𝓟𝓻𝓸𝓵𝓸𝓰

1.4K 38 5
                                    

𝓟𝓻𝓸𝓵𝓸𝓰

- Remus, czy ty jesteś normalny??!- spytał Syriusz.

- Myślę, że tak.- odparł spokojnie chłopak.

- Czekaj chwilę.- powiedział James.- Naprawdę chcesz tam iść?!

- W-w-właśnie- jąkał się Peter. 

Stali przed Malfoy Manor. Z ciemności wyłonił się ładny wiejski dwór, przez romboidalne kratki szyb dolnych okien sączyło się światło. Gdzieś z boku, spoza żywopłotu, z pogrążonego w mroku ogrodu dobiegł cichy plusk fontanny.

- Słuchaj...- zaczął Syriusz.- Tam są śmiercożercy tam jest On.

- I ona!- warknął Remus.

- Słuchaj...bardzo mi przykro z powodu twojej siostry, ale... twoja siostra zmarła przy porodzie...

- Wcale nie, On ją zabił! Tam jest moja siostrzenica!

- A-ale Sam- Wiesz- Kto jest ojcem twojej siostrzenicy ...

- Nie chcę- mówił powoli Remus- aby wyrosła na morderczynię!

- Okej, co robimy?- Powiedział James.

- Masz w ogóle jakiś plan?- spytał Syriusz.

- Zrobimy tak. Ja z Jamesem ukryjemy się pod peleryną- niewidką. Syriusz spróbuje oszołomić śmierciożerców stojących przy wejściu, a później teleportuje się po swój motocykl. Peter zmieni się w szczura i odszuka pokój Lizzie...

- Lizzie?- spytał Peter.

- To moja siostrzenica.- odparł Remus. Jest w wieku Harry'ego.

- To do roboty...- powiedział James.

 W jednej chwili Syriusz oszołomił dwóch śmierciożerców i zniknął teleportując się po motocykl. Remus i James pod peleryną-niewidką weszli na dwór i za Peterem poszli szukać Lizzie.Nagle usłyszeli płacz dziecka.

- To tu...- szepnął James.

W białej kołysce leżała mała dziewczyna mająca około rok. Miała krótkie, ale gęste czarne włosy i piegi na nosie. Ubrana była w śliczną białą sukienkę. Koło niej leżał miś, który był od niej niższy o głowę.

- Cześć- szepnął Remus- Zabieramy cię stąd...

Dziewczynka, nie wiedziała co oznacza zabieramy cię stąd, ale i tak się uśmiechnęła i wyciągnęła rączki w kierunku Lupina. W oknie widać było Syriusza na latającym motocyklu. James wziął Lizzie na ręce i wsiadł na motocykl.

- Spotkamy się u mnie- powiedział James i po chwili zniknął z pola widzenia.

- Gdzie Peter?- powiedział sam do siebie Remus, wzruszył ramionami.- Pewnie poleciał z Syriuszem. 

Remus popatrzył na księżyc. Jutro ma być pełnia i Halloween... Lupin teleportował się do domu Potterów.

- Lupin czy to dobry pomysł?- spytała Lily.- Nie chcę ciebie obrażać, ale jesteś wilkołakiem...

- Właśnie...- powiedział James- Sam wiesz, że nie masz nad tym kontroli, jeszcze ją zabijesz.Remus usiadł na kanapie i zasłonił twarz rękami.

- To co ja mam teraz zrobić...przecież jej tam nie oddam.

- Może...oddaj ją mi.- Powiedział Syriusz... Po długich namowach Remus uznał, że powierzenie Lizzie Syriuszowi to dobry pomysł. 

                                                                       𝟛𝟙.𝟙𝟘.𝟙𝟡𝟠𝟙
- Błagam tylko nie Harry...

- Avada Kedavra!!!

Po nieudanym zabiciu Harry'ego Pottera cały dom się rozpadł.

- O nie...- Powiedział Syriusz schodząc z motocyklu, na którym spała Lizzie, nie mając pojęcia co właściwe stało się z jej ojcem, który...rozpłynął się w powietrzu- H-Hagrid! C-co się stało.

- Tak mi przykro...- powiedział wielki mężczyzna wycierając oczy ogromną chustą w grochy.

- A-a Harry?- Powiedział przez łzy Syriusz.

- Żyje...niesamowite prawda...cały dom stoi w ruinie a on żyje, do tego Sam- Wiesz-Kto zniknął...- Syriusz z ukradkiem spojrzał na Lizzie

- Ja się nim zaopiekuję- powiedział.

- Niestety Syriuszu muszę ci odmówić...Dumbledore poprosił mnie abym przywiózł go na Privet Drive 4.

- Ale ja jestem jego ojcem chrzestnym...

- Przykro mi...

- No cóż...skoro Dumbledore ci kazał, sprawdzę co u Petera... mam nadzieję, że nic mu się nie stało.- wsiadł na motocykl i odjechał.

- To Peter...- powiedział do śpiącej Lizzie- To on wyjawił tajemnicę. 

 Parę godzin później Syriusz stał na przeciwko Petera, był cały czerwony ze złości.

- Ty...Ty mały podstępny karaluchu!

- S-Syriusz...jak miło ciebie widzieć- Black chwycił Petera nadgarstki i przywarł do ściany.

- A mi właśnie niemiło...Jak mogłeś...oni ci zaufali!!! Ty...TY DWULICOWCU

- Avada...

- Lizzie- szepnął Syriusz i pobiegł w kierunku dziewczynki, i obronił ją jak i siebie samego zaklęciem protego.

- JA JESTEM NIEWINNY- krzyczał Syriusz, gdy zakuwali go w kajdany- TO PETER

- Mh... powiesz to Wizengamotowi

- LIZZIE...- Zabieramy go...

- Ministrze...- powiedziała jakaś kobieta, gdy Syriusz odjechał.- Tu ktoś jest... Kobieta wzięła na ręce małą dziewczynkę.

- Trzeba ją oddać do sierocińca...zawieź ją tam. 

      Po następnej godziny mała Lizzie leżała w kołysce w sierocińcu, nie mając pojęcia kim jest i co właściwie zdarzyło się tej nocy.




LizzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz