Przeczesywał palcami rude pasma włosów przyjaciela, rozmyślając jakim cudem jednym farbowaniem zniszczył je tak koszmarnie, że przypominały siano. Były szorstkie i niemiłe w dotyku. Najwidoczniej Jimin musiał mieć aż zbyt delikatną strukturę włosa na jakiekolwiek ich farbowanie. A szkoda, bo Kim okropnie chciałby go zobaczyć w fioletowym, albo niebieskim kolorze włosów, ale nie powie mu o tym, gdyż zbyt się boi, że najzwyczajniej w świecie Park Jimin wyłysieje. Rudy też mu pasował.
Zupełnym przeciwieństwem Jimina był Jungkook, który z czarnych kudłów rozjaśnił na blond, by po paru dniach zawitała na jego głowie różowa farba. Jego włosy pomimo tych różnych chujostw były gęste i miękkie niczym jedwab. Uwielbiał się nimi bawić, lecz starał się zbytnio nie dotykać Jungkooka. To źle na niego działało i potwornie się tego wstydził. Przynajmniej teraz mógł się opanować. Kilkudniowa przerwa na pewno im obu się przyda.
- A gdzie Jungkook? Nie kontaktowałem się z nim od kilku dni. - odezwał się nagle Jimin, oglądając nudny serial w telewizji.
- Pojechał na kilka dnia na wyspę Jeju z Moonbyul, Namjoonem i Seulgi. - mruknął, prawie, że niesłyszalnie. - Za dwa dni wracają.
Jimin od razu poderwał się z jego kolan, by usiąść na przeciw jego i spojrzeć się prosto w oczy Taehyunga.
- Zwariowałeś?! Tego właśnie chcesz?
- Chce, aby był szczęśliwy. - mruknął, spoglądając się na Jimina, który przez cały czas nie odrywał od niego oczu. - Nie patrz tak na mnie! - krzyknął. - Co w takim razie miałem mu powiedzieć?
- No pomyślmy cymbale, może, że nie chcesz, aby z nimi jechał? Bo wolałbyś, aby został z tobą? - prychnął, podnosząc się ze zdenerwowania. - Po prostu prawdę, Taehyung.
Oblizał spierzchnięte wargi, patrząc się na swoje trzęsące się ręce. To znów ten cholerny stres, który nie chciał go opuścić od dobrych kilku lat. Wykończy się, był tego pewien. Bo, ile już mógł to wszystko znosić?
Jimin nic nie rozumiał. Miał powiedzieć mu prawdę? Taehyung nie był egoistą, pragnął szczęścia i uśmiechu Jungkooka, który niestety, ale nie był nim spowodowany. Oczywiście, że Jungkookowi zależało na tym wyjeździe. To przecież było wiadome, że jego nie mogło zabraknąć na tych jakże cudownych wakacjach. Każdy by wolał pojechać na wyspę Jeju z ładną Seulgi i jej przyjaciółmi niż zostać w domu ze swoim najlepszym przyjacielem i oglądać denne seriale, popijając przy tym lemoniadę. Dlatego Taehyung od razu się wycofał, nie mógł popsuć najpiękniejszego uśmiechu, który miał zaszczyt zobaczyć, gdy różowowłosy opowiadał z zapałem o wakacjach, na które został zaproszony.
I co z tego, że zapytał się czy może jechać? Tak naprawdę to bardziej oznajmił, by Taehyung wiedział. By wiedział, że nie będzie go przez kilka dni w Busan i by się o niego nie martwił, jeśli nie będą mieć przez te dni kontaktu. Ale Taehyung nie był zły na Jungkooka, przecież pragnął jego szczęścia, jego uśmiechu. Bardziej był smutny, ale to tylko taki mały szczegół.
- Przez prawdę to ja już go dawno straciłem. - prychnął.
- Jeśli pozwolisz mu odejść to jesteś popierdolony.
- Już jestem dawno popierdolony, przez miłość do niego. - uśmiechnął się przez łzy, które po chwili starł ze swoich oczu. - Nie będę ingerował w to, jeśli ode mnie odejdzie. Ma do tego zupełne prawo, a mi nic nie pozostało niż przeglądanie się jemu i czekanie, kiedy ta chwila nastąpi.
- To powodzenia w dalszym przeglądaniem się jego plecom. - usiadł zrezygnowany, kręcąc głową. - Wy oboje jesteście pierdolnięci. Ty głupi, a on ślepy.
- Jiminie, w ludzkich uczuciach nie chodzi tylko o te twoje. Tutaj nie ma egoizmu, jeśli pragniesz szczęścia swojej miłości, która nie jest ci przeznaczona po prostu pozwól jej odejść. Pamiętaj, by nikogo nie trzymać na siłę, bo nie tylko ty w tej toksycznej relacji będziesz cierpiał, ale też i ta osoba, u której pragniesz widzieć uśmiech. - przytulił się do niego, roniąc kilka samotnych łez.
A może nie kilka? Ronił ich miliony w ramię małego Jimina, który pierwszy raz widział załamanie swojego przyjaciela. Pierwszy raz widział kogoś tak bezsilnego i nieporadnego emocjonalnie, że aż sam nie wiedział, co miał w tej chwili zrobić. Mógł jedynie zostać przy boku Taehyunga i głaskać jego plecki, dając choć trochę ciepła i otuchy.
Nikt się nie odezwał aż do zaśnięcia, lub może jego brak? Zdecydowanie to była trudna noc dla ich obu. Taehyung nie czuł się na siłach, a Jimin do końca nie wiedział, co przekazać słownie, by to było coś mądrego i pociesznego, by zobaczyć w jego oczach jak i na ustach choć ten blask szczęścia i malutkiej nadziei na lepsze jutro. Dopiero po czasie zrozumiał, że niestety, ale żadne słowo, a nawet jego obecność nic nie wskóra. Jimin nie był Jungkookiem, który był lekarstwem na uśmiechniętą twarz Taehyunga. Szkoda tylko, że nieosiągalnym.
Jimin dzisiejszego wieczoru dowiedział się bardzo ważnej rzeczy. Dowiedział się, że miłość jednocześnie może cię zabić jak i uratować.
CZYTASZ
sunny depression | vkook
Fanfiction[zakończone] Podsumowując dojrzałe decyzje, to był miło spędzony czas z tobą, teraz pora się pożegnać. ''Przed 17 muszę być na plaży z przygotowanymi fajkami, do widzenia'' Bo usychanie w jego bystrych oczach było o wiele lepsze niż dać swojemu życi...