①⓪

323 30 1
                                    

@ Dahyun

Bezsilna położyłam się na łóżku i owinęłam się wszystkimi kocami jakie tylko miałam w domu. Nie mogłam przestać płakać, lecz w pewnym momencie zabrakło mi łez do płaczu. Ostatnia osoba w rodzinie, jaka mi została właśnie umarła, a ja nic nie mogę z tym zrobić. W końcu choroba dopadnie i mnie, bo przecież to rodzinne.

Od lat w mojej rodzinie genetycznie przekazywany jest rak. Niby zawsze leczony i ma go nie być, lecz jednak. W ten właśnie sposób z tego świata odeszła znaczna część członków mojej rodziny. Było mi wiec naprawdę przykro, gdy dowiedziałam się o śmierci swojej młodszej siostry, Gahyun.

Postanowiłam napisać do Sany z nadzieją, że ma czas i przyjdzie mnie pocieszyć. Może nie powinnam tego robić, ale tak bardzo jej wtedy potrzebowałam.

Chwyciłam opakowanie chusteczek i przetarłam nimi oczy. Włączyłam aplikację i zadzwoniłam do Sany.

– Hej, Hyeonnie, coś się stało? Zazwyczaj o tej porze już śpisz. - zaczęła mówić z wyczuwalną troską w głosie.

– P-proszę, Sana...

Bip, bip, bip...

– Kurwa! - przeklnęłam sama do siebie. - Że akurat teraz skończyły mi się pieniądze na koncie.

Pogrążyłam się we łzach. Ponownie. Miałam wielką nadzieję na to, że za kilkanaście minut usłyszę dzwonek do drzwi, będę mogła powiedzieć, że są otwarte i wtulić się w ciepłe ciało starszej ode mnie dziewczyny.

Tak też się stało. Kilkanaście minut później poczułam na sobie ręce obejmujące mnie od tyłu.

– Już jestem, kochana. - Sana pocałowała mnie w kark, podczas gdy ja nadal nie potrafiłam opanować strumieni swoich łez.

– D-dziękuję, że przyszłaś, gdy potrzebuję czyjegoś wsparcia.

– Nie masz za co dziękować–

– M-mam za co...

– No dobrze... Zrobić ci coś do picia? Wyglądasz na trochę odwodnioną, a przede wszystkim zmęczoną. Potem pogadamy o tym co się stało.

Poszłyśmy do kuchni. Ja nadal okryta kocykami, a Sana w grubym szlafroku i piżamie. Widocznie tak się spieszyła, by do mnie przyjść, że nawet nie zdążyła się dobrze ubrać. Jak ja ją za to cenię...

Postawiła przede mną wielki kubek cieplej herbaty i usiadła tuż przy mnie.

– No więc, mów co ci leży na sercu, Dahyunnie.

Posmutniałam. Nie potrafiłam mówić o takich rzeczach na zawołanie. W moich oczach ponownie zaczęły zbierać się łzy.

– Hej, nie płacz... gdy płaczesz moje serce kraja się na małe kawałeczki, wiesz?

Spojrzałam na nią z dołu oczami pełnymi bólu i smutku. Nie powiedziała już nic. Po prostu mocno mnie przytuliła

– Chodźmy już się położyć, ok? Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.

Szkoda, że nie wiedziała co stało się tak naprawdę.

Położyła mnie na moim łóżku, a chwile później poczułam jak kładzie się obok mnie i wtula się we mnie. Odpłynęłam w świat snu dosłownie w kilka minut.

Ten poranek był nietypowy. Nigdy nie czułam się tak wyspana i szczęśliwa. Na chwile zapomniałam o tym, co mnie trapiło. No właśnie, na chwilę. Gdy tylko sobie o tym przypomniałam moje łzy znowu zaczęły lecieć.

Mój szloch obudził Sanę, która raczej się nie wyspała.

– Hej, słonko... Co się stało. - usłyszałam jej szept.

– O-ona nie żyje... Już jej tu nie ma...

– A-ale kto? - zapytała z niepokojem w głosie.

– Gahyun...

– Kim... była Gahyun?

Nie potrafiłam. Rozpłakałam się na dobre.

– Mo-moją młodszą...

– Och... rozumiem, nawet nie wiesz jak bardzo.

– Ja tak bardzo za nią tęsknie... odkąd wyprowadziła się z Seongnam nie miałam z nią kontaktu, a że byłam jej jedyną poza ojcem rodziną, to zostałam powiadomiona jako pierwsza.

– Gdy byłam mała, powiedziano mi, że miałam brata bliźniaka. Ale no...

Sana także zaczęła płakać. Wtuliłam się w nią najmocniej jak mogłam. Chciałam być przy niej w tych radosnych i smutnych chwilach. Na dobre i złe czasy.

@ Nayeon

Ostatnia audycja niemiłosiernie mi się dłużyła. Chciałam już wrócić do domu, wycałować i wyprzytulać swoją ukochaną. Niby rozstałyśmy się tylko na kilka godzin, ale ja już zdążyłam za nią zatęsknić. Gdy tylko skończyłam audycję radiową wyłączyłam mikrofon, trzasnęłam drzwiami i wyszłam omal nie potykając się o próg drzwi.

Byłam bardziej niż wkurzona. Ostatni autobus jadący na moją dzielnicę właśnie odjechał. Czas zrobić sobie spacerek. Postanowiłam, że zrobię Jeongyeon niespodziankę i kupię jej ulubione kwiaty. Weszłam do pierwszej, lepszej kwiaciarni i kupiłam wielki bukiet róż.

Gdy po długiej podróży przemoczona przez lejący się z nieba deszcz weszłam do domu Jeongyeon spojrzała na mnie oczyma pełnymi zmartwienia i troski. Spojrzała przez chwile na bukiet, który trzymałam w rękach i na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, który kocham całym sercem.

– Jeongyeon? T-to dla ciebie... - wręczyłam jej bukiet róż.

– Są naprawdę piękne... Nie musiałaś i dobrze o tym wiesz.

– Ale chciałam... Miałam dużo czasu, bo ostatni autobus dotąd odjechał zanim zdążyłam dojść na przystanek. Dlatego jestem tak późno.

– Idź się przebrać, bo się przeziębisz, a tego przecież nie chcemy, prawda?

– To prawda, nie chcemy.

Poszłam przebrać się do sypialni. Przemoczone ciuchy powiesiłam na suszarce, by wyschły, a te brudne od błota włożyłam do pralki. Przebrałem się tylko w jakieś domowe ciuchy i poszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie herbata zaparzona w wielkim kubku.

– Dziękuję, Nayeon. - zaczęła młodsza.

– Ale za co?

– Za to, że jesteś, za to, że mnie kochasz.

Nie mogłam zrobić niczego innego, niż do niej podejść i namiętnie jej wycałować.

===—===

Jak tam majówka?

Jak tam majówka?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
✔ hold my flower » saidaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz