Ana
Gdy mój tata wyszedł z pokoju stwierdziłam, że porozmawiam do Petera. Wybrałam numer i zadzwoniłam. Po kilku sygnałach odezwał się Peter.
- Hej An, co tam? - Zapytał zdyszany.
- Hej, tak chciałam sobie pogadać. Czemu tak dyszysz? - Zapytałam siadając na krześle przy biurku i obracając się na nim.
- Skończyłem biegać. - Odpowiedział trochę dziwnie. - Chciałaś porozmawiać o czym konkretnym?
- Tak, wiesz pogodziłam się z tatą i no zgodził się, żebym chodziła tutaj do szkoły...
- Jezu, super. Myślisz, że będziemy razem chodzić? - Zapytał ciesząc się jak dziecko.
- Nie wiem, możliwe. - Odpowiedziałam z nadzieją. - Mam taką nadzieję. - Dodałam z uśmiechem.
- Może spotkamy się jutro po południu?
- Jasne. - Odpowiedziałam i zastanowiłam się chwilę. - Może wpadniesz do mnie? - Zapytałam.
- Yy... Chyba okej. - Powiedział jąkając. Trochę mnie to zdziwiło. - Napiszę Ci zaraz czy mogę.
- Jasne. - Odpowiedziałam. - To czekam. - Uśmiechnęłam się do siebie.
- To pa. - Powiedział już pewniej.
- Pa pa! - Odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Tony
Szedłem właśnie do laboratorium gdy zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i zobaczyłem kto się tak dobija. Peter. Westchnąłem i odebrałem.
- Hej dzieciaku. Nie mam zbytnio czasu więc jak to nie jest nic ważnego to możesz się już rozłączyć. - Rzuciłem na powitanie.
- D-dzień dobry Panie Stark. - Zaczął jąkając się jak zwykle. - To jest dość ważna sprawa. - Zaczął zastanawiając się chwilę. - Chciałem porozmawiać o pana ten no. Córce. - Powiedział nie pewnie. Zatrzymałem się i stałem chwilę w osłupieniu.
- Skąd wiesz o An? - Zapytałem opierając się o ścianę.
- Spotkałem ją ostatnio w sklepie i też na tej no... Imprezie. - Powiedział niepewnie. Zapewne Ana opowiedziała mu o tym co się później stało. Poczułem się trochę dziwnie.
- I? - Zapytałem nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Chodzi o to Panie Stark, że zaprosiła mnie do siebie. - Powiedział a ja zastygłem.
- Ona nie wie o tobie? - Zapytałem a gdy usłyszałem ciszę po drugiej stronie dodałem. - O tym, że jest Spiderman'em.
- A o to chodzi. Jasne, że nie wie. - Odpowiedział zmieszany.
- Dobra. - Odpowiedziałem i zamyśliłem sie. - Jak tu przyjedziesz to masz udawać, że widzisz mnie pierwszy raz kumasz? - Zapytałem.
- Tak. - Odpowiedział krótko.
- Nie znasz mnie i w ogóle całej drużyny. - Dopowiedziałem. - Kumasz?
- Tak. - Odpowiedział pewnie. - Czy kiedyś się o dowie prawdy? - Zapytał ciszej jakby bojąc się mojej reakcji.
- Możliwe. Ale nie teraz. - Odpowiedziałem. - Masz coś jeszcze?
- Nie, to wszytko proszę pana. - Odpowiedział i się rozłączył. Miałem szczerą nadzieję, że An nie dowie się o tym kim jest Peter. Moim planem było wysłanie córki do szkoły chłopaka, żeby miała jakąś ochronę. Gdyby dowiedziała się, że ktoś będzie jej pilnować napewno nie pozwoliła by na to. Parker może i nie jest wykwalifikowany ale zawsze lepiej, żeby był to on niż nikt.
- Hej Bruce. - Przywitałem się wchodząc do laboratorium. - Co tam chciałeś? - Zapytałem siadając na biurku.
- Hej, chciałem pogadać o tym. - Powiedział i wskazał ręką na zbroję stojącą w rogu.
- Co z nią?
- Dla kogo jest? - Zapytał. - Ty się chyba w to nie zmieścisz. - Wyjaśnił widząc moje zdziwienie.
- Dla An. - Odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Chcesz, żeby została Iron Girl? - Zapytał śmiejąc się.
- Jasne, że nie. To tylko na wszelki wypadek. - Odpowiedziałem przyglądając się zbroi.
- Wszelki wypadek? - Zapytał siadając obok mnie.
- Tak, jakby coś się stało.
- Zależy Ci na niej prawda? - Zapytał spoglądając na mnie.
- Jasne, że tak. Jest moją jedyną rodziną. Kocham ją i nie chce, żeby coś się jej stało. - Wyjaśniłem odwracając wzrok od zbroi i spoglądając na Bruca.
- Rozmawialiście?
- Tak, wybaczyła mi. - Powiedziałem z uśmiechem.
- Na szczęście. - Zaczął. - Pewnie tego nie zauważasz ale dla nas wszystkich An jest ważna zresztą tak samo jak ty. - Powiedział klepiąc mnie po plecach. Uśmiechnąłem się i wstałem.
- Muszę iść chyba, że chcesz jeszcze o czym pogadać. - Powiedziałem stając przed drzwiami.
- Nie to wszytko. - Odpowiedział siadając z powrotem przy biurku.
Wyszedłem z laboratorium i skierowałem się do kuchni. Zastałem tam wszystkich domowników z wyjątkiem Bruca.
- Hej. - Rzuciłem otwierając lodówkę.
- Hej. - Usłyszałem chórek.
- Ej no weźcie, poważnie? - Zapytałem szukajcie czego kolwiek w lodówce. - Wszytko zjedliście? - Zapytałem z rezygnacją.
- Thor wpadł głodny i tak jakoś się złożyło. - Odpowiedział Clint.
- Chce ktoś pizzę? - Zapytałem zamykając lodówkę.
- Wszyscy. - Odpowiedziała Natasha.
Zamówiłem pizzę i usiadłem przy stole. Zdziwiłem się tym, że wszyscy byli tacy radośni.
- Widzę, że tutaj wiadomości szybko się rozchodzą. - Powiedziałem spoglądając na An.
- Cieszymy się, że wszytko się wyjaśniło. - Odpowiedział Steve. Spojrzałem na niego krzywo. - Jeszcze raz Cię przepraszam Tony, naprawdę...
- Nie tłumacz się. - Przerwałem mu kończąc temat. Westchnął i wstał od stołu.
- Co się stało? - Zapytał An gdy wyszedł.
- Gdy wyszedłem z twojego pokoju wystraszył się, że Cię zaatakowałem. Jednymi słowy oskarżył mnie. - Odpowiedziałem drapiąc się po karku.
- Nie przejmuj się Tony. - Powiedział Clint klepiąc mnie po ramieniu. - Wszyscy znamy prawdę i Ci wierzymy.
- Dzięki.
Ana
Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Sięgnęłam po telefon. Była 22. Miałam nieodebraną wiadomość od Petera.
Peter: To co, jutro u ciebie? - Uśmiechnęłam się na samą myśl o chłopaku.
Ana: Jasne. Spotkajmy się w Central Parku o 14. - Odpisałam.
Peter: To do jutra. Dobranoc 😘.
Ana: Dobranoc ☺️.
Nastawiłam budzik i odłożyłam telefon. Przykryłam się kocem i ułożyłam w łóżku. Nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia. Peter jest naprawdę fajny i... uroczy? Z uśmiechem na ustach powoli odpłynęłam w krainę Morfeusza.
|843 słowa|
CZYTASZ
Córka Iron Mana
FanfictionSamochód, poślizg, wypadek... Te zdarzenia zmieniły życie piętnastoletniej Any. Kogo spotka na swojej drodze i jak potoczy się jej życie? #1 w TomHolland ❤️👑 18.06.20 #50 w Poland ❤️👑 03.05.20 #10 w Avengers ❤️👑 17.02.20 #4 w Iron Man ❤️👑 23.01...