11 lipca 2011, 01:37
Tej nocy niebo było niesamowicie usiane gwiazdami. Czasami nawet mogło się dojrzeć te spadające, które znikały po sekundzie. I to naprawdę może zdenerwować człowieka, że w przeciągu sekundy ona przestała istnieć. Pokazała swoją niesamowitość przez chwilę i tylko przez chwilę można pomyśleć swoje największe marzenie. Naprawdę bardzo irytujące, a zarazem śmieszne. Bo, kto normalny o zdrowych zmysłach leżał na ziemi i gapił się w niebo, tylko dlatego, bo jedynie w tych małych, błyszczących punkcikach miało się jedyną nadzieję na spełnienie swojego marzenia?
- Tae, bo zaraz... - nie dokończył, bo szybująca po niebie piękność zniknęła, gdzieś za chmurami. - Znów przegapiłeś! - uderzył go w łepetynę, delikatnie się uśmiechając.
- No znowu?! Który to już raz z kolei? - zapytał podirytowany, ciężko wzdychając.
- Przestałem liczyć, bo mam tylko dziesięć palców u rąk.
- Ale masz jeszcze te u nóg. - przekręcił się na bok, by spojrzeć się na spokojny wyraz twarzy różowowłosego.
Uwielbiał to robić. Uwielbiał spoglądać się na jego beztroski wyraz twarzy, który przedstawiał subtelne uniesienie kącików ust do góry. Wtedy sam czuł się spokojniejszy wiedząc, że on również był. Przy okazji mógł z bliska przypatrywać się pięknej twarzy Jungkooka. Wzbudzał u innych postać najzwyklejszego Koreańczyka z już wyznaczonymi sobie celami do życia. Był przystojny, inteligentny i zabawny. Taehyung uważał go za jedynego w swoim rodzaju, za coś nierealnego. Coś, czego nigdy nie zdoła złapać.
- Znów to robisz. - zagadnął nagle Jeon, który w dalszym ciągu przypatrywał się gwiazdom. - Patrzysz się.
- No i co w tym złego? - uniósł jedną swoją brew do góry, po chwili ponownie kładąc się plecami na trawę.
- Nic, ale na mojej twarzy nic nie ma ciekawego. Ale tam! - uniósł swoją rękę ku górze i wskazał palcem na nocne niebo. - Jest dużo ciekawych i tajemniczych zjawisk.
- Nie udawaj mądrego! - zaśmiał się, trącając go po boku. - Dla mnie twoja twarz jest ciekawsza.
Jungkook prychnął.
- Dziwny jesteś.
Bo zakochałem się w tobie. Pomyślał niebieskowłosy, który czekał na swoją wymarzoną gwiazdkę. Nigdy nie mógł się jej doczekać i zawsze kończyło się na tym, że Jungkook się z niego śmiał, iż miał wiecznego pecha. I tak, miał pecha. Zakochał się w chłopaku, którego nienawidził kochać. Samoistnie wpadł do lodowatego oceanu, dotykając prawie, że dna, lecz to jeszcze nie ten moment, by ciemność otuliła go w swoich ramionach.
Jungkook zabrał mu wszystkie gwiazdy kradnąc szczęście i spełnione marzenia. To było niesprawiedliwe, ale kto mówił, że życie właśnie do takich należy? Taehyung zazdrościł, lecz zawsze karcił się za złe myśli, które kłębiły się w jego głowie. Bo jaki był z niego przyjaciel skoro zazdrościł Jungkookowi spokoju i racjonalnego myślenia? Że zazdrościł jemu bycia na lądzie, by wpatrywać się w nocne niebo i łapać miliony gwiazd.
Taehyung nie miał ani jednej.
- Kookie, masz największe marzenie? - zapytał, choć pożałował. Zawsze żałował.
- Ostatnio dużo nad tym myślałem, wiesz? I chyba jednak nie mam tego największego marzenia. - zaśmiał się, któryś to już raz z kolei. - Fajne są marzenia, lubię marzyć, ale trzeba działać. Dążyć do tego by się spełniły.
Taehyung westchnął cicho, myśląc jak to jest urodzić się szczęściarzem jakim był właśnie Jungkook, któremu wszystko przychodziło z łatwością, a dążenie do marzeń okazywało się być dziecinie proste. I Taehyung wiedział, że Jungkook za kilka lat będzie kimś. Że będzie najszczęśliwszym facetem na świecie, że będzie stąpał po ziemi z wysoko uniesioną głową, dumnie się uśmiechając.
Za to Taehyung nie widział żadnych możliwości do spełnienia swojego marzenia, które przerosło najśmielsze oczekiwania całemu światu, bo nigdy się nie spełni.
- A ty masz?
- Chciałbym, aby osoba, którą kocham też mnie kochała. - przełknął głośno ślinę, wpatrując się w oczy przyjaciela. Może tam znajdowały się jego gwiazdy?
- Nie będziesz dążył?
- Do miłości się nie dąży, Kook. Nawet, jeśli bym cholernie chciał to nie mogę. Nie da się nikogo zmusić do miłości. To jest niemożliwe. - oblizał swoje spierzchnięte wargi, delikatnie unosząc kąciki ust do góry. - Dlatego moje największe marzenie nigdy się nie spełni.
Rozmowa się skończyła, a Taehyung próbując się nie rozpłakać spoglądał dalej w gwiazdy, które powoli mu się rozmazywały. Naprawdę tego nienawidził. Nienawidził kochać Jungkooka, wiedząc, że on go nigdy nie pokocha. Nigdy nie spojrzy na niego tymi oczami. Nie pozna uczucia, którego Taehyung pragnął.
Oboje o tym wiedzieli.
~•~
Jest mi tak gorąco, że zaraz chyba nie wytrzymam:((
CZYTASZ
sunny depression | vkook
Fanfiction[zakończone] Podsumowując dojrzałe decyzje, to był miło spędzony czas z tobą, teraz pora się pożegnać. ''Przed 17 muszę być na plaży z przygotowanymi fajkami, do widzenia'' Bo usychanie w jego bystrych oczach było o wiele lepsze niż dać swojemu życi...