Rozdział XXIV - Ucieczka

59 7 5
                                    

Mikkel nie spodziewał się, że jeszcze kiedyś się obudzi, dlatego nie wiedział, co zaskoczyło go bardziej — to, że otworzył oko, czy twarz Riany, znajdująca się tuż przed jego. Aż się wzdrygnął, a kobieta odsunęła się nieco.

— Żyjesz — powiedziała. — Nie byłam taka pewna, czy przetrwasz kolejną noc. Jesteś uparty.

Mikkel usiadł, ignorując protesty swojego ciała. Czasem zastanawiał się, czy twarda, kamienna podłoga nie szkodziła mu bardziej niż tajemnicza choroba. Riana obiecała, że porozmawia z Królową o przeniesieniu go do jakiegoś lepszego miejsca, ale albo nie dotrzymała obietnicy, albo Królowa nie wyraziła na to zgody.

— Tak, już to słyszałem — mruknął i rozejrzał się. — Gdzie jest Ellain?

Do tej pory przychodziła odwiedzać go codziennie, za każdym razem przekonana, że więcej się nie zobaczą. Ale teraz jej nie było, a zamiast niej przy wejściu stała inna kobieta, której nie rozpoznawał.

— Nie martw się, przyjdzie później. To jest Luan. — Wskazała na nieznajomą, która podeszła bliżej. — Pomoże nam.

Luan przyglądała się Mikkelowi z niemożliwym do odczytania wyrazem twarzy. Miała ciemne, długie do pasa włosy i surowe rysy twarzy. Nie wyglądała zbyt przyjaźnie, ale Mikkel i tak posłał jej szybki uśmiech.

— Pomoże nam? — powtórzył. — W czym?

Riana westchnęła.

— W ucieczce. Tak, wiem — powiedziała szybko, gdy tylko otworzył usta, żeby zaprotestować. — Nie chcesz uciekać, nie chcesz nikogo narażać i tak dalej. To bzdury. Znalazłam sposób, żeby cię stąd wydostać, nie narażając nikogo.

Mikkel poruszył się niespokojnie. Nie narażając nikogo? Jakoś nie potrafił sobie tego wyobrazić.

— Jaki? — zapytał mimo swoich wątpliwości.

Riana i Luan wymieniły spojrzenia.

— Niedługo odbędzie się wyprawa na wasz ląd — powiedziała Riana. — Wysyłamy tam kobiety, żeby... zostały zapłodnione. — Skrzywiła się lekko. — Możemy przemycić cię na statek.

Mikkel zmarszczył brwi.

— Niby jak? Ledwo jestem w stanie ustać na nogach. — Poza tym, wątpił, żeby przeżył tę podróż. Szczególnie, gdyby musiał się ukrywać przed pozostałymi pasażerkami. Znalazłyby go i zabiły, zanim zrobiłaby to choroba.

— Masz jeszcze magię, prawda? Wystarczy ci jej, by dostać się na statek. Tam nie będziesz musiał się już ukrywać. Wszystkie członkinie załogi będą po naszej stronie. Luan o to zadba.

Mikkel spojrzał na kobietę, która wciąż przyglądała mu się z obojętnością.

— To znaczy?

— Nie wszyscy popieramy rządy królowej — powiedziała Luan. Mówiła niewyraźnie, jej akcent był cięższy do zrozumienia niż Riany. — Niektóre z nas... się buntują. Tylko one będą na statku. Będziesz bezpieczny.

Mikkel pokiwał głową i uciekł wzrokiem w bok. Nie podobało mu się to. Ten plan wciąż wydawał się zbyt ryzykowny. Gdyby królowa odkryła, że one wszystkie chciały pomóc mu w ucieczce...

— I tak zabije je za bycie buntowniczkami — powiedziała Riana, jakby czytała mu w myślach. Może i tak robiła, w końcu Mikkel nie wiedział, jakiego rodzaju magiem była. — Jeśli się dowie, oczywiście. Póki co, działamy w sekrecie i nie planujemy, by uległo to zmianie.

Mikkel niemal prychnął.

— Wy możecie nie planować, ale jeśli wasza królowa naprawdę jest tak potężna...

Królowa Magii [Miasto Magii #2][ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz