Kolejny dzień zapowiadał się dobrze. Miałaś mieć pierwszy trening jazdy na koniu ( na którym już i tak umiałaś w miarę sprawnie jeździć ), trójwymiarowy manewr oraz posługiwanie się pronią palną. Nie brzmiało to źle, a nawet zapowiadało się ciekawie. Zorientowałaś się, że wojsko, to nie tylko walka z tytanami, ale również techniki walki z ludźmi, czy też ogólna wytrzymałość fizyczna i psychiczna. W końcu od ciągłego wczesnego wstawania, kilkugodzinnych wykładów o gigantach oraz apeli Bastiana, głowa potrafiła pękać w szwach.
Wstałaś o 5:29. Gdy tylko otworzyłaś oczy, oślepił cię blask pomarańczowych promieni wschodzącego słońca. Podniosłaś głowę z poduszki i mocno się przeciągnęłaś. Twoje włosy były skołtunione. Odgarnęłaś je ze swojej twarzy, po czym rozejrzałaś się po pokoju. Twoje współlokatorki nadal spały, gdyż wstawały zazwyczaj o 6:20. Zerknęłaś na Leę i od razu przypomniała ci się wczorajsza sytuacja oraz jej słowa:
,,Zabiję cię...Zabiję jak psa!"
~Jeszcze zobaczymy, kto skończy nogami do przodu...~ pomyślałaś, po czym zrzuciłaś z siebie kołdrę i po cichu zeszłaś z łóżka. Mimo twoich starań, szczebelki skrzypiały pod twoim ciężarem. Na szczęście dziewczyny nawet nie drgnęły. Powolnym krokiem podeszłaś do niewielkiej szafy, którą dzieliłaś z Azuną i Leą, po czym ją otworzyłaś i wyjęłaś z niej zieloną bluzkę oraz inne części munduru. Zamknęłaś szafę, chwyciłaś ręcznik, szczotkę do włosów i szampon, po czym udałaś się do łazienki.
Idąc korytarzami podziwiałaś widoki lasów i wschodzące słońce przez okno. Wyglądało to przepięknie i nie dało się oderwać wzroku. Spojrzałaś na swój naszyjnik. Znów powróciłaś myślami do tamtego dnia. Znów widziałaś krew i ciała swoich rodziców. W oku zakręciła ci się łza. Szybko otrząsnęłaś się z tego stanu i dalej szłaś w kierunku toalet.
Zauważyłaś za rogiem docelowe miejsce. Przyśpieszyłaś kroku. Pewnym ruchem otworzyłaś drzwi, po czym weszłaś do środka.Stanęłaś przed lustrem. Rozczesałaś swoje czarne włosy. Nie wyglądały najgorzej, lecz i tak postanowiłaś je umyć. Ściągnęłaś z siebie piżamę, składającą się z czerwonej koszuli i czarnych majtek, przypominających trochę bokserki. Położyłaś ubrania przy jednej z umywalek, po czym weszłaś pod prysznic.
Odkręciłaś kurek i polała cię zimna woda. Po twoim ciele przeszła fala dreszczy, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Szybko dokręciłaś gorącą wodę, by temperatura była zbalansowana. Nałożyłaś na dłoń szampon i zaczęłaś myć swoje włosy. Powolnymi ruchami masowałaś skórę głowy, co chwila przekładając palce przez poszczególne pasma. Zamknełaś oczy i zwróciłaś głowę w ten sposób, aby woda ochlapywała twoją twarz. Po chwili otworzyłaś oczy, a kropelki wody kapały do twoich oczu i osiadały na rzęsach. Westchnęłaś. Nadal myślałaś o wczorajszej sytuacji. Nie sądziłaś, że Lea potrafi być aż tak niebezpieczna. Atakowanie kogoś nożem, tylko po to, aby nie stanowił konkurencji jest po prostu szalone. Ale może taka właśnie jest Lea? Zapewne w dzieciństwie, jeszcze kiedy była postrachem Stohess, musiała w pewnym stopniu wyrzec się swojego człowieczeństwa. W końcu złodziej nie może się wachać i być przygotowany na ubrudzenie sobie rąk krwią. Z resztą też coś o tym wiesz...
Gdy już się wykąpałaś, powoli wyszłaś z kabiny. Chwyciłaś ręcznik, który powiesiłaś na drewnianym wieszaczku obok prysznica, po czym wytarłaś nim włosy i całe ciało, które za chwilę ciasno nim owinęłaś. Podeszłaś w stronę lustra. Twoje włosy dalej były wilgotne. Zebrane w nieogarnięte pasma zakrywały część twojej twarzy, która jak zwykle wyrażała obojętność. Odkręciłaś wodę z kranu i ochlapałaś nią twarz. To był taki twój codzienny rytuał. Zawsze musiałaś ochlapać twarz wodą. Bez tego nie wyobrażałaś sobie poranka. Ta czynność była dla ciebie tak normalna, jak wypicie kawy dla kawosza. Chwilę później przyodziałaś swój mundur. Dzisiaj zamiast koszuli postanowiłaś założyć zieloną koszulkę. Nie był to t-shirt, ani jakaś elegancka kreacja. To była po prostu zwyczajna bluzka. Do tego białe spodnie, paski oraz kurtka. Nawet lubiłaś swój mundur. Był bardzo wygodny i wyglądał estetycznie. Spojrzałaś na symbol twojego korpusu. Dwa skrzyżowane ze sobą miecze. Momentalnie wyobraziłaś sobie, że na ich miejscu jest emblemat Skrzydeł Wolności. Pomyślałaś, że jako zwiadowca zabijasz prawdziwych tytanów i jesteś bohaterem ludzkości. To było jak piękny sen, z którego nie ma ochoty się wybudzać. Jednak przed tobą jeszcze 3 lata treningu, zanim zostaniesz zwiadowcą. Westchnęłaś, po czym spojrzałaś w lustro. Patrzyłaś się na swoje odbicie w z powagą, po czym zasalutowałaś i powiedziałaś do siebie cicho:
-Wybiję te ścierwa co do nogi! Żaden tytan nie będzie nikogo pożerał na mojej służbie wojskowej!- zmarszczyłaś brwi i mocniej docisnęłaś dłoń do klatki piersiowej.
CZYTASZ
《Czwarta Ackermanka》SNK
FanfictionKiedy zderzając się mieczami, spojrzałaś w jego kobaltowe oczy, wiedziałaś, że nie ma już odwrotu. Biła od nich aura tajemniczości, ale również niesamowitej siły, która nie wiedziałaś, skąd się brała. On najwyraźniej wyczuł to samo od ciebie. Miałaś...