Wieczne potępienie

1K 131 40
                                    

Muzyczka z Gry o tron, kocham

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Muzyczka z Gry o tron, kocham...

Moje ciało z głośnym hukiem zderzyło się z czymś twardym, pozbawiając mnie na chwilę tchu. Chwilę później z pomiędzy warg uciekł mi cichy syk, gdy uchyliłam powieki, a w mej głowie wybuchł tępy ból, spowodowany otaczającą mnie wokoło bielą i różnymi odcieniami szarości, wyglądało to niczym gęsta mgła.

- Lucas?! - wstając, rozglądam się nie widząc niczego, co mogłoby mi pomóc znaleźć punkt zaczepienia w jego odnalezieniu. Nie miałam pojęcia, gdzie tak naprawdę się znajduję, zamilkłam nasłuchując jakichkolwiek odgłosów, ale panowała tu głucha wręcz chorobliwa cisza. - Lucas! - z mojej piersi wyrwał się pełen pretensji wrzask. - Nie zostawiaj mnie tu do cholery!

- Jego tu nie ma... - Okręciłam się na pięcie, widząc wyłaniającą się z mgły wysoką postać, ubraną w długą szatę w kolorze seledynowym. Mężczyzna szedł w moją stronę spokojnym, acz pewnym siebie krokiem. Jego twarz była piękna, ale i przerażająca jednoczenie, ciemne włosy miał spięte na czubku głowy, a niebieskie wręcz nieludzkie oczy spoglądały na mnie z zastygłej w ciekawości twarzy.

- Kim jesteś i gdzie jest Lucas? Możesz mnie do niego zaprowadzić? - Mężczyzna wydał z siebie udręczone westchnienie i uniósł dłoń, dając mi znak bym zamilkła, po czym skłaniając się lekko, oznajmił.

- Jam jest anioł Zuriel, patron pojednania, pokoju i prawości. Miło mi cię poznać...

- No bez jaj... - palnęłam zupełnie bezmyślnie, widząc jak na jego twarzy maluje się dezorientacja. Jeżeli trafiłam do nieba, to coś poszło nie tak, ponieważ Lucas nie wyglądał na postać miłującą się słuchaniem niedzielnych kazań wygłaszanych z ambony przez Boga.

- Bez jaj? - Powtórzył, głęboko się na czymś zastanawiając, aż w końcu na jego twarzy pojawiło sie zrozumienie. - Mam...

- Nie o to mi chodziło! - Krzyknęłam unosząc rękę. - Może zostawmy ten temat i powiedz mi Zurielu, jeżeli mogę cię tak nazywać, gdzie do diaska jestem i po co jesteś tutaj ty?

- Jesteśmy w miejscu, w którym twoja dusza zostanie oczyszczona z popełnionych za życia grzechów, choć jeżeli chodzi o ciebie, to mamy do przerobienia tylko dwa ostatnie lata. Ja natomiast duszo, byłem za twojego życia twym aniołem stróżem i jestem tu, by przeprowadzić cię bezpiecznie na drugą stronę.

- Zaraz! Jak to za życia?! - Z oddali dobiegł mnie cichy śmiech, a zrelaksowane oblicze Zuriela, przybrało napiętą pozę.

- Zurielu mój dawny towarzyszu, minęło dużo czasu odkąd ostatnio się widzieliśmy. - Zszokowana wpatrywałam się w postać, która nie wiadomo skąd pojawiła się po mojej lewej stronie. Odziany w czerwień, stał dumny i wyprostowany zupełnie jakby był kimś, kto ma wysoki stołek.

- Lewiatan...- anioł skrzywił się, jakby widząc go, odczuwał ból. Słysząc jak go nazwał zamarłam, a on zupełnie jakby wyczuł moje przerażenie zwrócił się w moim kierunku. Nie byłam głupia, wiedziałam kim jest.

Jeden z czterech książąt piekła.

- Noelia Ravero, dusza, o której jeszcze za ziemskiego życia, usłyszała cała Satania...

- No dobrze, wy mnie znacie, ja was nie bardzo, ale czy możemy przejść do Lucasa? chcę do niego iść, muszę z nim porozmawiać, a później mogę wrócić tam... - uniosłam niepewnie dłoń w górę. - Na ziemię.

- Zanim dowiesz się czegokolwiek musimy z Zurielem podsumować twoje życie. Pozwól, że zacznę. - Skłonił się aniołowi z pogardliwym uśmiechem. - Wiesz gdzie się znajdujesz?

- Nie, nie wiem, ale...- Nim zdarzyłam cokolwiek jeszcze dodać, Lewiatan ponownie przeniósł wzrok na anioła.

- Ona zawsze tyle gada? - Zuriel zacisnął usta, lecz dla mnie był to i tak wymowny gest. - No dobrze. Po pierwsze jesteś w czyśćcu, po drugie zamknij się na chwilę i daj nam zrobić przetarg o twoją duszę, a póżniej, jeżeli będziesz chciała i wybierzesz Piekło, zabiorę cię do kogoś, kto wie gdzie jest... Lucas.

- To było nieczyste zagranie. - Stwierdził anioł, na co Lewiatan się zaśmiał.

- Skoro jesteś tu ty, a nie jeden z podlegających ci aniołów, to znak, że jej dusza jest wiele warta. Nie spodziewaj się czystych zagrań Zurielu.

- Wykorzystujesz sytuację! Dziewczyna ma na kącie parę grzechów, nie ma powodu, by z tobą poszła! - Stałam z boku, spoglądając na nich z mieszanymi uczuciami, jakby nie było, rozprawiali na temat tego, co złego zrobiłam, lub nie zrobiłam w życiu.

- Nałóg, wulgarność, lenistwo. - Diabeł przy każdym słowie pokazywał jeden palec, po czym schował pierwsze dwa pokazując w stronę Zuriela środkowy, wprawiając mnie w rozbawienie. - Możesz spróbować przekonać ją, że niebo i boski raj to wspaniałe miejsce, ale ja tam byłem i wiem, jak jest. Ludzie na ziemi są mamieni waszymi obietnicami wiecznego raju i spokoju duszy. Równości i miłości, ale to wszystko ułuda.

- ŁŻESZ! - Zuriel spurpurowiał na twarzy zaciskając gniewnie pięści.

- Przejrzyj na oczy, przyjacielu. Dlaczego przysłano tu ciebie?

- Bo jestem jej stróżem.

- Nie. Twoje miejsce powinien zająć Michał albo Gabriel, gdzie oni są? Bo chyba nie rzekniesz, iż wezwały ich pilniejsze sprawy, gdy tu gra toczy się o jedną z Pura animarum.* Prawda jest taka, że twój najjaśniejszy Pan, tak samo, jak my chce, by ona zeszła do Satanii. Będzie obserwował jej poczynania, a ciebie przysłał, bo wiedział, że w starciu ze mną, nie będziesz miał szans. Spójrz na nią, ona już wybrała, z kim pójdzie... - Po tych słowach wyjął z kieszeni średniej wielkości złoty klucz, a za nim jak za użyciem różdżki pojawiły się czarne wrota.

- Nie możesz! Wybór należy do niej!

- Więc ją zapytaj i miejmy to z głowy. - Lewiatan otwarł drzwi, za którymi nie było widać nic poza kłębiącą się ciemnością. Spojrzałam na niego niepewnie, lecz gdy podszedł do mnie Zuriel przeniosłam wzrok na niego.

- Znam odpowiedz Noelio i żywię nadzieję, że to, czego doświadczysz doprowadzi cię do prawdziwej i czystej miłości. - Podchodząc znacznie bliżej niż to konieczne, wyciągnął ramiona i przytulił mnie. Nie byłam do końca pewna co oznaczają jego słowa, lecz czułam, że mimo wszystko muszę odnaleźć Lucasa.

- Wybieram piekło i wieczne potępienie. - Słowa samoistnie opuściły moje usta, lecz wiedziałam, że są słuszne. Zrobiłam krok wstecz i podeszłam do Lewiatana, który stał opierając się o drzwi w leniwej pozie. - Prowadź książę. - słysząc moje słowa na jego twarz wpłynął zawadiacki uśmiech. Wyjął ręce z kieszeni płaszcza i wskazał przejście. - Panie przodem. - Nie oglądając się na Zuriela, skinęłam diabłu głową i poszłam znaleźć swoje przeznaczenie.

Siódmy krąg. Pakt Lucyfera (2024)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz