• Wojowniczka •

808 41 43
                                    

~To koniec. Zginę tutaj, w dodatku z rąk Lei. Chociaż...gdyby tak...użyć flary? To doskonały pomysł, ale prawie niemożliwy do wykonania. Zanim bym ją wystrzeliła, Lea na pewno wytrąciłaby mi ją z rąk. Chyba pozostaje tylko walka 1 na 1, ale w odpowiednim momencie!~ pomyślałaś.
Uniosłaś wzrok. Rudowłosa wpatrywała się w ciebie swoimi zielonymi oczami, w których widziałaś nienawiść i kpinę. W sumie się jej nie dziwiłaś. Widok twojej osoby, która ma praktycznie rozwalony nos, całe obolałe ciało i popsuty sprzęt musiał naprawdę ją rozbawić. Kto by pomyślał, że ta dziewczyna odważy się doprowadzić cię do takiego stanu i próbować zabić tylko po to, aby nie mieć konkurencji. Dlaczego? Dlaczego ona taka jest? Być może była zbyt rozpieszczana, albo przez swoją pozycję złodziejki uważa, że wszystko jej wolno. W tym momencie miałaś wielką ochotę wstać i uderzyć ją w twarz. W gruncie rzeczy zamierzałaś tak zrobić. W dalszym ciągu leżałaś na trawie. Podparłaś się rękoma i stabilnie ustawiłaś prawą nogę, jednocześnie ją zginając. Lea momentalnie wytrzeszczyła oczy i osłupiała. Podbiegła do ciebie i bardzo mocno kopnęła w twarz. Głowa odleciała ci do tyłu i upadłaś na plecy. Złapałaś się za bolące miejsce. Poczułaś nieprzyjemne pieczenie. Do oczu zaczęły napływać ci łzy złości i bólu. Chyba jeszcze nikt nigdy nie doprowadził cię do takiego stanu. Przygryzłaś dolną wargę i uniosłaś się lekko do góry, podpierając się rękoma. Rudowłosa powoli zaczęła do ciebie podchodzić. Odruchowo wyjęłaś flarę.
-A tylko spróbuj wystrzelić to gówno, a pożegnasz się ze swoim łbem!- wrzasnęła agresywnie i skierowała ostrze miecza w twoim kierunku.
~Że co? Od kiedy ona wyraża się w taki sposób? Gdzie podziała się ta grzeczna, radosna Lea, którą poznałam kilka dni temu?~

-Natychmiast to wyrzuć!- rozkazała podchodząc bliżej i przykładając ostrze, do twojego gardła.
Zrezygnowana rzuciłaś przedmiotem daleko w trawę. Patrzyłaś, jak obraca się w powietrzu i turla się po ziemi. Dziewczyna schowała miecz i rzekła:
-Grzeczna dziewczynka!- uśmiechnęła się złowieszczo, a następnie przycisnęła cię rękoma do ziemi.
Poczułaś przeszywający całe twoje ciało ból i wydałaś z siebie agonalny krzyk, przypominający bardziej dziki ryk.
-Arrrrghhhh!- wykręciłaś twarz w grymasie.
Lea zaśmiała się kpiąco. Wyszczerzyła swe białe, nieskazitelne zęby, a następnie zmarszczyła brwi. Złapała cię mocno za włosy i zaczęła ciągnąć, jak nic niewarty worek kartofli w stronę najbliższego drzewa. Próbowałaś się szarpać, ale każda tego próba, kończyła się na jeszcze mocniejszym ściskaniu włosów. Tak więc odpuściłaś sobie jakąkolwiek próbę wydostania się z uścisku. Kaszlnęłaś krwią i zapytałaś ochryple:
-Co ty robisz?
Rudowłosa milczała. W dalszym ciągu ciągnęła cię w stronę drzewa. Ponowiłaś pytanie:
-Co ty robisz?
Lea przycisnęła cię do twardego pnia i odparła spokojnie:
-Zamierzam tutaj z tobą skończyć, ale masz jeszcze dużo niezłamanych kości!- po tych słowach przyłożyła rękę do twojego zgięcia przy łokciu, a następnie zgięła twoją rękę. Złamanie. Krzyknęłaś z bólu. Następnie kopnęła cię z kolana w żebra. Kolejne złamanie i kolejny krzyk. Potem kopniak w kość ogonową. I znowu to samo. Oczy praktycznie odleciały ci do tyłu. Widziałaś ciemność. Czułaś piekielne pieczenie w każdym zakamarku twojego ciała. Zupełnie, kakby ktoś podpalał twoje mięśnie od środka. Dźwięki z zewnątrz zdawały się stopniowo wyciszać. Deszcz już nie był tak głośny, tak samo jak odgłos łamania kości.

Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że to już koniec. Lea miała rację: nikt cię nie uratuje. Najpewniej nikt nawet nie dowie się, w jakich okolicznościach umarłaś. Pomyślałaś o swoich przyjaciołach. Gdzie mogą teraz być? Czy w ogóle zauważyli twoje zniknięcie? Pewnie nie. W tej mgle ciężko zauważyć cokolwiek. Uświadomiłaś sobie, że najpewniej nigdy więcej ich nie zobaczysz. Chciało ci się płakać. Nigdy więcej nie zobaczysz Azuny jadącej na koniu. Nigdy więcej nie usłyszysz śmiechu i ukajającego głosu Felixa. Po śmierci prawdopodobnie o nich zapomnisz. Gorzkie łzy spłynęły ci po policzkach i zaginęły w trawie. Zaszlochałaś cicho. W takiej chwili nie ukrywałaś swoich uczuć i słabości. Autentycznie zaczęłaś płakać. Z resztą miałaś do tego powód. Wtem poczułaś gwałtowne szarpnięcie za bark. Zacisnęłaś zęby i otworzyłaś oczy. Deszcz przestawał padać, a mgła powoli znikała. Chmury także się rozstąpiły, spuszczając na ciebie falę światła. Przed tobą stała Lea, wyjmująca miecz. W tym świetle wyglądała jak anioł, mimo że aniołem wcale nie była. Jej rude włosy falowały na wietrze. Ukucnęła przy tobie i zrobiła ci drachę na oku (coś w stylu blizny Skazy z ,,Króla Lwa"). Pisnęłaś. Poczułaś, jak krew powoli spływa po twych piękących policzkach. Potem przystawiła ostrze do gardła:
-Teraz już wiesz: ze mną się nie zadziera! Jakieś ostatnie słowa?- zapytała udawanym trodkliwym głosem.
-Jestem wolna.- odparłaś ze słabym uśmiechem i ochrypniętym głosem. Rudowłosa uniosła jedną brew do góry.
-Hm...ciekawy dobór słów, jak na kogoś, kto zaraz...- nie dokończyła, ponieważ przerwał jej głośny huk.

《Czwarta Ackermanka》SNK Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz