Dreaming Life- Part 11

23 2 0
                                    

To już dziś, dzień zabicia dzieci bawiących się w paryskim parku.

Jimin, wziął zimny prysznic po czym, ubrał się szybko i udał się na poranny jogging.

Po nieprzespanych nocach wiedział co, powinien zrobić, pobiegł do miejsca, gdzie miała rozegrać się tragedia.

- Jak przygotowania?

- Przecież umiesz czytać mi w myślach, to po co pytasz?

- Myślałem, że ludzie są milsi.

- A co, Wy demony jesteście milutcy jak aniołki?

- Teraz to nas obraziłeś!

- Nie bulwersuj się tak, bo Ci oczy z orbit wyskoczą.

- Mamo! Mamo!

-Tak, synku?

- Tam jakiś Pan kłóci się z drzewem.

- To pewnie jakiś wariat, nie zwracaj na niego uwagi.

- Dobra, skończmy już tę bezsensowną kłótnię.

- No okej

- Zostało Ci coraz mniej czasu.

- Wiem o tym.

- Mam nadzieję, że nie zamierzasz mnie oszukać, bo nawet jakbyś, chciał to Ci się to nie, uda.

- Nie musisz mi tego mówić, nie jestem głupi.

- Mhm

Pi zniknął, mówiąc chłopakowi, że będzie go cały czas obserwować.

Słońce, zakryły ciemne chmury a po chwili, zaczęło lać, nałożył kaptur na głowę i wrócił do hotelu.

Zdjął z siebie mokrą bluzę i wysuszył włosy.

Sięgnął do kieszeni po telefon, by sprawdzić godzinę, była 10:00.

Usiadł na kanapie i zaczął płakać, nie chciał nikogo zabijać a tym bardziej niewinne dzieci.

- Dlaczego świat jest taki okropny?

Czy ja śnię?

Dreaming LifeWhere stories live. Discover now