jeden

127 14 4
                                    

Zimno gwałtownie uderzyło w moje ciało gdy wyszłam z apartamentowca zmierzając ku czekającego na mnie szofera. Żyć nie umierać, taka praca i ze względu na to co robię mam ochronę. Wsiadłam do pojazdu czując ulgowe ciepło. 

-Witam panienko Dark, jak się spało?- 'facet w czerni' zawsze ich tak nazywam uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i po chwili odjechał z piskiem opon.

-Dzień dobry Mark.-oparłam głowę o szybę i ziewnęłam- nie spało.

Przez chwilę zastanawiał się co powiedzieć gdy po chwili sobie coś przypomniał i skupił swój wzrok na mnie marszcząc brwi- Dalej szukasz tego kolesia, prawda?- pokręcił głową i znowu skupił się na drodzę.- Dam ci dobrą radę Sharon. Odpuść sobie bo i tak go nie złapiemy, jest od nas lepszy, szybszy i sprytniejszy. Nie mamy szans- Nie odpowiedziałam mu dobrze wiedział że i tak będę go szukać, znajdę go i pokażę gdzie jego miejsce. 

Kiedy wczoraj zawzięcie przeszukiwałam wszystkie dokumenty, strony internetowe, akta nie znalazłam nic a nic. Nie wiedziałam że w NYC jest jeszcze jakiś demon poza mną. 

Pamiętaj kochanie że kiedy nas nie będzie zawsze możesz liczyć na pomoc Michaela. Mieszka kilka przecznic dalej, tu masz jego adres...

Właśnie! Michael, to on mi pomoże. Zupełnie o nim zapomniałam, jak mogłam być taka głupia i stracić tyle czasu!

Michael Gordon Clifford. On też był demonem, zapomniałam że jeszcze tu mieszka. Najwyraźniej kiedy mama dawała mi kartkę z jego adresem musiałam być myślami gdzie indziej. Tylko gdzie jest teraz do cholery ten adres? 

Zaczęłam przeszukiwać torebkę z nadzieją że tam będzie, ona naprawdę była jak czarna dziura. Jeszcze chwila a wysypałabym wszystko na środek auta byle by znaleźć ten głupi świtek gdyby nie głos Marka.

-Panno Dark, jesteśmy.

-Ohh..tak dziękuję Mark.- wydusiłam z sibie i wygramoliłam się z samochodu. Weszłam do biurowca uderzyłam w coś.. w kogoś.

-Ough.. Przepraszam- wyszeptałam i ruszyłam w stronę wind. W mojej głowie cały czas krążyły tylko myśli o tajemniczym demonie i Michaelu do którego będę musiała się wybrać po pracy. Tylko gdzie zostawiłam ten adres? Cholera jak go nie zna..

-Nareszcie jesteś!- usłyszałam znajomy najbardziej irytujący głos mojej szefowej Sabriny Clark. Głupia suka.- Sharon znowu się spóźniłaś...

-I co? Zwolnisz mnie? Proszę bardzo! Ciekawe jak sobie beze mnie poradzicie? Znowu będziecie bawić się jak dzieci w Sherlocka?- prychnęłam przystępując z nogi na nogę. Pewność siebie blondynki spadła praktycznie do zera, odwróciła się i jak zbity szczeniak poszła do swojego gabinetu. Wszyscy dobrze wiedzieli że beze mnie są jak dzieci we mgle, nie dadzą sobie rady. 

Weszłam do swojego własnego stanowiska pracy i usiadłam przy biurku. Włączyłam tumblr i w tle puściłam delikatną melodię. Michael, tajemniczy demon, Michael, tajemniczy demon. 

-Sharon.- Kobieta która jeszcze chwile temu miała czelność wytknąć mi spóźnienie weszła tu nie pukając.-Czy mo..

-Umiesz pukać?- uniosłam wymownie brew

-Myślę że powinnaś wziąć sobie wolne.- wzruszyła ramionami i podeszła bliżej mnie.

-Dlaczego?

-Przemęczasz się, nie jesteś nawet pełnoletnia i już nawet nie śpisz byle by znaleźć "c"- Aha czyli Mark już jej wszystko powiedział. Ze zmęczenia położyłam głowę na biurku. Niech ona stąd wyjdzie nie chcę jej słuchać.- To jak?

-Nie.- uniosłam głowę i poparzyłam na nią i jej aż za żółty kolor włosów mrużąc oczy.

-Dalczego? Posłu..- uniosła rękę chcąc prawić mi już kolejne kazanie w tym tygodniu że nie powinnam aż tak zadręczać się tym dupkiem.

-Nie to ty posłuchaj! Znajdę go kurwa choćbym nie wiem co miała zrobić!- wstałam i podeszłam bliżej niej. Czułam jak w środku się gotuję i jeszcze chwila a moja cierpliwość się skończy. 

-Okej! Okej!- uniosła ręce w geście poddania- wiedz że chciałam tylko dobrze. Martwię się o ciebie. 

-Nie musisz, wszystko jest w porządku.- burknęłam. 

* * *

Gdzie jest ten cholerny adres?! Przeszukałam już każdą szafkę w domu i wszędzie jest taki bałagan że nawet nie ma tu jak przejść. Gdzie jeszcze nie szukałam?

Racja, torba. Wysypałam całą zawartość na stół i nerwowo zaczęłam przerzucać każdą rzecz i sprawdzać każdy papierek. 

Jest.

* * *

Michael! Michael otwórz te cholerne drzwi!- coraz mocniej w drewnianą płytę a moje oczy stawały sie coraz ciemniejsze- Michael wiem że tam jesteś!!!

po jakiś pięciu minutach stana pod mieszkaniem chłopaka i darciem mordy Clifford wreszcie pojawił się w wejściu.

-Oh proszę nasza mała Sharon Dark. A cóż cię tu do mnie sprowadza słoneczko.- przebiegły uśmiech pojawił się na jego twarzy.

-Nie mów tak do mnie.- warknęłam i przeszłam obok niego bez słowa kierując się w głąb domu. Usiadłam wygodnie na sofie w salonie i czekałam aż zielonowłosy łaskawie tu przyjdzie. 

-A więc- mniej niż minutę potem chłopak rozsiadł się obok mnie zażucając nogi na stół.

-Potrzebuję..- idiota nawet nie dał mi dokończyć.

-Chłopaka?- zaśmiał się i poruszył sugestywnie brwiami. Sama nie powstrzymałam się przed parknięciem ale przypomniałam sobie po co tu przyszłam i nie było mi już tak do śmiechu.

-Pomóż mi znaleźć "c"- wydusiłam z siebie. Momentalnie oczy chłopaka stały się czarne a rozbawienie na jego twarzy zastąpiła całkowita powaga i... pogarda?

-Tylko że to nie będzie takie łatwe Sharon. 

___________________________________________________________________________

WITAM W ROZDZIALE PIERWSZYM! :) 

MAM NADZIEJĘ ŻE FF WAM SIĘ PODOBA I ZOSTANIECIE RAZEM ZE MNĄ!! x

ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ CO TYDZIEŃ W SOBOTĘ ALBO NIEDZIELĘ.

WYRAŻAJCIE SWOJĄ OPINIĘ W KOMENTARZU I GWIAZDKUJCIE! 

ilysm x

In a smoke filled room || c.h *WOLNO PISANE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz