𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝟑𝟎

197 13 13
                                    

Spojrzałam sceptycznie na mężczyznę. On jedynie uśmiechał się drwiąco patrząc mi w oczy; wyglądał na bardzo pewnego siebie.
Podszedł do mnie i delikatnie pocałował mnie w rękę, a ja zmusiłam się do lekkiego uśmiechu.

— Miło cię poznać.— powiedział przyciszonym głosem

— Mnie także.— odrzekłam tylko i wyłącznie z grzeczności.

— Zamieszkasz z Taylorem.— stwierdził ojciec— Weźmiecie ślub w maju.

— A co jeśli ja nie chcę!— powiedziałam oburzona, co wywołało niemałe zmieszanie Chrisa.

— Postawiłem cię przed faktem dokonanym, nie masz wyjścia.— powiedział krótko— Możecie odejść.

Taylor znowu się ukłonił, a ja prychnęłam i obrażona wyszłam z salonu.

~*~

— A więc jesteś Riddle.— powiedział opierając się o ścianę holu

— Nie, nazywam się Nelson.— odparłam zmierzając w stronę wyjścia

— Nie zapomniałaś o czymś?

— Nie...— odrzekłam zatrzymując się

Chris wyjął z kieszeni kluczyki.

— Nigdzie z tobą nie jadę.— powiedziałam

— Nie masz wyboru.— stwierdził chłodno

— Nie ruszam się stąd!

— A ja nie ruszę się bez ciebie.— odrzekł

— Więc trochę tu postoisz.

— Założymy się?

Mężczyzna podszedł do mnie, chwycił mnie za biodra i przerzucił przez ramię, jakbym była workiem.

— Puszczaj!— krzyczałam próbując się wyrwać

— Tylko się zmęczysz.— powiedział wpychając mnie do czarnej limuzyny.

Usiadł przy mnie i dał znak kierowcy, aby odpalił samochód.
Zaczęłam się szarpać, gdy Chris chwycił mnie za nadgarstki i oparł je o fotel samochodu.

— To nic nie da.— spojrzał na mnie władczym wzrokiem— Odpocznij.

Chwilę potem rozluźnił uścisk i mnie uwolnił.

Szybko skorzystałam z tej okazji. Otworzyłam drzwi limuzyny, aby z niej wyskoczyć, ale nagle poczułam liny na moim ciele. Problem polegał w tym, że ich nie widziałam a na dodatek nie mogłam się ruszyć.
Obróciłam głowę. Taylor celował we mnie różdżką, agresywnie spoglądając spode łba. Drzwi auta zamknęły się na jego rozkaz.

— Nie sądziłem, że jesteś tak głupia!— warknął— Miałaś szasnę miło spędzić podróż, ale ją zaprzepaściłaś.

Próbowałam się uwolnić z niewidzialnych więzów. Chris patrzył na to wszystko z boku i uśmiechał się szyderczo.

— Jebany sadysta!— warknęłam

— Możesz myśleć o mnie co chcesz, mam to gdzieś.— odparł, po czym znów zaczął wpatrywać się we mnie. Szarpnął energicznie różdżką co spowodowało ściśnięcie się liny; zawyłam z bólu.
Uśmiechał się w najlepsze, wyglądało na to, że torturowany mnie sprawiało mu przyjemność.
Zaczęłam płakać, ponieważ węzły ostro wbijały mi się w skórę. Zobaczyłam mroczki przed oczami i poczułam się bardzo słabo.

LizzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz