to była sobota
rok 1975, sierpniowy wieczór
wieś
ludzie siedzieli przy wódce
na chwiejnych ławkach
w swoich oszczanych ogródkach
i krzywili się, krzyczeli
brudni, śmierdzący
pokąsani przez komary
i muchy końskiedzieci z pozdzieranymi kolanami
łaziły w sandałach
po gnoju i błocie
a później biegały w ciemności
na posadzce z betonu
żeby te swoje kolana
zedrzeć jeszcze bardziej
i darły się przy tym
tak jak ich skórao 2:30 zapadła cisza
i cała wieś zamarłato była niedziela
rok 1975, sierpniowy poranek
starcy przemyli kaprawe oczy
wtarli wodę kolońską
i ubrali skórzane mokasyny
kupione na wtorkowym targu
w 1973dzieci zaciągnęły podkolanówki
na pozdzierane kolana
pijacy byli prawie trzeźwi
a dziwki prawie dziewiczei cały ten tłum degeneratów
poszedł gęsiego do kościoła
aby tam udawać świętychpo mszy ludzie szeptali
że leszkowi wódka już całkiem
wyprała rozum
bo od miesiąca go w kościele nie mato była niedziela
rok 1986
te dzieci, co kiedyś
miały zdarte kolana
tej niedzieli wcierały wodę kolońską
i przemywały oczy
a ich rodzice
wykręceni i przeżarci
utykali na jedną nogę
i wyciskali ropę spod paznokcia grzechów nazbierali tyle
że do kościoła wyszli
godzinę przed czasem
żeby dłużej udawać
skruszonych i świętychledwo otworzyli drzwi
i już oczom przekrwionym
uwierzyć nie moglina katafalku kapłan
ciało leszka zasypywał solą
bo ten bezbożnik leszek
od 11 lat siedział w kościele
a jego mumia była skruszona
bardziej niż serca wiernychtłum wrzał i rodzice
swoim dzieciom zakrywali oczy
starcy onieśmieleni zerkali
a ci kulejący
stawali na palcach jednej nogi
żeby zza cudzych pleców dojrzeć
„co tam się
do kurwy nędzy
dzieje?"a ksiądz jednie ukrył sól pod ornatem
przymknął oczy, zmarszczył czoło
i donośnym głosem powiedział
„bracia i siostry, bóg zesłał nam z nieba relikwie święte"[to jest mój eksperyment i pierwszy tekst pisany bez rymów - dotychczas bardzo takich nie lubiłam i w większości nie podobały mi się]