Po wielu dniach i niekończących się godzinach wypełniania obowiązków, które zlecał mi Lucas, przygnębienie wynikające z segregacji umęczonych dusz powoli przerodziło się w wycieńczenie. Widziałam tak wiele zagubionych spojrzeń, tak wiele twarzy pełnych bólu, że w pewnym momencie przestałam je rejestrować. Stały się tłem dla monotonii zadań, które musiałam wykonywać.
Kiedy wreszcie dotarliśmy z powrotem do pałacu, ledwo zdołałam zsiąść z konia. Nogi drżały mi z wyczerpania, a każdy krok w stronę komnaty zdawał się być ponad moje siły.
Dotarłam do swoich drzwi i oparłam się na moment o framugę, próbując złapać oddech. Ból głowy, wydawał sie nie do zniesienia. Gdy w końcu weszłam do środka, moje spojrzenie natychmiast padło na przygotowaną w pomieszczeniu obok kąpiel. Para unosząca się znad wody obiecywała ciepło, które mogło zmyć nie tylko brud i pot, ale także ciężar minionego dnia.
Bez wahania zdjęłam ubrania i powoli zanurzyłam się w gorącej wodzie. Ciepło ogarnęło mnie, łagodząc napięcie w mięśniach. Każda część mojego ciała zaczynała się rozluźniać.
Z westchnieniem odchyliłam głowę na krawędź wanny, nie mając już siły na więcej rozmyślań. Ból głowy i zmęczenie wyczerpały mnie do tego stopnia, że otulona kojącym ciepłem wody, zamknęłam oczy. Nie miałam siły walczyć z ciężarem powiek, a gdy tylko się poddałam, ciemność pochłonęła mnie całkowicie.Miejsce, w którym się znalazłam, rozpoznałam natychmiast. Sala szpitalna była biała, sterylna, niemal oślepiająca w swojej nienagannej czystości. Metalowe łóżka z białą pościelą stały w równych rzędach, a zapach środków dezynfekujących unosił się w powietrzu, jakby dopiero co przemyto wszystko wokół. Moje serce zabiło szybciej, gdy uświadomiłam sobie, gdzie jestem.
Ale to nie widok wywołał ten lęk, tylko dźwięk. Płacz, który rozbrzmiewał w tej zimnej przestrzeni, nie był obcy. Był aż nazbyt znajomy, przyprawiający mnie o niepokojące uczucie déjà vu. Zadrżałam, wsłuchując się w cichy, pełen bólu szloch, który zdawał się pochodzić z odległego kąta sali.
Odwróciłam się powoli, a moje spojrzenie spoczęło na łóżku w rogu sali, gdzie siedziała dziewczyna. Jej sylwetka była skulona, twarz ukryta w dłoniach, a ramiona drżały od tłumionego płaczu.
— Flor... — wyszeptałam, a moje słowa zawisły w powietrzu, jakby czas zwolnił. Zbliżałam się do niej, starając się zachować ostrożność, choć serce waliło mi jak oszalałe.
Coś było nie tak.
Flor opierała się o łóżko, jej ręce drżały, a ramiona unosiły się w górę i w dół od nierównego oddechu. Ale kiedy spojrzałam na łóżko, to, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach.
To była ja.
Leżałam tam, podłączona do różnych aparatur, z usztywniającym kołnierzem na szyi, w stanie półświadomości. Moja twarz była blada, a oczy zamknięte, jakbym znajdowała się na krawędzi pomiędzy życiem a śmiercią.
Moje myśli krążyły z zawrotną prędkością odtwarzając spotkanie u Lewiatana.
Podczas spotkania z Lucyferem władca piekieł wyraźnie dał mi do zrozumienia, że umarłam. Ale co jeśli kłamał? Może wciąż istniała jakaś możliwość, że moje życie nie dobiegło końca, że znalazłam się w pułapce, którą on sam stworzył?Poczułam, jak chłód w mojej piersi narastał, zaciskając się coraz mocniej, aż każdy oddech stawał się walką. Niewidzialna siła ciągnęła mnie w przeciwnym kierunku, jakby miejsce, w którym się znajdowałam, było czymś, co nigdy nie powinno się wydarzyć. Moje płuca desperacko próbowały napełnić się powietrzem, ale coś je blokowało, jakby cały ten świat, ten moment, wymykał się z mojego zasięgu.
Zacisnęłam palce na ramie łóżka, próbując oprzeć się temu uczuciu, choć wiedziałam, że to bezcelowe. Mój umysł poddawał się dobrze znanej ciemności, a ostatnie co zapamiętałam to dźwięk płaczu przyjaciółki.
CZYTASZ
Siódmy krąg. Pakt Lucyfera (2024)
ParanormalOsiemnastoletnia Lia dwa lata temu straciła miłość swojego życia. Od tamtej pory jest cieniem dawnej siebie. Więc gdy znajomi wyciągają ją na imprezę, do opuszczonego domu zgadza się, nie przypuszczając nawet, jak fatalne skutki będzie miało dla nie...