一

489 28 5
                                    

Jak zawsze obudziłem się około godziny ósmej. Niechętnie wstałem się z łóżka, wsuwając na stopy szare kapcie. Podszedłem do okna i odsłoniłem rolety. Kiedy to zrobiłem, ruszyłem w kierunku szafy. Wybrałem z niej pasujące do siebie rzeczy - czarne spodnie, białą koszulkę z kołnierzykiem, bluzę z guessa i czarny pasek. Z tymi rzeczami ruszyłem w kierunku łazienki. Ubrałem się i ogarnąłem swoją twarz. Włosy jak zawsze zostawiłem w nieładzie. Gotowy wyszedłem z pomieszczenia. Po drodze wziąłem plecak i ruszyłem w stronę kuchni. Będąc w pomieszczeniu przygotowałem sobie kawę, dałem kotu jedzenie i wyszedłem z mieszkania.

W drodze do szkoły rozmyślałem jakie zrobić tym razem zdjęcia, jak je obrobić, co zjeść na obiad i co myślą o mnie ludzie koło, których przechodzę. Zawsze tak robiłem, byłem ciekaw co o mnie myślą. Przeważnie patrzą na mnie mnie wzrokiem mówiącym - dziwak, pedał, modniś, cóż mogę się mylić, ale moje podejście do świata jest inne niż wszystkich. Zawsze byłem inny - nie lubiłem bawić się z innymi dziećmi jak wszyscy, jak miałem 12 lat zrozumiałem, że wole chłopców co nie przyniosło żadnych miłych wspomnień z podstawówki. Długo by można mówić o tym jaki to ja jestem inny niż wszyscy, ale niestety dotarłem do szkoły.

Znienawidzone przeze mnie miejsce. Ludzie, którzy tu chodzą to albo debile albo jakieś lalusie uważające się za królowe świata.

Wszedłem do budynku od razu kierując się do szafek. Znajdując się przy nich, otworzyłem jedną i schowałem niepotrzebne mi książki. Po zamknięciu jej, ruszyłem pod sale od matematyki.

- Ej ty! - usłyszałem krzyk za moimi plecami.

Odwróciłem się na pięcie i ujrzałem tą samą osobę co zawsze. Nic nie odpowiedziałem jedynie na niego patrzyłem.

- Nasz pedałek, znowu pojawił się w szkole - zaśmiał się z kolegami - pewnie śniłeś o nas w nocy prawda? - ponownie się zaśmiali.

Pokazałem im środkowego palca i ruszyłem w stronę sali. Nie warto było odpowiadać tym debilom i tak pewnie nic by nie zrozumieli, za głupi są.

Doszedłem pod sale i usiadłem na parapecie. Włączyłem telefon i zacząłem przeglądać jakieś strony z ciuchami. Usłyszałem dzwonek na lekcje, wstałem i wszedłem do pomieszczenia.

Lekcja minęła dość nudno. Rozumiałem matmę, więc nie miałem z tym większych problemów przez co lekcja była nieciekawa. Na przerwie ponownie udałem się do szafki po książki i ruszyłem pod kolejną z sal. W porannych godzinach poruszanie się po korytarzu nie sprawia mi większych problemów, gorzej z przerwą obiadową. Gdy usłyszałem dzwonek, ruszyłem do sali na kolejną zapewne nudną lekcje.

                                       ***
Właśnie siedziałem w ławce i marzyłem żeby lekcja przedłużała się w nieskończoność. Za 5 minut miała zacząć się przerwa obiadowa, co wiązało się z tłumem na korytarzu. Siedziałem i pisałem jakieś notatki, kiedy usłyszałem dzwonek. Schowałem książki do plecaka i ruszyłem na korytarz. Szedłem pomiędzy uczniami z przerażeniem. To wszystko mnie przytłaczało, ci ludzie, to że jesteśmy tak blisko. Miałem ochotę uciec stamtąd jak najdalej i nie wracać, ale niestety nie mogłem. Po paru minutach znalazłem się na zewnątrz. Od razu poczułem się lepiej. Nikogo koło mnie nie było. Byłem tylko ja i otaczająca mnie przyroda. Ruszyłem w stronę ławek i usiadłem na jednej z nich. Zacząłem rozmyślać o różnych rzeczach. Jednak siedzenie przez 30 minut i nic nie robienie nie należy do najciekawszych rzeczy.

Po pewnym czasie usłyszałem, znienawidzony przeze mnie dźwięk - dzwonek. Niechętnie ruszyłem w stronę wejścia do szkoły. Będąc w środku od razu zauważyłem tłum nastolatków, kierujących się do drzwi od klas. Poczekałem aż wszyscy wejdą, po czym ruszyłem korytarzem w stronę drzwi od mojej klasy.

                                       ***
Wracałem do domu. W końcu nadszedł weekend. Marzyłem o powrocie do mieszkania. Po 30 minutach drogi znalazłem się pod drzwiami od klatki. Jak najszybciej wpisałem kod otwierający drzwi i wszedłem. Wjechałem windą na 10 piętro, zdjąłem plecak i wyjąłem z niego klucze po czym wszedłem do środka. Od razu rzuciłem plecakiem w kąt i poszedłem do kuchni. Kiedy byłem na miejscu, postanowiłem włączyć swoją ulubiona playliste. Podczas słuchania wziąłem się za przygotowanie makaronu Chow Mein*. Będąc w domu czułem się swobodnie. Mogłem zrobić w nim wszystko. Mogę wydawać się osobą, która jest cicha i ponura, ale ja taki nie jestem. Kiedy zostaje sam ze sobą staje się całkowicie inny. Uwielbiam gotować i śpiewać przy tym. Czasami potrafię włączyć muzykę na maksa, zacząć szaleć i biegać po całym mieszkaniu jak opętany. Często też bawię się z moim kotem, chociaż czasami jest ciężko. Pomimo tego, że jestem aspołeczny to wcale nie jestem aż taki nudny.

Po kilku minutach miałem gotowe jedzenie. Wziąłem talerz, ruszyłem do salonu i usiadłem na kanapie, włączając telewizor. W telewizji nie leciało nic ciekawego, więc postanowiłem zostać na kanale, gdzie leciała jakaś drama. Po zjedzeniu wstawiłem brudne naczynia do zmywarki i wziąłem swojego laptopa, ruszając do pokoju. Będąc w pomieszczeniu wszedłem w folder ze zdjęciami jakie zrobiłem i zacząłem je przerabiać. Tak bardzo mi się nie chciało no, ale cóż zarabiać muszę.

Prace skończyłem jakoś po północy, uznałem, że obejrzę jeszcze jakiś serial, a zdjęcia wyślę jutro. Po 2 odcinkach zasnąłem.

*Chow mein - kurczak z warzywami.

Antisocial  {𝔐𝔦𝔫𝔰𝔲𝔫𝔤}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz