Epilog

598 62 34
                                    

8 kwietnia 2021, 16:03

Są ludzie, których nie widzimy latami, nie rozmawiamy z nimi, nie utrzymujemy żadnego kontaktu, jesteśmy od nich oddaleni setki lub miliony kilometrów. Możemy nawet zapomnieć jak dokładnie wyglądali lub jak zachowywali się, przy nas i innych. W naszych sercach są na samym dnie, a w głowie zakopani, gdzieś z tyłu. Przestajemy o nich myśleć. Ale mimo tych wszystkich lat milczenia, wystarczy to jedno spojrzenie by przypomnieć sobie - wszystko.

Gdy Taehyung patrzył się na Jungkooka, dopiero teraz docierało do niego jaki był głupi, by za nim latać. Ile lat musiał poświęcić, by najlepszy przyjaciel zauważył go i zakochał się w nim równie podobnie jak on sam to uczynił. Jak naiwnie wmawiał sobie, że może coś z tego wyjdzie, że może w końcu jego największe marzenie się spełni. Widzi go po dziesięciu latach i powoli zaczął uświadamiać sobie jaki wielki błąd popełnił oddając mu swoje serce, którego i tak nie przyjął. Jaki błąd popełnił kochając go, nie otrzymując w zamian tego samego od niego. Spojrzał się ponownie w jego oczy; już dużo śmielej, bowiem przełamał się, bo niby dlaczego miał się tego bać? Dlaczego miał czuć obawę, że Jungkook kolejny raz będzie go niszczył, choćby swoim spojrzeniem, który niegdyś był dla niego tym najpiękniejszym? I cholera, gdy teraz patrzył się w jego brązowe oczy okazuje się, że wcale nie są warte uwagi, by mogły zaimponować mu swoim błyskiem. Są jakby inne. Uśmiech również jest inny. Jungkook jest inny. Jakby zupełnie obcy dla serca Taehyunga, które kiedyś wariowało w klatce piersiowej na jego obecność.

Nawet zaczął myśleć, dlaczego tak mocno przeżywał ich pierwsze od dziesięciu latach spotkanie. Dlaczego tak koszmarnie się go bał? Przecież tak naprawdę, nic się nie dzieje. Już może wysoko podnieść swoją głowę i od trzydziestu minut wziąć łyka chłodnej karmelowej kawy. Cały czas patrzył się na Jungkooka, który również patrzył się w jego już nie przestraszone oczy. I nic. Kompletnie nic nie czuł.

- Wtedy, gdy odebrałeś telefon, nie mogłem uwierzyć, że to jesteś ty. - zaśmiał się, przeczesując włosy do tyłu. - Myślałem, że zmieniłeś numer.

- Wiesz... pewne rzeczy się nie zmieniają. - powiedział, nie odrywając od niego spojrzenia.

- Najwidoczniej masz rację.

Dopił zimną kawę, by wstać ze swojego krzesełka i założył płaszcz. Czuł jego przeszywający wzrok, który kompletnie nie rozumiał poczynań blondyna. Ale to go w niczym nie zatrzymało. Taehyung również stał się inny.

- Będę już się zbierał.

- Już? Przecież nawet nie minęła godzina. - zdziwił się, gdy jego przyjaciel już chciał opuścić kawiarnię. Nie widzieli się przecież tak długo.

- Ktoś już na mnie czeka.

- W porządku. - mruknął, również wstając. - To do zobaczenia, Tae.

- Zanim jeszcze wyjdę to chciałbym byś wiedział, że jednak potrafię żyć. - uśmiechnął się czule z wdzięcznością w oczach. - Do widzenia, Jungkook.

Spojrzeli się w swoje oczy i tym razem Taehyung się nie bał. Nie bał się podnieść do góry głowy, by prosto w jego spokojną twarz powiedzieć te słowa, które tak naprawdę powinny wypłynąć z jego ust już dziesięć lat temu. A nawet i więcej. Nie bał się wyjść, zostawiając czarnowłosego mężczyznę samego w kawiarni Pani Park, który obserwował jego odchodzące plecy z delikatnym uśmiechem.

Odetchnął spokojnie przed drzwiami do kawiarni, by po chwili jego nogi same pokierowały go do utęsknionego miejsca, którego nie widział aż dziesięć lat. To było zbyt wiele, by nie skorzystać z tak dobrej okazji jak ta i nie wybrać się w tamto miejsce

Busańska plaża i zachodzące na niej słońce było najpiękniejsze. Zaciągał się tanim papierosem, by promienie słoneczne muskało jego rozpromienioną twarz, na której widniał subtelny i spokojny uśmiech. I przez te wszystkie lata pobytu w Tokio najbardziej tęsknił za tym miejscem, bo tak naprawdę w jego głowie zachodzące słońce w Busan było magiczne. Kompletnie inne niż te w Japonii, z którym był każdego późnego popołudnia. Posiadał ogromny sentyment do najukochańszego, z którym prawie spędził swoje całe nastoletnie życie. Tu na tej plaży, paląc tanie fajki i podziwiając ognistą gwiazdę.

I mógł szczerze powiedzieć, że tak. To w Jungkooka oczach utknęły wszystkiego gwiazdy, których nie mógł wyłapać na nocnym niebie, kiedy wspólnie je obserwowali. Gdy przypomni sobie wszystkie noce, czy dnie, przy których codziennie musiał odczuwać tęsknotę brakiem jego obecności, nie może samemu wyjść z podziwu, że przetrwał. Że po wielu próbach, udało mu się wypłynąć na ląd i w spokoju spoglądać się w gwiazdy, księżyc czy słońce. Że nauczył się życia. Choć musiał przyznać, że po tych dziesięciu latach bywają wciąż takie chwile, że wspomnienia wracają, ale już nie były tak silne. Bo Taehyung doskonale o tym wiedział, że całkowicie nie uwolni się od Jungkooka, który znaczył dla niego tak wiele. Cholera on go kochał.

Dziś ma dwadzieścia dziewięć lat i dopiero teraz mógł powiedzieć, że jest jak to zachodzące słońce. Samotne, lecz piękne i niepowtarzalne. Jest ciemnym mrokiem, który utracił wszelką nadzieję na wszystko. Natomiast Jungkook jest jak wschód słońca. Początkiem czegoś nowego, jednocześnie trudnego do zdobycia. Bo tak naprawdę Taehyung nie wstałby o czwartej nad ranem, by jego oczy podziwiały wschodzące słońce. I to nie tak, że nie chciałoby mu się wstać. Nie miał możliwości. Pomimo, że horyzont ich łączy, słońce wschodząc wyłania się nad nim, a zachodząc chowa i znajduje się pod nim.

I Taehyung wszystko już zrozumiał.

Koniec

~•~

Wiem! To opowiadanie nie należało do najdłuższych, nawet rozdziały miały mniej niż 1000 słów, ale bardziej w tym opowiadaniu chodziło mi o emocje, o uczucia, z którymi musiał zmagać się Taehyung. Mam nadzieję, że mój cel został osiągnięty i jesteście w jakimś stopniu zadowoleni i nie żałujecie, że mogliście przeczytać tą pracę. Dziękuje za bycie tutaj razem ze mną, za każdą gwiazdkę i komentarz. Jesteście cudowni i kocham was mocno!💜

Umm w ramach ciekawostki; pierwszy rozdział tego opowiadania napisałam w tamtym roku, a dopiero resztę zaczęłam pisać koniec maja/początek czerwca. I miałam taką koszmarną wenę na tego fika, że potrafiłam napisać kilka rozdziałów jednego dnia, więc dlatego tak częste były publikację rozdziałów, a co za tym idzie, szybkie zakończenie.

Jeszcze raz bardzo wam dziękuje i życzę miłego popołudnia, moje gwiazdki!💕

zapraszam was również do zajrzenia do moich innych prac♥

sunny depression | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz