Rozdział XLVIII - Wybór

47 7 1
                                    


Balla nie wiedziała, kogo chciała zabić bardziej — Isallę czy Evasa. Wybór jej w końcu padł na Isallę, głównie dlatego, że kobieta była bliżej.

To Isalla uratowała Ballę z pałacyku w Kericie. Kiedy Evas podłożył i zdetonował bombę — widziała to wszystko przez okno, unieruchomiona magią i zmuszona do patrzenia — Isalla utworzyła tarczę, osłaniając Ballę, jej rodziców i troje innych magów, stojących obok.

Oczywiście, nie zrobiła tego z dobroci serca. Nie uwolniła ich, kiedy już popioły i gruz opadły — zamiast tego razem z nimi wymknęła się z ruin i ruszyła w drogę.

Jeden z magów, którego uratowała — nazywał się Tailyr — był Jednostkowcem. Pozbawił on Ballę i jej rodziców świadomości, przez co, gdy dziewczyna wreszcie się ocknęła, nie miała pojęcia, gdzie byli ani ile czasu minęło.

Eggos opuścili już dawno. Budynki, które Balla widziała przez okno hotelowego pokoiku, w którym zamknęła ją Isalla, wydawały się znajome. Czy znów byli w Osnei?

Nie podobało jej się to. Byli zbyt blisko Oreall, Ean mógł ich dopaść w każdej chwili. Z drugiej strony, chyba jednak wolałaby wpaść w jego ręce. On przynajmniej nie skrzywdziłby jej rodziców.

Bolało ją za każdym razem, gdy na nich patrzyła. Tailyr kontrolował ich, pozbawiając własnej woli. Byli tylko kukłami, patrzącymi przed siebie pustym wzrokiem. Jeśli bywały momenty, w których Tailyr zmniejszał nad nimi swoją kontrolę, działo się to wtedy, kiedy pozbywał świadomości Ballę.

Nienawidziła tych momentów. W jednej chwili siedziała i coś robiła, w następnej znajdowała się zupełnie gdzie indziej i męczył ją okropny ból głowy. W dodatku w jej umyśle panował chaos i nie potrafiła się na niczym skupić. Tylko wyczekiwała momentu, w którym Tailyrowi skończy się magia. Korzystał z niej tak często, że musiała być już na wyczerpaniu.

Kolejnym magiem, którego Isalla ocaliła z pałacyku, był Adoz, Umysłowiec. Balla nie lubiła jego ani sposobu, w jaki czasem się w nią wpatrywał. Na szczęście, Isalla zazwyczaj trzymała go blisko siebie, każąc mu nasłuchiwać pościgu.

Ostatnim z uratowanych przez Isallę magów była Arazea, młoda kobieta będąca mieszańcem — w połowie Wyspiarka, w połowie Osneanka. Była ona Manipulatorką, co skłoniło Ballę do zastanowienia się, czy Isalla celowo uratowała akurat tych magów, by mieć każdy możliwy rodzaj.

Co planowała? Dokąd zmierzali? Balla nie umiała tego stwierdzić. Najbardziej prawdopodobny wydał jej się Tekland, biorąc pod uwagę plany, które jeszcze w Kericie zdradziła jej Isalla. Ale czy miało to sens? Isalla nie mogła przecież sama zaatakować całego państwa.

Martwiło ją to, że nie znała planów kobiety, ale nawet nie miała jak o nie dopytać. Tailyr pozbawił ją nie tylko możliwości ruchu, ale też głosu. Może to i dobrze — inaczej chyba zdarłaby sobie gardło, wyzywając Isallę.

Teraz siedziała przy oknie w niewielkim pokoiku w podrzędnym hotelu, w mieście, którego nie znała. Przez okno widziała niewysokie budynki, a za nimi ciągnący się w nieskończoność las. Nie mogłaby się przemieścić, nawet gdyby chciała. Tailyr zostawił ją na fotelu i zakazał się ruszać.

Na łóżku leżeli jej rodzice. Balla starała się nie patrzeć w tamtą stronę. Nie chciała widzieć ich pustych spojrzeń, wpatrujących się niewidzącym wzrokiem w sufit. Gdyby nie ich unoszące się klatki piersiowe, można by pomyśleć, że byli martwi.

Balla próbowała obmyślić plan ucieczki, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Nie mogła się poruszyć — próbowała walczyć z magią Tailyra, ale to nic nie dawało — a przez większość czasu nie miała świadomości. Mimo to, nie zamierzała się poddawać. Wydostanie się, uwolni rodziców i uciekną. Nie wiedziała jeszcze, dokąd się udadzą, ale marzyła tylko o tym, by znaleźć się jak najdalej stąd.

Królowa Magii [Miasto Magii #2][ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz