Po rozmowie z Louisem czułam się lepiej. Zawsze wiedziałam,że mam w nim wsparcie,a ta rozmowa tylko to potwierdziła. Instynktownie oparłam się o klatkę piersiową mojego Harrego,gdy poczułam jak obejmuje mnie w biodrach. Czy mogłam o nim mówić mój Harry? Oficjalnie nie byliśmy przecież parą.
-O czym tak myślisz Kotek?
-O głupotach.
Odwróciłam się w jego stronę i złożyłam pocałunek na policzku. Wróciłam do krojenia warzyw na obiad. Może on tego nie chce? Przecież by spytał gdyby tego chciał. Chyba jest na to wszystko jeszcze za wcześnie. Ale byłam z nim nawet na weselu. Przedstawił mnie swojej rodzinie. Yh, Ivy zamknij Ty już się.
-Znowu gadasz sama do siebie.
Podskoczyłam na dźwięk jego głosu przez co rozcięłam sobie delikatnie palec. Syknęłam, a chłopak natychmiast wsadził mi go pod kran z zimną wodą. Wyjął plasterki z szafki nad kuchenką i pokręcił głową.
-Tym bardziej wiem,że coś Cię trapi. No co się dzieje?
Odezwał się zakręcając wodę i naklejając mi plaster z Kubusiem Puchatkiem na palec.
-Co jest między nami? Spotkamy się,zachowujemy jak para,ale nią nie jesteśmy.
-Nie jesteśmy?
Spytał chłopak całując delikatnie plasterek. Uśmiechnęłam się mimowolnie na ten mały gest i podziękowałam mu.
-No nie wiem. Nie spytaleś mnie o to i ja...
-Myślałem,że to oczywiste. Więc,Ivy... czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
-Więc Harry... uczynię Ci ten zaszczyt i zostanę Twoją dziewczyną.
Odpowiedziałam z uśmiechem,a chłopak wywrócił oczami. Wziął mnie w swoje objęcia kręcąc dookoła. Śmiałam się z jego wygłupów dopóki nie poczułam dziwnego zapachu.
-Harry palisz kurczaka!
Chłopak natychmiast odwrócił się, po drodze zrzucając patelnię z gazu i robiąc hałas,który obudziłby zmarłego. Mój niezdarny Loczek.
Tak,wiem. Rozdział po 3 latach. Nie mam wytłumaczenia XD Ale dokończę tę książkę.
CZYTASZ
Message Me H.S
FanfictionDruga część Messenger H.S. Pierwszą część znajdziecie na profilu princess_niall. H.S: Naprawdę chciałbym to zrobić Ivy J: Nie mów do mnie Ivy. Poza tym nic Ci nie przeszkadza w zrobieniu tego H.S: Czyli się zgadzasz? J: Nic takiego nie powiedziałam