Tony
Wracaliśmy właśnie do wieży. Zadzwoniłem do Clinta, żeby upewnić się czy wszystko jest w porządku. Nikt nie odbierał. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem że dochodziła 3, więc pomyślałem, że zapewne śpią. Wylądowaliśmy na lądowisku i szybko zebraliśmy się do wieży. Natasha dostała w nogę więc razem ze Stevem zabraliśmy ją do pokoju medycznego.
Od razu skierowałem się do pokoju An zobaczyć czy wszytko dobrze. Uchyliłem drzwi ale zamiast An zobaczyłem pustkę. Zmarszczyłem brwi i ruszyłem do pokoju Clinta. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem, że siedzi nad jakimiś dokumentami.
- Gdzie jest An? - Zapytałem podnosząc brew.
- O, hej Tony. - Przywitał się łucznik. - Poszła na imprezę. - Odpowiedział wracając do papierów.
- Gdzie poszła?! - Wrzasnąłem.
- Jezu weź się tak nie denerwuj. Spytała mnie czy może iść więc jej pozwoliłem. - Wytłumaczył przewracając oczami.
- Później sobie to wyjaśnimy. - Wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Byłem wkurzony, że to jego Ana pyta się o pozwolenie. Jest moją córką i ja za nią odpowiadam. Przecież mogło jej się coś stać. Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Po drodze do salonu wpadłem na Natashę.
- Jezu co ty taki wkurzony? - Zapytała dotrzymując mi kroku.
- An poszła na imprezę. - Warknąłem.
- I? - Zapytała nie rozumiejąc mnie do końca.
- A ja jej nie pozwoliłem, wsumie nawet o tym nie wiedziałem. - Warknąłem.
- A Clint? Nie zauważył, że wyszła?
- Zauważył, pozwolił jej. - Wycedziłem.
- Więc w czym problem? - Zapytała a ja nie dowierzałem w jej słowa.
- Może w tym, że ja o niczym nie wiedziałem?! - Wrzasnąłem. Natasha chyba stwierdziła, że nie ma sensu się ze mną kłócić i wróciła do pokoju.
Podszedłem do barku i nalałem sobie Whisky. Musiałem zapić złość. Martwiłem się o nią a ona sobie lata po imprezach bez mojej zgody. Ba! Bez mojej wiedzy. Zabrałem ze sobą butelkę alkoholu i usiadłem na kanapie.
Trzy razy ktoś przychodził, żeby spytać się czy wszytko w porządku a ja ich tylko zbywałem. Wypiłem już całą butelkę i zaczynałem drugą
Po pół godzinie byłem już wstawiony. Usłyszałem szelest za mną. I obróciłem się. Była to Ana.
- Gdzie ty byłaś? - Podskoczyła ze strachu. Obróciła się gwałtownie.
- N-na imprezie. - Odpowiedziała nie pewnie. Wstałem z kanapy i podszedłem do niej nie odkładając szklanki.
- Dlaczego?! - Powiedziałem głośniej. Nie ukrywałem już złości.
- Chciałam się zapytać ale wyjechałeś więc Zapytałam Clinta a on mi pozwolił. - Zaczęła się tłumaczyć.
- Tak się składa, że to ja jestem twoim ojcem! - Wydarłem się nie hamując złości. - Mogło ci się coś stać!
- Clint mi pozwolił a ciebie nie było! - Krzyknęła. Byłem wściekły, że na mnie krzyczy. Nie miała takiego prawa. Była tylko dzieckiem.
- Czyli to moja wina?! - Wrzasnąłem. A ona nie odpowiedziała. - MOJA?! - Wydarłem się a ona naprawdę się wystraszyła. - ODPOWIADAJ MI JAK SIĘ CIEBIE O COŚ PYTAM! - Wrzasnąłem i rzuciłem szklanką o ścianę za nią. Podskoczyła ze strachu a do oczu napłynęły jej łzy. Bała się mnie ale mnie to nie obchodziło. Byłem wkurzony a alkohol mi nie pomagał. Spojrzała mi prosto w oczy. W jej ujrzałem strach i smutek.
Złapałem ją za ramię i ścisnąłem mocno. Syknęła z bólu a do oczu napłynęły jej świeże łzy. Nie panowałem już nad sobą.
- JESTEM TWOIM OJCEM A TY MASZ SIĘ MNIE SŁUCHAĆ! - Wrzasnąłem i zmocniłem uścisk. Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas bólu. - ZROZUMIAŁAŚ?! - Zapytałem nie zwracając uwagi na ból który jej zadaję.
- T-tak. - Wyszeptała ze strachem. Z oczu zaczęły płynąć jej łzy strachu i bólu.
Zacisnąłem mocniej rękę na jej ramieniu a ona zawyła z bólu osuwając się na ziemię. Złapałem ją w pasie i równie mocno ścisnąłem podnosząc do pozycji pionowej. Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem ból i strach ponownie. Płakała.
- Boisz się mnie? - Zapytałem przybliżając się do niej. Musiała poczuć alkohol bo odsunęła się z odrazą. Pokiwała lekko głową. W tedy do mnie dotarło co zrobiłem. Puściłem ją a ona upadła na podłogę. Zawyła z bólu. Stanąłem nad nią. Byłem przerażony. Co ja zrobiłem? Przecież to dziecko. Nie mogła nawet się bronić. Leżała na podłodze nie wiedząc czego się spodziewać. Nagle usłyszałem trzask drzwi a do pokoju wbiegł Clint ze Stevem.
Steve podbiegł do An i podniósł do pozycji siedzącej a Clint podszedł do mnie, zamachnął się i uderzył z pięści w twarz zatoczyłem się i padłem na ziemię. Była to wina mocnego uderzenia i alkoholu.
- STARK! CO TY ROBISZ?! - Wydarł się się Clint. - WŁASNĄ CÓRKĘ?! KOBIETĘ?! - Nie ukrywał złości i kopnął mnie w brzuch. Zawyłem głośno ale nie broniłem się. Należało mi się.
- Clint opanuj się! - Krzyknął Steve. Niechcąc zostawić An nie ruszył się z miejsca. W tym samym momencie do salonu wbiegli Thor, Natasha i Bruce.
- Co tu się... - Natasha nie dokończyła bo Clint wymierzył kolejny cios tym razem w moją twarz.
- Thor przytrzymaj go! - Wrzasnął Steve.
Bóg podbiegł do łucznika a następnie przytrzymał atakującego. Ten wyrywał się i krzyczał przekleństwa na ledwo przytomnego mnie.
- Co tu się odpierdala?! - Wrzasnęła Natasha. Odpowiedziała jej cisza. - Clint?!
- Stark zaatakował An! - Wrzasnął Clint. - Puszczaj mnie Thor! - Krzyknął w stronę Boga stojącego za nim.
- Clint uspokój się, wyjaśnijmy to. - Uspokajał wszystkich Bruce.
- An? - Odezwał się Steve. - Co się stało? - Jękneła cicho próbując się ruszyć. Do oczu napłynęły mi łzy. Byłem potworem. Skrzywdziłem własną córkę
- Była dzisiaj impreza i spytałam się Clinta czy mogła bym iść. Zgodził się no i pojechałam. Chciałam na początku spytać się taty ale on wyjechał. Gdy wróciłam Tony siedział na kanapie i pił alkohol. Podszedł do mnie i zaczął krzyczeć. Złapał mnie za ramię i ścisnął. Z każdym zdaniem ściskał mocniej. Rzucił szklanka o ścianę i szarpnął mnie. Upadłam na ziemię a on złapał mnie mocno w pasie i pociągnął w górę. Zapytał czy się go boję a ja potwierdziłam kiwnięciem. Puścił mnie i upadałam na ziemię. Puźniej przyszedł Clint. - Skończyła ocierając łzy. Tak - pomysłem. Jestem potworem
Steve przytulił dziewczynę. A Natasha podeszła do mnie i kopnęła w krocze. Zawyłem i zgiąłem się w łuk.
- Jesteś tchórzem Stark! - Krzyknęła Natasha. - Piętnastolatkę? Nie masz się na kim wyżywać?!
Jęknąłem chcac coś powiedzieć ale nie wyszło z tego nic zrozumiałego. Straciłem przytomność.
Obudziłem się w swoim pokoju na łóżku. Próbowałem się ruszyć ale poczułem ostry ból głowy i brzucha. Natychmiast wszytko sobie przypomniałem. Zacząłem płakać jak małe dziecko. Skrzywdziłem moją jedyna córkę, byłem w stanie podnieść na nią rękę.
Chciałem usprawiedliwić się tym, że nie byłem trzeźwy. Właściwie to wypiłem półtorej butelki Whisky ale byłem świadomy. Byłem świadomy tego co robię a i tak skrzywdziłem najbliższą mi osobę. Zacząłem ciężej oddychać. Paliła mnie klatka piersiowa. Wstałem z łóżka ale padłem na podłogę przy pierwszym kroku. Uderzyłem głową o ziemię i poczułem ciepłą krew. Straciłem przytomność.
|1072 słów| bez dopisku
Wiem, że Stark wyszedł tutaj trochę źle ale spokojnie wszystko się wyjaśni.❤️
CZYTASZ
Córka Iron Mana
FanfictionSamochód, poślizg, wypadek... Te zdarzenia zmieniły życie piętnastoletniej Any. Kogo spotka na swojej drodze i jak potoczy się jej życie? #1 w TomHolland ❤️👑 18.06.20 #50 w Poland ❤️👑 03.05.20 #10 w Avengers ❤️👑 17.02.20 #4 w Iron Man ❤️👑 23.01...