Pierwsze skoki.

23 2 1
                                    

21 lipca, niedziela.

Dzisiaj nie zastanawiałam się co będziemy robić. Z dziewczynami było coraz miłej rozmawiać, ponieważ też lubię konie. Poszłyśmy z uśmiechem na twarzy do stajni. Osiodłałam Charm'iego i prowadziłam go na plac. Instruktorka powiedziała, że dzisiaj jedziemy na ujeżdżalnię. Dziewczyny były szczęśliwe, że jedziemy na ujeżdżalnię. Wprowadziliśmy konie do przyczepy i pojechałyśmy do ujeżdżalni.
- Charlotte, myślisz, że co będziemy robić w ujeżdżalni? - zapytała mnie Clara.
- Nie wiem - odpowiedziałam. - a co możemy robić?
- Zobaczysz - powiedziała Avery.
- Pani Kate, będziemy skakać czy ćwiczyć ujeżdżenie? - zapytała się Anna.
- Dowiecie się na miejscu - odpowiedziała.
- Ja przecież nie umiem tego i tego, więc, co ja będę robić? Jeździć kółka? Bez przesady! Muszę coś robić. - pomyślałam.
- Jesteśmy! Weźcie konie i ustawcie się na pawilonie A. Jeszcze pamiętajcie, że jutro przyjeżdża nowa dziewczyna. Niestety miała małe opóźnienie, ponieważ zachorowała. - wesołym głosem powiedziała do nas Pani Kate.
Wyprowadziłam Charm'iego z przyczepy i weszłyśmy do ujeżdżalni. Zobaczyłam po jednej stronie skoki, a po drugiej pusto. Naomi wytłumaczyła mi, że pawilon A jest do ujeżdżenia lub rekreacji.
- Zróbcie kółko stępem, kółko kłusem z woltą, galop ze zmianą kierunku przez przekątną i kłus z woltą na krótkiej i na długiej ścianie. - powiedziała instruktorka.
Niestety, Kate musiała powtórzyć, bo zapomniałyśmy.
Jeździło nam się fajnie. Jak skończyłyśmy instruktorka Kate powiedziała, że jutro poskaczemy przez krzyżaki.
- Podobało Wam się?- zapytała nas p. Kate.
- Tak - odpowiedziałyśmy.
- To jeszcze zróbcie tak raz. - zaśmiała się Kate.
- Eh...
- Naprawdę?
- Serio?
- No dobra, ale serio?
- Tak

W końcu Kate powiedziała mi jak się skacze i wtedy była moja pierwsza lekcja skoków, która miała być dzień później. Skakałam do 50 cm. Clara, Avery, Ida i Nami skakały do 100 cm, a Ana ze mną do 50 cm. O 12:00 wróciłyśmy na Farmę Steve'a. Rozsiodłałam Charm'iego i poszłam na spacer. Wróciłam na obiad. Nami się pytała gdzie byłam, odpowiedziałam jej, że na spacerze. Godzinę przed druga jazdą zadzwoniła do mnie mama.
M: Hej Charlotte
Ch: Cześć.
M: I jak tam na obozie? Odrazu Ci współczuje.
Ch: Wcale nie musisz. Tutaj jest świetnie!
M: Jutro masz prom do Jarlaheim.
Ch: Ja nigdzie nie jadę. Kocham konie i ty tego nie zmienisz!
M: Zobaczymy. Jak tata się zgodzi wysłać Ciebie do babci to jutro masz prom o 10:00.
-Przełączyłam się-
Ch: Hej tato.
T: Cześć jak tam na obozie?
Ch: Jest fajnie i kocham konie. Mama chce mnie wysłać do babci!
T: Jak ci się podoba na obozie to zastajesz do 15 sierpnia. Czemu ma mama ci zabierać radość?
Ch: Dzięki tato. Papa
T: Papa.
-Rozłączyłam się-
Następnego dnia o 7:30 obudziła nas jakaś dziewczyna.
- Halo! Ktoś tu jest! Obudźcie się! Halo! - krzyczała.
Nami wyszła z pokoju.
- O co ci chodzi?! Nie widzisz?! Śpimy jeszcze! - krzyczała Nami.
- Ok, hej jestem Alanis, przyjechałam na obóz konny. Jest tutaj jakaś osoba z którą mogę normalnie porozmawiać? - zapytała.
- Tak, ze mną możesz. - odpowiedziała Nami.
- No nie wiem. Chce rozmawiać z dziewczyną na „C".
- No, składa się, że mamy dwie na „C".

CDN

Historie życia Charlotte.Where stories live. Discover now