𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝟏𝟒

222 10 0
                                    

Nadszedł marzec. Zaczęło robić się w miarę ciepło; śnieg powoli topniał, nadchodziła wiosna. Każdą wolną chwilę przesiadywałam w bibliotece wertując książki w poszukiwaniu śladu zagadki. Wypożyczyłam wszystkie książki związane z astronomią i astrologią i po kolei wertowałam strony. W bibliotece często spotykałam Golden Trio, które próbowało uporać się z rozwiązaniem klapy w podłodze i pomóc Hagridowi w opiece nad smokiem. Nie bardzo interesowały mnie smoki, ale próbowałam im jakoś pomóc, bardziej jednak przejmowałam się moimi problemami. Przeglądałam wszystkie książki, dedukowałam wszystkie gwiazdozbiory, diagnozowałam gwiazdy Przydatne okazywały się także lekcje astronomii, które niestety odbywały się tylko dwa razy w tygodniuNadszedł czerwiec. Było ciepło i błogo, jednak nie mogliśmy się obijać, ponieważ nadszedł czas egzaminów. Hermiona 24/7 czytała podręczniki i wkuwała regułki, ja za to luźniej podchodziłam do napisania testu.W dzień egzaminów wszyscy byli w stresie. Hermiona chodziła w kółko martwiąc się , że popełniła błędy.

- A co jeśli to był punk A, zaznaczyłam B!...

- Jeśli odpowiesz, źle ześle cię do tartaru..

Myślę, że egzaminy były całkiem znośne. Poczułam ulgę myśląc, że kolejne napiszę za rok. Siedziałam pod jabłonią i czytałam książkę. wiatr lekko targał moje włosy i kołysał liście drzew. Powoli zamykałam oczy. Zasnęłam.

- Li wstawaj!- ktoś krzyknął, a ja gwałtownie podskoczyłam. Przede mną stał Harry.- Co się drzesz!- warknęłam

- Snape próbuje ukraść kamień filozoficzny.

- Co do cholery?- spytałam przebudzając się.

- Kamień filozoficzny, dzięki niemu jest się nieśmiertelnym i można nim przemieniać obiekty w złoto.

- To co robimy?- spytałam

- Idziemy go powstrzymać.- odparł Ron

- To był sarkazm- powiedziałam.

Pobiegliśmy po miotły, mogły nam się przydać, i poszliśmy na trzecie piętro. Staliśmy przed trójgłowym psem, który warczał i szczekał na nas. Zauważyliśmy harfę, koło łapy cerbera. Nie mieliśmy jak do niej dosięgnąć. Harry uśpił psa muzyką. Przeszliśmy, raczej spadliśmy przez klapę w podłodze. Poczułam jak coś oplata mi nogi.

- Lumos...- szepnęłam

Zobaczyłam diabelskie sidła. Zaczęły oplatać mi szyję, zaczęłam się dusić.

- LUMOS!- wrzasnęła Hermiona, a okropne rośliny zwęziły ucisk i uciekły. Weszliśmy do drugiego pokoju.Latało tam pełno kluczy. 

Jeden z nich musiał otworzyć drzwi. Wznieśliśmy się ponad ziemię na miotłach i klucz po kluczu łapaliśmy i przekręcaliśmy w drzwiach. Harry złapał srebrny kluczyk, przekręcił w drzwiach. Mogliśmy przejść do następnego zadania.

Było nim gra w szachy. Kompletnie nie umiałam w to grać. Jednak Ron dobrze poprowadził rozgrywkę, jednak spadł z pionka i stracił przytomność. Postanowiłam zostać przy nim, a Hermiona i Harry poszli dalej. Po jakimś czasie zauważyłam Dumbledore'a biegnącym na pomoc.

- Zanieś go do skrzydła szpitalnego.- rozkazał dyrektor. Ron ocknął się po około trzydziestu minutach. Chciałam wrócić do dormitorium, lecz pielęgniarka rozkazała mi zostać mówiąc, że przeżyłam wstrząs. I tak uciekłam do pokoju. Mój pierwszy rok szkolny dobiegł końca, był bardzo...ciekawy.Smutno było mi opuszczać szkołę na dwa miesiące, ale nie musiałam się uczyć...

LizzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz