mówiła, że ma dom
na północ od werony
jej ojciec - bystry, światły
zarabia miliony
i przy każdym śniadaniu
dla lepszego humoru
piją kieliszek prosecco
i próbują kawioru
a na miejskim deptaku
świeże kupują kwiaty
odwiedzają kawiarnie
zaułki, antykwariaty
jej matka to definicja
eleganckiej kobiety
pachnie no.5 chanel
i złote spinki mężowi
wpina rano w mankiety
mówiła, że lubią słońce
a gdy zachcą chłodu
to przecież pieniędzy
mają jak lodusnuła się po mieście
włóczyła się całkiem sama
do domu miała 100 metrów
jeszcze trzy klatki i brama
z rynien ciekła woda
tworzyła marne kałuże
a ona stała na deszczu
i stać chciała najdłużej
wróciła przemoczona
i z ojcem zasiadła przy stole
topili się w smrodzie, ubóstwie
w monopolskim grajdole
matka chwiała się smętnie
straszyła twarzą jak duch
a ojciec pił z gara żur
co mu ściekał
na piwny brzuch