Czy naprawdę los, aż tak mnie nienawidzi? Musiałem trafić akurat na niego!
Ponownie rozejrzałem się po klasie, poszukując wolnego miejsca. Nie zgadniecie co! Jedyne wolne miejsce było koło Jisunga. Świetnie.
Ruszyłem w jego stronę i usiadłem obok niego. Nawet na niego nie spojrzałem tylko od razu skupiłem się na tym co mówiła pani prowadząca zajęcia.
- Znowu się spotykamy - usłyszałem po jakimś czasie.
- Ta - powiedziałem.
- Rozmowny jak za pierwszym razem - zaśmiał się.
Nie odpowiedziałem. Nie chciałem z nim rozmawiać. Chociaż chciałem go poznać, jakoś nie miałem odwagi na prowadzenie dłuższej rozmowy.
Wydawał się być przyjazny, miły, pogodny i rozmowny czego nie dało się nie zauważyć. Biło od niego taką radością, że, aż było to przyjemne. Cały czas miał na twarzy uśmiech. Po prostu chciałbym go poznać, ale nie mogę.
Postanowiłem zakończyć moje przemyślenia i wróciłem do uważania na zajęciach. Pani coś mówiła jak poprawie ustawić aparat i robić dobre zdjęcia. Nie interesowało mnie to zbytnio, ponieważ potrafię takie rzeczy nic trudnego w tym nie ma.
Bardziej zainteresowałem się, gdy powiedziała, że na następnych zajęciach zaczniemy prace w parach.
Naprawdę?
Ciekawe z kim ja mam współpracować skoro po pierwsze nikogo tu nie znam oprócz Jisunga, a czuje, że on zna tu wszystkich, a drugie nie lubię pracować z kimś. Wole sam wykonywać zadania i to nie dlatego, że boje się kontaktu z ludźmi, tylko po prostu, gdy jestem sam to wszystko idzie szybko i sprawnie, a kiedy zacznę pracować z kimś, robi się zrzutka pomysłów i albo mi się nie podobają albo osobie z którą pracuje i nic z tego nie wychodzi.
Podsumowując, preferuje prace w samotności.
- Proszę się dobrać w pary już dzisiaj, żeby na następnych zajęciach nie było problemu - usłyszałem głos kobiety.
Świetnie. Ciekawe z kim będę jak nikogo nie znam. W sumie, może i to lepiej.
Wszyscy coś tam uzgadniali między sobą, a ja siedziałem na miejscu i się nie ruszałem. Nie wiem czemu, może czekałem, aż ktoś podejdzie, zagada cokolwiek.
I taka chwila w końcu nadeszła, ale niestety była to osoba, z którą jako ostatnią chciałem pracować.
- Chcesz być ze mną w parze? I tak już nikogo nie ma wolnego - zapytał chłopak siedzący obok mnie.
- Okej - to jedyne co powiedziałem.
- Super. Czuje, że będzie nam się świetnie razem pracować! - wykrzyczał.
- Ta - powiedziałem.
Na tym zakończyła się nasza rozmowa jak i zajęcia. Usłyszałem, że możemy już iść, więc wstałem i szybkim krokiem wyszedłem z pomieszczenia. Ruszyłem w stronę wind i zawołałem jedną.
Czekałem chwile i wszedłem do niej. Nacisnąłem przycisk z piętrem 0 i już drzwi zaczęły się zamykać, kiedy ktoś wszedł do środka.
Oczywiście musiał być to on. Ja to mam w życia szczęście. Naprawdę.
Jechaliśmy w ciszy.
Po chwili, znaleźliśmy się na parterze. Wyszedłem szybko z windy i ruszyłem ku wyjściu z budynku.
Po chwili znalazłem się na zewnątrz. Było ciepło, więc postanowiłem się przejść. Co z tego, że do domu miałem jakąś godzinę drogi, spacer mi się przyda.
Ruszyłem w kierunku, gdzie mieszkam.
Zdążyłem zrobić chyba tylko kilka kroków, a usłyszałem krzyki kierowane w moją stronę.
- Heeeeeeej! - ktoś krzyknął.
Odwróciłem się i zobaczyłem nikogo innego jak Jisunga.
Postanowiłem nie zwracać na to uwagi i ponownie ruszyłem w stronę mojego domu.
Była jakoś godzina 20.
Szedłem przed siebie rozglądając się dookoła i podziwiając widoki. Było ciemno, a światła budynków wyglądały cudownie, niestety nie było widać gwiazd.
Nagle ktoś złapał mój brak i odwrócił w swoją stronę.
- Czemu nie poczekałeś? - zapytał.
- Przepraszam, ale się spieszę - odpowiedziałem.
- Oh, a gdzie idziesz? - ponownie się mnie spytał.
- Do domu - powiedziałem.
- Mogę cię odprowadzić.
- Nie trzeba sam trafie, poza tym nie wiesz gdzie mieszkam.
- Może i nie wiem, ale jak narazie idziemy w tą samą stronę. A chyba trochę towarzystwa ci nie zabraknie co?
Uwierzcie mi, że skarciłem się w głowie za to co powiedziałem.
- No dobra.
Po tej odpowiedzi, ruszyliśmy.
Przez dłuższy czas trwaliśmy w ciszy, którą postanowił przerwać Jisung.
- Właśnie, bo nie znam twojego imienia, więc może mi je zdradzisz?
- Minho. - powiedziałem krótko.
- Oo ładne.
- Dziękuje.
I ponownie nastała cisza.
Po jakieś godzinie, doszliśmy pod mój blok.
- Nie musiałeś mnie odprowadzać - powiedziałem.
- Mieszkam obok, więc nie było żadnego problemu - odpowiedział.
- Okej. Dziękuje.
- Spoko. Dobra lecę, do zobaczenia. - pożegnał się.
- Do zobaczenia - powiedziałem i wszedłem do klatki.
Ruszyłem do windy, zawołałem ją, a gdy przyjechała wsiadłem i wjechałem na 10 piętro.
Wyjąłem klucze i otworzyłem drzwi. Od razu, gdy wszedłem, przywitał mnie mój kot.
Odłożyłem wszystkie rzeczy na ich miejsce i dałem kotu jedzenie. Po tym ruszyłem do łazienki.
Umyłem się i poszedłem do pokoju. Rzuciłem się na łóżko, myśląc nad dzisiejszym dniem.
Po chwili zasnąłem.
Przepraszam za brak rozdziału. Jutro pojawi się kolejny ❤️
CZYTASZ
Antisocial {𝔐𝔦𝔫𝔰𝔲𝔫𝔤}
RandomZachowanie aspołeczne - tzw. „wyłączeniowe" formy niedostosowania społecznego charakteryzujące się biernością, izolacją, niechęcią do bycia w grupie, zahamowaniem, brakiem inicjatywy. Przyjaźń Jedna z cnót; istnieje kilka rodzajów przyjaźni: idealna...