~ Ciemność. Widzisz ciemność. Gdy próbujesz otworzyć oczy, nie udaje ci się. Nagle z ciemności wyłania się szczupła, niezbyt wysoka kobieta, której twarz osłania długa, czarna grzywka. Ma na sobie białą, luźną sukienkę do kolan. Za nią pojawia się mężczyzna. Ubrany jest w jasne spodnie i koszulę, na którą zarzucona jest brązowa peleryna do bioder. Jej kaptur uniemożliwia ci zobaczenie twarzy mężczyzny. Chcesz podejść bliżej, ale nie możesz. Twoje ręce i nogi skute są łańcuchami, które ciągną się bez końca. Sama odziana jesteś w niebieską szatę do kostek. Z powrotem spoglądzasz na tę dwójkę. Powoli idą w milczeniu w twoją stronę.
-Kim jesteście?- pytasz spokojnie, ale oni nie odpowiadają.- Kim jesteście?!- tym razem krzyczysz. Znów brak reakcji. Zaczynasz się szarpać, ale łańcuchy nie puszczają. Po twoim czole spływa pot, a do oczu zbierają się łzy. Nagle kobieta klęka przed tobą, a mężczyzna zatrzymuje się kilka kroków za nią. I teraz dzieje się coś, czego kompletnie się nie spodziewałaś. Pani mocno cię obejmuje, a po jej policzku spływają łzy. Oszołomiona tępo patrzysz się w przestrzeń. Chcesz coś powiedzieć, ale przerywa ci kobieta:
-Przepraszam Kiyoko...wybacz mi...proszę...ten ostatni raz!- mówi to z takim przejęciem i żalem, jakiego nigdy nie słyszałaś. Jej głos wydaje się taki...smutny. Pełen goryczy. Spojrzałaś na mężczyznę. Ze słabym uśmieczem zerknął na ciebie, gdy nagle jego głowa eksplodowała, a raczej dużym strumieniem trysnęła z niej krew. Zupełnie, jakby ktoś strzelił z pistoletu prosto w jej źródło. Przestraszona zamknęłaś oczy. Wolałaś nie patrzeć na ten makabryczny widok. Wtem poczułaś na swojej twarzy jakąś ciecz. Gdy otworzyłaś oczy zobaczyłaś, że z oczu kobiety ścieka krew. Uniosła głowę na tyle, że mogłaś je ujrzeć. Były bardzo podobne do twoich, być może nawet takie same.
-Przepraszam. Kocham cię...- to ostatnie, co powiedziała, nim jej głowa również eksplodowała. Krew osiadła na twoim ubraniu i twarzy. Samo ciało kobiety opadło bezceremonialnie na ziemię i zaczęło płonać. Gdy tępo się w nie gapiłaś, coś odciągnęło cię do tyłu, jednocześnie zrywając łańcuchy. Stopniowo oddalałaś się od tamtej dwójki. Z każdym metrem ich ciała stawały się coraz mniejsze, aż osiągnęły rozmiar małej mrówki. Wyglądało to, jakby coś ich dosłownie zassało. Wydałaś z siebie głośny pisk. ~-Huh?- gwałtownie otworzyłaś oczy. Momentalnie oślepił cię blask słońca, które wisiało nad widnokręgiem. Nie wiedziałaś co się dzieje. W tle słyszałaś tylko tętent koni i niezrozumiałe rozmowy.
-Och! Już się obudziłaś!- usłyszałaś obok siebie damski głos. Uniosłaś głowę i przekręciłaś ją w bok. Obok ciebie siedziała blondynka z przepaską na oku. I teraz przypomniałaś sobie wszystko, co się dziś wydarzyło. Walka w lesie, ratunek, nieznajoma...to wszystko dopiero teraz do ciebie dotarło. Próbowałaś wstać, ale poczułaś przeszywający ból w żebrach. Twoja towarzyszka momentalnie ułożyła cię z powrotem do pozycji leżacej.
-Na razie nie wstawaj. Nie możesz w tym czasie się przemęczać. Twoje kości muszą być w miarę usztywnione. Niestety w tych warunkach tylko na tyle możemy sobie pozwolić.- odparła smutno.
Cicho westchnęłaś. Obserwowałaś latające nad wami ptaki i płynące po niebie chmury. Te burzowe już dawno odeszły. Zastąpiły je białe jak śnieg i sķłębione grupki chmurek. Słońce raziło cię w oczy. Strasznie nudno. Spojrzałaś się na blondynkę. Ona także wydawała się znudzona do granic możliwości. Bawiła się swoimi palcami, na których widoczne były zadrapania. Knykcie były wręcz fioletowe, od siniaków. No i ta opaska...strasznie cię intrygowała. Ogólnie ta dziewczyna wydawała się bardzo tajemnicza, przez co również interesująca. Chciałaś koniecznie ją poznać. A ta chwila jest wręcz idealna. Odchrząknęłaś.
-A tak w ogóle, to jak ci na imię?- spytałaś nieśmiało.
Nieznajoma spojrzała na ciebie lekko zdziwiona. Odgarnęła pasmo włosów za ucho i odparła:
-Jestem Vi. Po prostu Vi.
-Ładne imię.- skomplementowałaś ją- Ja jestem Kiyoko, ale to już chyba wiesz.- zdrową ręką podrapałaś się po policzku.
Vi tylko potaknęła. Atmosfera była dosyć napięta. Obie nie jesteście typowymi duszami towarzystwa, więc czego tu oczekiwać? Wzięłaś głęboki wdech. Tak okropnie korciło cię, żeby zapytać o opaskę. Dlaczego ją nosi? Ma heterochromię, której się wstydzi? Ma jakąś paskudną bliznę? A może wcale nie ma oka? Teraz już nie wytrzymałaś i wypaliłaś:
-Skąd ta opaska?!- prawie krzyknęłaś. Nagle zapanowała głucha cisza. Vi nic nie powiedziała. Po prostu siedziała z opuszczonymi rękami. Zrobiło ci się trochę głupio.
-J-Ja przepraszam! Po prostu...-nie wiedziałaś, jak się wytłumaczyć i przeprosić. To było tak bardzo nieprzemyślane. Nie uszanowałaś prywatności Vi. Zachowałaś się okropnie. Już się nie odezwałaś i spuściłaś wzrok. Przekręciłaś głowę w drugą stronę i tępo gapiłaś się w ściankę wozu. Wtem na deski przed tobą upadł kawałek czarnego, skórzanego materiału. Ciężko było ci odgadnąć, co to jest. Tak więc zdrową ręką ostrożnie chwyciłaś to coś. Uniosłaś materiał nad swoją głową, a na twojej twarzy zagościło zdumienie. To była...opaska. Opaska Vi! Momentalnie zwróciłaś wzrok na blondynkę. Siedziała ze spuszczoną głową i zasłaniała swoje oko ręką. Chwilę później ją opuściła i spojrzała wprost na ciebie. Ona...nie miała jednego oka. A konkretniej było ono zamkniętę, a dookoła spostrzegłaś kilka blizn po głębokich zadrapaniach i cięciach.
CZYTASZ
《Czwarta Ackermanka》SNK
FanfictionKiedy zderzając się mieczami, spojrzałaś w jego kobaltowe oczy, wiedziałaś, że nie ma już odwrotu. Biła od nich aura tajemniczości, ale również niesamowitej siły, która nie wiedziałaś, skąd się brała. On najwyraźniej wyczuł to samo od ciebie. Miałaś...