Właśnie wychodziliście z sali, w której odbywały się zajęcia odnośnie tytanów. W sumie zajęcia to mało powiedziane. Był to kilkugodzinny wykład, który byłby o wiele krótszy, gdyby wykładowca nie dzielił się własnymi spostrzeżeniami na wszelkie tematy. Myślałaś, że tam uśniesz z nudów. Tylko dzięki Felixowi i Azunie pozostawałaś przytomna. Dziwiłaś się, jak oni wytrzymywali te męczarnie. Czas dłużył ci się niemiłosiernie. Zupełnie, jakby czas zdawał się biec 2 razy wolniej, albo ktoś non stop przesuwał wskazówkę zegara do tyłu. Ale w tym momencie byłaś szczęśliwa, że to już koniec zajęć i ogólnego treningu. Mimo, że byłaś bardzo wytrzymała i nie męczyłaś się prędko, to jednak nie jesteś wszechmogąca i również masz prawo się zmęczyć.
Szłaś razem ze swoimi przyjaciółmi.
W międzyczasie rozwinęła się między wami rozmowa.
-Jejku! To mój pierwszy trening i już czuję się zmęczona!- mówiłaś wymachując rękoma.
-Początki zawsze są trudne! Ja po moim pierwszym treningu myślałam, że padnę na ziemię z przemęczenia.- odparła Azuna gładząc się po czole.
-Ja podobnie, tylko na dodatek strasznie bolała mnie głowa.- zaśmiał się Felix.
W tym momencie czułaś się beztrosko i byłaś niezwykle szczęśliwa, że już pierwszego dnia znalazłaś sobie przyjaciół. Nigdy nie byłaś dobra w kontaktach międzyludzkich. W sumie jak mogłaś być, skoro przez 12 lat życia twoim jedynym towarzystwem byli rodzice? Co prawda dużo z nimi rozmawiałaś, ale to co innego, niż pogadać o głupotach z przyjacielem. Lekko się uśmiechnęłaś i spojrzałaś w niebo. Akurat trwał zachód słońca. Niebo przybrało pomarańczowo-żółtą barwę, chmury jakby rozlewały się w przestworzach, a słońce ledwo już widoczne chowało się za horyzont i powoli znikało z waszego pola widzenia. Od zawsze uwielbiałaś zachody słońca. Co prawda zachód słońca nie był tak magiczny, jak nocne niebo pełne gwiazd, jednak również posiadało ogromny urok. Odruchowo spojrzałaś na swój naszyjnik. Oświetlany mocnymi promieniami słońca mienił się i nieco raził cię po oczach.Wasza konwersacja trwała do momentu, gdy Felix musiał iść do swojego baraku, przeznaczonego dla chłopców.
-Do zobaczenia jutro!- pomachał wam na pożegnanie i pobiegł w swoją stronę. Zostałyście z Azuną same dwie. Miałaś dziwne uczucie, jakby czegoś ci brakowało. Czułaś taką pustkę w sercu. Jakbyś czegoś zapomniała. Twoja mina z pewnością wyglądała na zamyśloną. Złapałaś się za podbródek. Twoja przyjaciółka chyba to zauważyła, ponieważ zadała ci pytanie:
-Stało się coś?
Ty tylko pokręciłaś przecząco głową i odpowiedziałaś spokojnie:
-Nie, po prostu czuję, że czegoś mi brakuje. I właśnie analizuję, co dzisiaj robiłam, to może sobie przypomnę.
Azuna tylko przytaknęła i zaczęła patrzeć się w niebo.~Co to mogło być? O czym mogłam zapomnieć?~ myślałaś ~ Co ja dziś robiłam? Hmm...miałam wykład, walkę wręcz, naukę trójwymiarowego...co jeszcze?~
Zamknęłaś oczy i wpadłaś w otchłań myśli. Zupełnie nie mogłaś sobie przypomnieć, o czym zapomniałaś. Nagle szeroko otworzyłaś oczy i stanęłaś w miejscu. Twoja współlokatora nie zauważyła, że się zatrzymałaś. Zorientowała się po kilku sekundach.
-Kiyoko...o co chodzi?- zapytała najwyraźniej zdziwiona.
-Azuna...gdzie jest Lea?!- prawie wykrzyczałaś.
Dziewczyna jakby się nieco uspokoiła.
-Hmmm...była ze mną dzisiaj rano. Nawet jechałyśmy tym samym wozem do Lasu Gigantycznych drzew. Kilka razy widziałam ją rozcinającą karki, ale później jej nigdzie nie spotkałam.- odparła poprawiając włosy.
Nieco się opanowałaś i dalej szłyście w kierunku baraku dziewcząt. Pomyślałaś, że Lea cały dzień spędziła z chłopakami, albo swoimi innymi koleżankami. W końcu, skoro była tak lubiana, to czemu miała spędzać czas wyłącznie z wami? To bez sensu. Poza tym, w tej chwili masz z nią trochę na pieńku, także może to nawet lepiej, że się dzisiaj nie widziałyście?
CZYTASZ
《Czwarta Ackermanka》SNK
FanfictionKiedy zderzając się mieczami, spojrzałaś w jego kobaltowe oczy, wiedziałaś, że nie ma już odwrotu. Biła od nich aura tajemniczości, ale również niesamowitej siły, która nie wiedziałaś, skąd się brała. On najwyraźniej wyczuł to samo od ciebie. Miałaś...