Właśnie szłaś ze swoją "opiekunką" w stronę muru. Nazywasz ją opiekunką, ponieważ nawet nie poznałaś jej imienia. Uznałaś, że trochę głupio być pod opieką kogoś, kogo nawet imienia nie znasz. Cicho westchnęłaś i zaczęłaś rozmowę.
-A tak w ogóle to jak masz na imię?- zapytałaś.
-Ja nazywam się Emma René.- odparła z uśmiechem.- A ty?
-Jestem Kiyoko. - powiedziałaś szorstko. Nie zamierzałaś zdradzać jej swojego nazwiska, ze względu na prześladowania. Dziewczyna najwyraźniej się tym nie przejęła.
-A ile masz lat?- zapytała uprzejmie.
-12.- rzekłaś.
-Ja mam 17.- odpowiedziała radośnie.Porozmawiałyście jeszcze chwilę. Dowiedziałaś się, że Emma mieszkała w dystrykcie Karanes, ma brata Josepha oraz ma wielu przyjaciół w Garnizonie. Najdziwniejsze było dla ciebie to, że ukończyła szkolenie żołnierskie, jako 6 najlepsza kadetka, co dawało jej możliwość wstąpienia do Żandarmerii. A zamiast tego dołączyła do Garnizonu.
-Emma...dlaczego właściwie dołączyłaś do Garnizonu?- zapytałaś nieśmiało.
Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się w niebo.
-Od zawsze fascynował mnie ten korpus. Nie chciałam dołączyć do Żandarmerii, ponieważ są to tylko leniwi tchórze, żyjący za wewnętrznym murem. Natomiast korpus Zwiadowczy...tam jest zbyt niebezpiecznie. Bałabym się wyjechać za mury na spotkanie z tytanami. Najbezpieczniej czuję się stojąc na murze strzelając do tytanów z armat. Być może nie jestem bohaterką ludzkości, albo człowiekiem żyjącym w najbezpieczniejszej strefie, ale zupełnie mi wystarcza takie życie.- uśmiechnęła się.Jej podejście do życia było niebywałe. Nie miała zamiaru uszczęśliwiać ludzi na siłę, ratować ludzkość, czy też być szanowana przez wszystkich wokół. Chciała być po prostu zwykłym żołnierzem.
-A ty? Dołączysz do któregoś z korpusów?- spytała miło.
Trochę cię zamurowało. Nie spodziewałaś się takiego pytania.
-Nie mam pojęcia. Ale gdybym miała wybierać, to wstąpiła bym do Zwiadowców.- odparłaś szorstko.
Emma szerzej otworzyła oczy. Widać była zaskoczona twoją odpowiedzią. Złapała cię za ramiona.-Co? Dlaczego?- krzyczała zdenerwowana.
Wzięłaś ją za ręce, które zdjęłaś ze swoich ramion.
-Wiesz...zawsze chciałam zobaczyć świat zewnętrzny. Bardzo zazdroszczę Zwiadowcom, że mogą go podziwiać. Nawet, jeśli miałabym zginąć na pierwszej wyprawie, byłabym szczęśliwa, że choć raz ujrzałam przestrzeń poza murami.- odpowiedziałaś rozmarzona.
Emma się uśmiechnęła i znów zaczęłyście iść w stronę muru.Gdy już pod nim stałyście, ujrzałaś...mur. I pustą przestszeń. Byłaś wkurzona, że zaprowadziła cię tutaj bez konkretnego powodu. Już miałaś się jej wyrwać, jednak ta objęła cię w biodrach i uprzedziła.
-Teraz uważaj! Na początku trochę szarpnie cię do góry. I pod żadnym pozorem się mnie nie puszczaj!
-Chwila! Co? Ale...- nie dokończyłaś, ponieważ dziewczyna wbiła haki w mur i poszybowałyście w górę. Odruchowo zamknęłaś oczy. Jednak, gdy już zdałaś sobie sprawę, że jesteś w powietrzu, postanowiłaś je otworzyć.I wtedy ujrzałaś coś, czego nigdy nie zapominsz. Zobaczyłaś całą panoramę miasta z lotu ptaka, oraz zachodzące za murem słońce. To wszystko wyglądało tak pięknie, że puściłaś łzy szczęścia. Emma chyba to zauważyła.
-Piękny widok, prawda?- powiedziała uśmiechnięta.
-Tak...przepiękny!- odparłaś ocierając łzy.Chwilę później stanęłyście na samej górze. Stąd widok był naprawdę niesamowity. Miasto wydawało się takie malutkie, a ludzie wyglądali jak małe mrówki, albo ewentualnie liliputy. Dziewczyna odbiegła na bok i zaczęła rozmawiać z jakimś mężczyzną. Miał rozczochrane, brązowe włosy i oczy w tym samym kolorze. Stał z jakimś notesem i sprawdzał stan techniczny dział. Emma prawdopodobnie zdawała raport z dzisiejszego dnia.
-Dziękuję za informacje! Twój koń już czeka na dole. Camille go pilnuje.- powiedział mężczyzna i wrócił do wcześniejszego zajęcia.
Dziewczyna podeszła do ciebie.
-Kiyoko! Jedziemy teraz do naszej bazy wojskowej. Będziesz tam nocować. Ale narazie muszę zabrać cię na dół.- zaśmiała się.
Znów chwyciła cię w pasie. Tym razem lot nie był przyjemny. Emma praktycznie nie korzystała ze sprzętu. Po prostu leciała w dół z tobą na rękach.Kiedy od ziemi dzieliło was jakieś 7 metrów, znowu zamknęłaś oczy. Byłaś przekonana, że to już koniec. Wtuliłaś się w Emmę i czekałaś na śmierć. Nagle coś szarpnęło niemiłosiernie. Postanowiłaś otworzyć oczy. Leciałaś jakieś 15 centymetrów nad powierzchnią. Oblał cię zimny pot. Ale twoja opiekunka leciała spokojnie zaczepiając hakami o pobliskie drzewa.
Wreszcie udało wam się wylądować. To był naprawdę ostry lot. Kiedy Emma odstawiła cię na ziemię i podeszła do dziewczyny o prawie białych włosach, jasnej cerze i bardzo jasnych, niebieskich oczach. Jej wyraz twarzy wyglądał na strasznie znudzony. Stała obok trzech brązowych koni.
-Camille!- Emma podbiegła do białowłosej i mocno ją przytuliła.- Dziękuję, za popilnowanie koni!
Na twarzy Camille pojawił się delikatny uśmiech.
-Nie ma sprawy! A tak właściwie...kim jest ta dziewucha?Dziewczyna podeszła do ciebie i uniosła do góry, łapiąc za kołnierz.
-Camille! Przestań!- Emma zdzieliła białowłosą po głowie.
Ta cię odstawiła na ziemię.
-No to? Kim ona jest do cholery?!- wrzasnęła.
-To jest Kiyoko. Zmalazłam ją w mieście. Zaatakowali ją 4 mężczyźni, których bez większych trudności pokonała.Emma opowiedziała wszystko, co o tobie wiedziała. Camille tylko przytakiwała i od czasu do czasu na ciebie zerkała. Kiedy blondynka skończyła mówić, dziewczyna podeszła do ciebie.
-Przepraszam za wcześniej.- podała ci dłoń, którą mocno uścisnęłaś.
Do rozmowy wtrąciła się twoja opiekunka.
-Nie chcę przeszkadzać, ale musimy już jechać!
Camille dosiadła swojego konia.
-Umiesz jeździć konno?- zapytała białowłosa.
-Parę razy zdarzyło mi się jeździć.- twój ojciec kiedyś posiadał dwa konie, na których czasami jeździłaś. Niestety zdechły, z powodu jakiegoś zatrucia.Twoje towarzyszki wskazały ci konia stojącego przy drzewie.
-W takim razie wsiadaj na niego i jedziemy!- wtrąciła blondynka przez śmiech.
Ostrożnie wsiadłaś na brązowego ogiera. Pogłaskałaś go po chrapach.
-No to wio!- krzyknęła Camille.
Wszystkie ruszyłyście przed siebie. Konie, na których jechałyście, wyciągały naprawdę niezłe prędkości. Z początku bałaś się, że z niego spadniesz, jednak bardzo mocno trzymałaś się uprzęży.Jechałyście przez bezkresne pola i lasy, czasami napotykając niewielkie wioski. Jednak wreszcie ujrzałyście ogromny, kamienny bydynek, obok którego stało kilka drewnianych baraków oraz stajnie. Cały teren był otoczony wzgórzami i lasami.
Kiedy dojechałyście na miejsce, odstawiłyście konie do stajni i weszłyście do bazy. Środek budynku był oświetlony pochodniami. Znajdowało się tam mnóstwo drzwi, za którymi mogły kryć się nakròżniejsze rzeczy. Emma trzymała cię mocno za rękę i prowadziła. Camille odłączyła się od was i poszła załatwiać swoje własne sprawy. Po pewnym czasie zatrzymałyście się przed wielkimi, masywnymi drzwiami.
-Dobrze Kiyoko. Teraz będziemy rozmawiać z bardzo ważnym panem, od którego właściwie zależą twoje losy. Więc masz być grzeczna!- powiedziała poważnie.
Ty tylko przytaknęłaś, a blondynka zapukała do drzwi, zza których usłyszałyście tylko ,,Wejść!"
CZYTASZ
《Czwarta Ackermanka》SNK
FanfictionKiedy zderzając się mieczami, spojrzałaś w jego kobaltowe oczy, wiedziałaś, że nie ma już odwrotu. Biła od nich aura tajemniczości, ale również niesamowitej siły, która nie wiedziałaś, skąd się brała. On najwyraźniej wyczuł to samo od ciebie. Miałaś...