Rozdział IX - Szczera rozmowa

67 9 4
                                    

Mikkel zmusił się, żeby otworzyć oczy, kiedy poczuł, jak ktoś delikatnie nim potrząsa. Jęknął cicho z bólu i osoba ta natychmiast przestała.

— Ellain? — wymamrotał. Ledwie mógł mówić. Język mu spuchł, w gardle panowała susza, a każda część ciała pulsowała tępym bólem.

— Nie śpisz? Dobrze. Masz, napij się.

Przytknęła coś do jego ust, więc posłusznie otworzył je. Chłodna woda okazała się zbawieniem i uśmierzyła nieco ból. Mikkel odetchnął nieco, czując, jak jego umysł się rozjaśnia.

— Jak się czujesz? — zapytała Ellain z troską.

— Lepiej — powiedział, odchylając głowę i opierając ją o kamienną ścianę.

Wokół panowała nieprzenikniona ciemność. Mikkel przez chwilę zastanawiał się, czy przez tę dziwną chorobę nie stracił całkiem wzroku, ale wątpił w to. Przypuszczał, że gdyby tak się stało, coś by poczuł.

— Odwróć się — poleciła Ellain. — Rozwiążę cię. Ta cała Lien była tu przed chwilą i mnie rozwiązała.

Kiedy tylko sznury opadły z jego nadgarstków, Mikkel potarł je z ulgą. Dobrze było znów móc swobodnie poruszać rękami, chociaż nawet proste ruchy przyprawiały go o dodatkowy ból.

— Jesteś głodny? — zapytała Ellain. — Dostaliśmy coś, jakąś papkę, a przynajmniej tak mi się wydaje. Nie smakuje najlepiej, ale to zawsze coś.

Na samą myśl o jedzeniu żołądek Mikkela zacisnął się nieprzyjemnie.

— Nie... Nie, to chyba nie jest dobry pomysł.

Usłyszał, jak Ellain wzdycha ciężko.

— Twoja strata — powiedziała fałszywie wesołym głosem. — Może ci trochę zostawię.

Mikkel zaśmiał się słabo, ale zaraz przestał, bo zabolały go żebra.

— Czemu jest tu tak ciemno? — zapytał, żeby odciągnąć swoje myśli od wszechobecnego bólu.

— Ta Lien przyniosła nam jedzenie, a potem zabrała światło i sobie poszła. — Choć Ellain starała się mówić pogodnym głosem, Mikkel usłyszał wkradającą się do niego złość. — Mamy szczęście, że nie postanowiła nas otruć.

Może próbowała, ale trucizna jeszcze nie zadziałała, pomyślał Mikkel, ale nie powiedział tego na głos. I tak mieli już zbyt dużo zmartwień, żeby przejmować się jakąś wolno działającą trucizną. Wątpił w to, żeby osoby ich więżące pozwoliły ujść im z życiem z tego spotkania.

— Musisz spróbować uciec — powiedział, przerywając ciszę.

— Co?

— Musisz stąd uciec. Oni nie pozwolą nam przeżyć, jestem tego pewien. — Potrząsnął głową. — Ja i tak niedługo umrę, ale ty... Musisz przeżyć.

Czuł się, jakby umierał. Każdy fragment jego ciała nieustannie bolał, z każdą chwilą coraz bardziej. Do tego dochodziło jeszcze zmęczenie, które sprawiało, że ledwie mógł utrzymać otwarte oczy, a także przyspieszone bicie serca i trudności w oddychaniu.

Nie chciał umierać, ale wiedział, że prawdopodobnie nic nie da się z tym zrobić. Pozostało mu tylko pogodzić się ze swoim losem, któremu sam zawinił. Mógł przecież nie zgadzać się na wyprawę na Wielkie Pustkowie. Mógł odmówić. Zadaniem, które wyznaczył mu Dannel, było pilnowanie Ellain. Zawiódł, wiedział o tym. Nie umiał upilnować nawet samego siebie.

Zastanawiał się, co robił Dannel. Miał nadzieję, że nie wpakował się w żadne kłopoty, choć szczerze w to wątpił. Zbyt dobrze go znał.. Mężczyzna z pewnością zrobił coś głupiego. Mikkel żałował, że nie było go tam, żeby go powstrzymać.

Królowa Magii [Miasto Magii #2][ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz