Ana
Wróciłam do mojego pokoju. Nie chciałam rozmawiać z moim tatą. Usiadłam przy biurku i zaczęłam przeglądać Instagrama. Wyświetliło się powiadomienie, więc kliknęłam w nie. Zobaczyłam, że Peter mnie zaobserwował. Weszłam na jego profil i również zaobserwowałam. Przypomniałam sobie naszą rozmowę w sklepie i wzięłam torebkę którą miałam tego dnia. Wyjęłam z niej małą karteczkę i przeczytałam jeszcze raz numer. Zapisałam go w telefonie. Chciałam do niego napisać ale przeszkodziło mi pukanie do drzwi.
- Proszę! - Rzuciłam i spojrzałam w kierunku dźwięku. Do pokoju wszedł niepewnie Steve.
- Hej, możemy pogadać? - Zapytał siadając na łóżku.
- Jasne tylko proszę, żeby nie był to temat taty. - Odpowiedziałam i obróciłam się w stronę łóżka na krześle.
- Nie o to chodzi. Właściwie po części tak ale nie w tym sensie. - Zaplątał się Kapitan a ja podniosłam jedną brew nie rozumiejąc o co mu chodzi. - Sprawa dotyczy twojej edukacji. - Wyjaśnił.
- Mojej edukacji? - Powtórzyłam pytająco.
- Tak. Dokładnie chodzi o to, że Tony chciałaby, żebyś uczyła się w domu ale myślę, że ty wcale nie chcesz. Mam rację? - Zapytał uśmiechnąć się na co ja kiwnęłam głową. - No właśnie. Jest możliwość, że twój tata zgodzi się na szkołę. Długo z nim rozmawiałem i chyba podziałało. - Uśmiechnęłam się szczerze. Bardzo chciałam wrócić do normalnej szkoły. Lubiłam się uczyć poza tym mogłabym poznać nowych znajomych. - Tylko jest jedna sprawa. - Powiedział Steve wyrywając mnie z zamyślenia. - To będzie nowa szkoła. W sensie nie ta do której chodziłaś. - Wyjaśnił. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Spodziewałam się tego. Do mojej starej szkoły stąd było naprawdę daleko. - Jest jeszcze kilka innych rzeczy do omówienia, takie jak dojazd itp. ale to już musisz ustalić z tatą. - Powiedział i wyszedł z pokoju. Byłam w siódmym niebie. Miałam chodzić do normalnej szkoły.
Uśmiechnęłam się na samą myśl i wstałam z fotela. Położyłam się na łóżku i zadzwoniłam do Petera. Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa. Co robi nastolatek o 15 w sobotę, że nie może odebrać? Zastanawiam się chwilę ale przerwało mi kolejne pukanie do drzwi.
- Proszę! - Powiedziałam po raz kolejny. Drzwi uchyliły się i stanął w nich Stark.
- Ym. Hej. Możemy porozmawiać. - Wpatrywałam się w niego nie przytomnie. Myślałam, że będę czuła strach przed nim ale właściwie nie czułam nic. Tak jakbym widziała go pierwszy raz.
- T-tak. - Powiedziałam wstając do pozycji siedzącej. Podszedł zamykając drzwi i usiadł na krześle przy biurku. Gdy odległość między nami się zmniejszyła poczułam nie przyjemny dreszcz.
- Chodzi o szkole. Zapewne Steve mówił Ci o wszystkim ale chciałem porozmawiać o tych mniejszych sprawach. - Zastanawiał się chwilę. - Możemy? - Zapytał nie pewnie.
- Tak. - Odpowiedziałam krótko.
- Więc tak. Happy będzie Cię zawoził i odwoził. Zapewne nie chcesz żadnej ochrony prawda? - Zapytał uśmiechnąć się lekko. Pokiwałam głową odwzajemniając uśmiech. W tamtej chwili nie myślałam o tym co się wydarzyło. Nie bałam się go tak jak myślałam, że będę. Czułam się bezpiecznie i to mnie dziwiło. - Tak więc nie będzie żadnej ochrony. - Powiedział i przetarł skronie. - Ale musisz mi coś obiecać. Dobrze? - Zapytał a ja niepewnie pokiwałam głową. - Jesteś wszystkim co mam. Kocham Cię i zależy mi na tobie. Uważaj na siebie. Dobrze? - W tym momencie coś mnie tknęło. Wstałam i przytuliłam go. Był tak samo zdziwiony jak ja ale odwzajemnił uścisk. - Nie byłem świadomy. Byłem pijany. Nawet nie wiesz jak mi przykro. - Powiedział prawie szeptem.
- Wybaczam. - Odpowiedziałam równie cicho i jeszcze mocniej przytuliłam się do taty. W tym momencie ból, złość i strach zniknęły. Pojawiło się tylko szczęście i spokój. Czułam się po prostu kochana. Tę cudowną chwilę przerwało nam pukanie do drzwi.
- Mogę? - Rozległ się głos Steve.
- Wchodź. - Powiedziałam w kierunku drzwi które natychmiast się otworzyły. Steve stanął na progu jak wryty.
- C-co? - Zapytał mrugając kilka razy.
- Wybaczyła mi rozumiesz? Wybaczyła. - Powiedział widocznie uradowany tata.
- Cieszę się. - Odpowiedział wciąż patrząc na nas z uniesioną brwią.
- Co cię do nas sprowadza? - Zapytałam odsuwając się od taty.
- Właściwie to się trochę zaniepokoiłem. Dość długo byliście w jednym pokoju razem... - Odpowiedział drapiąc się po karku.
- Myślałeś, że ją zaatakuje? - Zapytał Tony a uśmiech zszedł mu z twarzy. - Że wykorzystam chwilę i ja skrzywdzę? - Dodał a głos mu zadrżał.
- Nie jasne, że. - Zaczął tłumaczyć się niepewnie. Spojrzałam na niego i Uniosłam brew. - No dobra może trochę ale nie powinno Cię to dziwić Stark. - Powiedział znów drapiąc się po karku.
- Nie byłem świadomy. Byłem nachlany dobra? - Wstał i podszedł do kapitana. - Myślisz, że byłbym w stanie zranić ja jeszcze raz? - Zapytał z niedowierzaniem. - Za takiego mnie masz?
- Tony wiesz, że tak nie myślę. Znam Cię i wiem, że ona jest dla ciebie wszystkim ale musisz przyznać, że wszytko może się wydarzyć. - Powiedział cicho. Tata nic nie odpowiedział i usiadł z powrotem na łóżku.
- Chyba powinieneś już iść. - Zwróciłam się w stronę Rogersa. Ten tylko kiwnął głową i wyszedł.
- Ty też masz mnie za takiego? - Zapytał prawie szeptem Tony.
- Nie. - Odpowiedziałam stanowczo. - Oczywiście, że nie. Jesteś cudownym człowiekiem. I wiem, że nie wiedziałeś co robisz. - Dodałam przytulając go.
- Przepraszam. - Powiedział już głośniej i odwzajemnił uścisk.
- Pan Bruce wzywa pana do laboratorium sir. - Rozległ się głos Jarvis'a.
- Jasne już idę. - Odpowiedział i niechętnie się odsunął. - Porozmawiamy wieczorem o tym jak to będzie szkoła dobrze? - Zapytał wstając.
- Jasne. - Odpowiedziałam a tata wyszedł.
Położyłam się na łóżku. Byłam taka szczęśliwa, że wszytko się wyjaśniło. W głębi duszy miałam żal do taty w końcu zranił mnie ale kochałam go. Poza tym widziałam, że był pijany. Wierzyłam w to, że nie zrobił tego świadomie.
Tony
Szedłem właśnie do laboratorium gdy napotkałem na swojej drodze Kapitana.
- Przepraszam Cię Tony ja...
- Nie tłumacz się. - Przerwałem mu. - Idź lepiej sprawdź czy wszystko dobrze z An. Może leży na podłodze i płacze? - Dodałem i ruszyłem w stronę laboratorium zostawiając Rogersa w osłupieniu. Zabolało nie to co o mnie myślał. Co się dziwić pewnie uważa mnie za potwora. Nie było to teraz ważne. Najważniejsza była teraz moja córka. Nie mogłem jej zawieść. Nie tym razem.
|968 słów| bez dopisku
Następny rozdział będzie po jutrze ponieważ nie wyrabiam się z pisaniem. 😅
CZYTASZ
Córka Iron Mana
FanfictionSamochód, poślizg, wypadek... Te zdarzenia zmieniły życie piętnastoletniej Any. Kogo spotka na swojej drodze i jak potoczy się jej życie? #1 w TomHolland ❤️👑 18.06.20 #50 w Poland ❤️👑 03.05.20 #10 w Avengers ❤️👑 17.02.20 #4 w Iron Man ❤️👑 23.01...