9.

1.9K 62 0
                                    

Otworzyłam powoli oczy. Białe światło natychmiast mnie oślepiło. Zamrugałam kilka razy aby wyostrzyć obraz. Dostrzegłam idealnie biały sufit i wielką lampę. Podniosłam głowę, i zorientowałam się że leżę w szpitalnym łóżku. Chciałam się podnieść ale poczułam jakby coś trzymało mnie za rękę. Spojrzałam w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się śpiący na fotelu obok Stiles, który kurczowo trzymał się mojej dłoni. Uśmiechnęłam się lekko na ten uroczy widok. Moje ruchy musiały go obudzić, bo ścisnął mocniej moją rękę i przetarł zaspany oczy. Ożywił się kiedy zauważył że już nie śpię i szybko podsunął bliżej fotel.

- Nareszcie. Nieźle mnie przestraszyłaś. - dotknął moją dłoń drugą ręką i zamknął ją w szczelnym uścisku.

- Co się stało? Ostatnie co pamiętam to jak mnie podniosłeś. - spytałam zachrypniętym głosem.

- W skrócie, Alfa zmusił Scotta do przemienienia przez co chciał nas pozabijać. - westchnął. - Nawet niewiesz jak bardzo teraz przeżywa to, że przez niego wylądowałaś w szpitalu. - zmarszczył brwi lustrując mnie zmartwionym spojrzeniem. - Do tego Allison z nim zerwała. Chociaż on twierdzi, że to "chwilowa przerwa".

- Ważne, że wyszliśmy z tego cali. - powiedziałam na co skarcił mnie spojrzeniem. - No... prawie cali. - przeniosłam wzrok na swoją nogę.

- Nawet sobie nie wyobrażasz jak się wystraszyłem kiedy zobaczyłem cie w kałuży krwi. - usiadł obok mnie na łóżku. - Lekarze mówili że mogłaś się wykrwawić, ale już jest po wszystkim i powinnaś szybko wyzdrowieć.

- Stiles. - popatrzyłam na niego przekrzywiając lekko głowę w bok. - Ile tu już siedzisz?

- Odkąd cię tu przywieźli.

- Czyli?

- W sumie to całą noc. - podrapał się po karku.

- Powinieneś wrócić do domu i odpocząć, tutaj już nic mi się nie stanie. - zapewniłam widząc jego zmęczony wzrok.

- Wtedy też mówiłaś że ci się nic nie stanie, a popatrz jak się skończyło. Nie ma mowy. Zostaje. - położył się obok i przytulił do siebie.

- Oj co ja z tobą mam... - mruknęłam i wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka.

***

- Stiles nie możesz być tu cały czas. - ze snu przebudził mnie głos mamy Scotta.

- Nie puszczę jej. - zacisnął rękę na mojej talii i przetarł oczy.

- Jutro masz szkołe, mam zadzwonić po twojego ojca? - podeszła do nas bliżej.

- Stiles naprawdę, pani McCall się mną dobrze zajmie. Idź już do domu. - popatrzyłam na niego. To słodkie że się o mnie martwi ale powinien się zająć też sobą.

- No okej... - westchnął podnoszcząc się z łóżka. - Uważaj na siebie. Będę pisał! - cmoknął mnie szybko w usta i wyszedł niechętnie z sali.

Pani McCall podeszła do mnie z zamiarem zmienienia kroplówki.

- Kiedy będę mogła wyjść? - zapytałam obserwując jej poczynania.

- Najszybciej pojutrze. Noga się zagoi, na szczęście żadna duża żyła ani tętnica nie zostały uszkodzone, ale nie możesz się zbytnio teraz nadwyrężać. - powiedziała kończąc poprawiać kroplówkę. - No, ale o to się chyba nie powinnam martwić. Z tego co widzę Stiles się tobą dobrze zaopiekuje. - uśmiechnęła się promiennie i podeszła do drzwi. - Odpoczywaj. - szepnęła i zgasiła światło.

I will fight for you | Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz