Evas nie potrafił spojrzeć na Ballę, choć jednocześnie chciał zasypać ją pytaniami. Nie mógł się jednak zdobyć na to, by się do niej odezwać. Myślał, że nie żyje. Że ją zabił. A jednak jakoś przeżyła, udało jej się uciec. Czy była z Isallą i resztą? Czy to ona ich zabiła?
Może się mylił, może Balli wcale nie było w Kericie, ale w takim razie skąd wzięli się tam ich rodzice? Czy Balla ich sprzedała, wydała na pastwę Isalli? Jeśli tak, Evas nigdy jej tego nie wybaczy. Ich śmierć była w równym stopniu winą jego i jej.
— Byłam w Kericie, kiedy go zaatakowaliście — opowiadała Balla.
Evas czuł na sobie jej wzrok, ale nie podnosił spojrzenia. Nie potrafił się do tego zmusić. Pierwszy raz uważał, że Balla ma pełne prawo go nienawidzić. Sam nienawidził siebie za to, co zrobił.
— Ale przeżyłaś — wytknęła jej Ajsia. — Isalla cię uratowała?
— Mnie i kilka innych osób, które stały najbliżej niej. Nie chciałam z nią iść, nie chciałam się do niej przyłączać, zmusiła mnie do tego. Przez większość czasu nie miałam świadomości, kiedy odzyskałam ją ostatni raz, byłam tutaj, w jakimś hotelu. Mieliśmy ruszać dalej, do Teklandu, ale Adoz wyczuł jakiś dziwny sygnał.
Adoz był jednym z trupów, tym z poderżniętym gardłem. Był chyba Umysłowcem, jeśli Evas dobrze pamiętał.
— Sygnał od Eana? — zapytał Steen.
— Chyba tak. Tak mówił Adoz. Twierdził, że był to sygnał wzywający o pomoc, czy jakoś tak. Isalla chciała, żebyśmy to sprawdzili. W międzyczasie udało mi się uwolnić i uciekłam.
Evas zmarszczył brwi. Coś omijała, czegoś im nie mówiła. Ale niezbyt go to obchodziło. Zgodził się pomóc w szukaniu Eana, mógł pomóc w ratowaniu go i w walce z tą całą Ellain, ale... Ale tak naprawdę najchętniej znalazłby się jak najdalej stąd.
Tylko dokąd by się udał? Jego rodziców tu nie było, pewnie już nie żyli. Nie mógł tak po prostu wrócić do domu — chyba by tego nie przeżył. Skończyłby, tułając się bez celu po Urthei. Teraz przynajmniej miał coś do roboty.
— Widzieliśmy trupy — powiedziała Anella. — Isalli i dwóch mężczyzn. Są w lesie.
— Zabiłam ich — powiedziała Balla, nie bez dumy w głosie.
Jak? Przecież została pozbawiona magii. Czy odkryła tę samą sztuczkę, którą kiedyś odkryła Anella? Ale nawet wtedy nie miało to wiele sensu. Balla nie była anomalią, w odróżnieniu od Evasa. Nie dałaby sobie rady z trójką starszych od siebie magów.
— I tak po prostu zdecydowałaś się nam pomóc? — Ajsia była podejrzliwa, z czym Evas się zgadzał. — Skąd wiemy, że nie jest to pułapka?
— Nie obchodzi mnie to — odparł Steen z niecierpliwością. — Nie mamy lepszego tropu.
— Adoz powiedział, że to jakieś pół godziny szybkiego marszu na północny-wschód od tego żółtego domu — poinformowała ich Balla. — Nic więcej nie wiem. Nie wiem, czy coś znaleźli, bo ich zabiłam, zanim zdążyliby coś powiedzieć.
Przez chwilę panowała cisza.
— To... niezbyt pomocne — powiedziała wreszcie Ajsia. — Liczyłam, że będziesz miała coś więcej.
To zirytowało Ballę, co niezbyt zdziwiło Evasa.
— Przecież przyszłam wam pomóc! Teraz przynajmniej wiecie, gdzie szukać! W tym też mogę pomóc! Tylko lepiej puśćcie mnie potem wolno.
CZYTASZ
Królowa Magii [Miasto Magii #2][ZAKOŃCZONE]
FantasyKiedy Dannel został pokonany, w Mieście Magii zapanował pozorny spokój. Jednak z niezadowoleniem mieszkańców spowodowanym ich sytuacją, a także niedobitkami popleczników Dannela, wciąż grasującymi na wolności, pokój ten nie potrwa długo. W tym samy...