Słowa lucyfera sprawiły, że serce przestało bić w mej piersi, a ciało opanował niewyobrażalny ból. Wskakując do portalu za Lucą, nawet nie brałam pod uwagę, że mnie zapomniał. Lecz teraz gdy o tym myślę, przed oczami mam jego puste i zimne spojrzenie.
- Dlaczego to zrobił? - wyszeptałam cicho, obserwując jak na twarzy Władcy piekieł maluje się upojenie, zupełnie tak jakby moje emocje, były przez niego pożądane. Miałam to gdzieś, potrzebowałam wyrzucić z siebie cały rosnący gniew. - Pojawił się w moim życiu znikąd! Nękał mnie, mimo iż tego nie chciałam, a gdy w końcu dotarło do mnie, że się w nim zakochałam, on umarł. Mój ojciec miał rację, miłość przychodzi i miesza człowiekowi w głowie, a później odchodzi, zostawiając po sobie ból! - Lewiatan podszedł do mnie, stawiając na stole małą szklaneczkę wypełnioną alkoholem i usiadł w jednym z foteli.
- I co masz... - nim zdarzył zakończyć swą wypowiedź, Lucyfer uniósł dłoń, dając mu do zrozumienia, by zamilkł.
- Wy ludzie jesteście tak głupi i ślepi. Nie zobaczycie miłości, nawet gdy stanie przed wami. Czy wiesz, jak poznałem Lilith? - zamrugałam zaskoczona jego pytaniem, lecz skinęłam głową, pomimo tego, że on nie zwrócił na to uwagi. - Zostałem stworzony drogiego dnia tworzenia świata. Idealne na Boskie podobieństwo istoty zamieszkujące chmury, tacy właśnie byliśmy. Widziałem, jak On tworzył coś każdego dnia, aż wreszcie naszym oczom ukazał się ten głupiec Adam.
- I Ewa. - dodałam, a Lucyfer zasyczał ostrzegawczo, błyskając we mnie spojrzeniem paskudnych źrenic.
- Adam został stworzony sam jeden! - zagrzmiał. - wszelakie stworzenie, jakie wyszło spod ręki tego, w którego wierzysz, miało parę, ale nie on. Zatem biedny i samotny Adam, poskarżył się swemu Panu, a ten obdarował go kobietą. To nastąpiło szóstego dnia świata, w dzień piękny i jasny. Była ucieleśnieniem piękna i gracji, spłynęła z góry specjalnie dla tego buca, jednak gdy obrzuciłem ją spojrzeniem, a ona na nie odpowiedziała, wiedziałem, że jest stworzona dla mnie, tylko dla mnie. - Lucyfer zaśmiał się odrzucając głowę w tył. - Nie wiem, co twojemu Bogu poszło nie tak, lecz Lilith od samego początku chciała więcej. Pragnęła być na równi Adamowi i nie uznawała jego wyższości. Jak możesz oczekiwać i tym razem poskarżył się swemu stwórcy, lecz Lilith nie ugięła się pod jego wolą i została wysłana za karę na pustynię.
Jakiś czas później z Adamowego żebra powstała Ewa. - Na twarzy Lucyfera pojawił się gniew. - Twój Pan nakazał nam się pokłonić Adamowi, ale nie miałem takiego zamiaru, nie pokłoniłbym się nikomu. Wzniesienie rebelii było łatwiejsze, niż się spodziewałem, stanęły za mną setki tysięcy aniołów. Więc kiedy doszło do ostatecznego starcia, On postanowił dać szansę każdemu z nas i wybaczyć nasz czyn, tylko jeżeli pokłonimy się człowiekowi. Nieliczni to zrobili, reszta zaś została zesłana tutaj. W akcie zemsty skusiłem Ewę zakazanym owocem i pokazałem Bogu, iż nie jest w stanie stworzyć istoty idealnej. A później dołączyła do mnie ukochana Lilith.
- Nie wiedziałam, że to Lilith była pierwszą żoną Adama. - zamrugałam autentycznie zdziwiona.
- Bo waszemu Panu było na rękę, by jego wyznawcy wiedzieli tylko o Ewie i by mieli przestrogę, iż nie wolno grzeszyć. - Lewiatan posłał mi twarde spojrzenie.
- No dobrze. - Mruknęłam przeciągle i spojrzałam na Lewiatana. - Co jednak ta historia ma wspólnego, ze mną i Lucasem?
- Lucyfer i moja matka zakochali się w sobie, gdy tylko spotkał się ich wzrok. Jak myślisz, dlaczego nie pokłonił się Adamowi? Stał się upadłym dla niej, nienawidził Adama, ponieważ kobieta, która kochał, była oddana innemu. - Lucyfer w żaden sposób nie skomentował jego słów, tylko wpatrywał Cię w odległy punkt, zupełnie jakby był w innym miejscu.
On dla niej upadł, poświęcił się w imię miłości.
I wtedy zrozumiałam. Mimo tego, iż Lucas mnie nie pamiętał, musiałam zrobić wszystko, co w mojej mocy, by go odzyskać. Straciłam wystarczająco wiele, a on był dla mnie jedynym, co się liczyło.
- Skoro przybyłeś tutaj, by że mną porozmawiać, to znak, że czegoś chcesz. Co to takiego? - Lucyfer otrząsnął się z rozmyślań, a na jego twarzy pojawił się drapieżny uśmiech.
- Pewnie wiesz piękna Noe, jak Lilith kocha dzieci... Powiedzmy, że umożliwię ci znalezienie się w pobliżu twej miłości, a w zamian za to, Ty obdarujesz nas dzieckiem.
- Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale jesteśmy w piekle. Skąd do licha mam wsiąść tu dziecko? - zapytałam strapiona.
- Jestem pewien, iż Gerion zapoznał Cię z tym aktem. Jeżeli w ciągu roku tutaj, nie uda Ci się odzyskać jego miłości, po upływie tego czasu przyjdziesz do mnie i dobrowolnie wejdziesz do mojego łoża. - Z każdym jego słowem czułam, że coraz bardziej blednę. - A później wydasz na świat me dziecię, które zajmie godne jego miejsce w mym pałacu.
- To jakiś jebany żart?! - Choć Lucyfer był przystojny, to jednak myśl o tym, by dzielić z nim tak intymny moment tylko dla spłodzenia dziecka była wręcz odpychająca.
- Istotnie słowo, jakiego użyłaś ma z tym coś wspólnego. Musisz zrozumieć mała Noe, że mogę sprawić, iż twoja egzystencja tutaj, będzie okropna. Mogę też ci to ułatwić.
- A co jeżeli mi się uda? - nawet dla mnie mój własny głos brzmiał niepewnie. - Pozwolisz, byśmy razem z Lucasem wrócili na ziemię i tam żyli jako ludzie? - Jedna z brwi Lucyfera powędrowała w górę, w wyrazie zdziwienia, lecz chwilę później na twarz powróciła zimna maska opanowania.
- Jeżeli tego chcesz... - uniósł dłoń, w której nagle pojawił się obłok dymu wraz z białą kartką - To twoje jedyne żądanie? W takim razie przeczytaj. - rzucił papier, a ten delikatnie wylądował na stole. Przebiegając wzrokiem, po zamaszystym piśmie nie byłam pewna czy dobrze robię, biorąc w ogóle ewentualność urodzenia Władcy piekieł dziecka. Przeczytałam go jeszcze raz i ponownie, miałam kilka zastrzeżeń.
- Kiedy zobaczę Lucasa?
- Lewiatan doprowadzi Cię do Siódmego kręgu zaraz po podpisaniu cyrografu. Gerion jest tam panem sprawującym władzę nad lichwiarzami, bluźniercami i samobójcami. - Lucyfer wstał, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak wysoki jest. Kiedy okrążył stół i usiadł obok mnie, poczułam, jak pajęczyna strachu wspina się po moich plecach. - Naprawdę myślałaś, że jego pojawienie się w tym domu to przypadek? Wezwaliście jego poddaną, a ja kazałem mu sprawdzić, czego chcecie.
- Więc to Ty mnie tu ściągnąłeś... - stwierdziłam, gdy elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsce. Dodatkowo teraz potrafiłam rozpoznać głos, który zachęcił mnie do pogoni za Lucasem.
- Jesteś mi potrzebna, więc zrobiłem, co było konieczne. A teraz podpisz...
- Podpiszę to, jeżeli zmienisz treść. Z tekstu wynika, że jeżeli będziesz chciał, możesz żądać dwójki, a nawet trójki dzieci. Jedno Lucyferze. Dodatkowo chcę, byś dał mi ochronę, immunitet czy cokolwiek, co sprawia, że nie spotka momentu żadna krzywda. Ponadto chce, by nikt nie mógł mnie okłamać ani oszukać. - chwilę później na stole pojawił się nowy dokument.
- Podpisz to Noe. - Jego głos wydawał się cięższy, zupełnie jakby znajdował się na progu rozdrażnienia. Chwyciłam czarne pióro i szybko złożyłam podpis, kartka zniknęła tak, jak się pojawiła. - Zaprowadź ją do pałacu Geriona Lewiatanie. - Lucyfer wstał, a chwilę później znikł pożarty przez płomienie, ja zaś zauważyłam, że na dłoni, którą złożyłam podpis pojawiły się czarne smugi zupełnie takie, jakbym wsadziła palce w sadzę. Czerń z każdą chwilą stawała się intensywniejsza, aż w końcu pokryła dłoń do nadgarstka.
- To będzie przypominać ci o umowie. A teraz, choć, dostawie Cię do Geriona. - Lewiatan wstał i wykonał ręką ruch, tworząc nowy portal. Czy byłam gotowa, czy nie, nie miałam już odwrotu...
Idę po Ciebie Lucas.
CZYTASZ
Siódmy krąg. Pakt Lucyfera (2024)
ParanormalOsiemnastoletnia Lia dwa lata temu straciła miłość swojego życia. Od tamtej pory jest cieniem dawnej siebie. Więc gdy znajomi wyciągają ją na imprezę, do opuszczonego domu zgadza się, nie przypuszczając nawet, jak fatalne skutki będzie miało dla nie...