecami. Gdy się obraca szczęście w najczystszej postaci maluje się na jej twarzy." Co stało się po zabi...