IX

3.1K 84 1
                                    

Dziesięć minut przed spotkaniem stałam głęboko oddychając przed ogromnym budynkiem, który jak się nie mylę będzie moim miejscem pracy. Otworzyłam powoli duże szklane drzwi, a na mnie wpadł mężczyzna średniego wieku, który wraz z trzema innymi wynosił jakieś kartony z rzeczami. Firma ta wyglądała jakby już nie istniała. W środku nie ma mebli, a najstarszy z mężczyzn zdejmuje ze ściany ostatni obraz przedstawiający wysokie, śnieżne góry. Czyżbym się spóźniła? Czyżbym spędziła aż taki kawał czasu w łóżku, że praca uciekła mi przed oczami? Z moich bujnych rozmyśleń wyrwał mnie piękny melodyjny głos kobiety odzianej w czarne dżinsy oraz biała w czarny wzorek koszule. Na nosie miała czarne okulary, które były idealne do jej twarzy i zielonych oczu. Włosy miała upięte w wysoką starannie wykonaną kitke. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że należy do perfekcjonistów.

-Dzień dobry czego tutaj Pani szuka?- Poprawiła okulary na nosie lekko się uśmiechając.
-Jest to adres pracy, w której miałam dziś przyjść na umówione spotkanie.- Wykrzywiłam twarz w lekkim uśmiechu, który w porównaniu do młodej kobiety nie był taki uroczy.
-Ah tak najmocniej przepraszam, ale nasza firma została sprzedana wczoraj, a od jutra będziemy pracować w innym budynku, a nasz szef będzie współpracować z osobą, która kupiła lokal.
-Mam rozumieć, że moja szansa na pracę tutaj jest nie aktualna?
-Poczekasz sekundę, a zadzwonię do naszego nowego pracodawcy?
-Pewnie.- Wzruszyłam ramionami i wyszłam na dwór. Usiadłam na ławce tak abym prezentowała się dość dobrze, ponieważ ubrałam trochę za krótką sukienkę. Zapamiętać nie ubierać do pracy krótkich sukienek.

-Szef mówi, że jutro o 16 ma Pani przyjść, a przyjmie Panią Pan Willow i zobaczymy czy dostanie Pani pracę jako nowa sekretarka nowego szefa.- Zgasiła wyświetlacz swojego telefonu i bez mojej odpowiedzi wsiadła do jakiegoś modelu Audi, na którym zbytnio się nie znam, ale auto zapewne należy do niej. Nic tu po mnie pomyślałam i wsiadłam do mojego auta, które może aż takie drogocenne jak jej nie jest, ale nie należy do najgorszych i z pieskiem opon odjechałam. Uwielbiam ten dźwięk.

***

Postawiłam nogi w progu naszego mieszkania i od razu udało poczuć mi się zapach pysznej lazani wykonanej zapewne przez Briana.

-Witaj słońce.- Usłyszałam wchodząc głębiej do korytarza aby zdjąć szpilki, które miałam na sobie.
-Cześć.- Mruknęłam.

Przy zdejmowaniu ostatniego buta Brian gwałtownie uniósł mnie od tyłu i obrócił w jego stronę, na co zaaragowałam piskiem, ale ucieszył mnie on pocałunkiem. Oplotłam w około niego nogi, a on docisnął mnie do ściany. Językiem zwinnie penetrowałam moją jamę ustną, aby już po chwili zacząć walkę ze mną o dominację. Napierał na mnie swoim kroczem, a ja lekko pojękiwałam. Nagle lekko uniosłam kolano i uderzyłam go w krocze.

-Za kłamstwa nie ma tak dobrze.- Zaśmiałam się i wesoła uciekłam do kuchni, a on przeklinając pod nosem szedł za mną.
-Ale kochanie ja Ci zrobiłem obiad, a ty mnie zostawiasz z takim problem?- Wskazał ręką na swoją męskości, która ze spodni tworzyła po prostu namiot.
-Dokładnie tak skarbie.- Cmoknęłam w powietrzu i zabrałam się za jedzenie tej pyszności.

Przez jakże długą przerwę no i dzień dziecka Kochani X D. Wlecą dwa rozdziały właśnie ten rano i wieczorkiem kolejny. Tak wiem dzień dziecka jutro ale w weekend raczej nie będę dodawać rozdziałów.

💋

Together Forever..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz