Siedząc na starej kanapie w opuszczonym od wielu lat domu, gdzie postanowiliśmy urządzić imprezę spoglądałam z niepewnością na jedną z moich przyjaciółek, która stała przy wielkim stole i białą kredą rysowała krąg, starając się odtworzyć tablicę Ouija.
— Chyba się nie boisz? — Poczułam, jak ramiona Noah obejmują mnie w pasie i przyciągają bliżej swojego ciała.
— To nie jest dobry pomysł.— mruknęłam cicho, opierając głowę o jego pierś, po czym sięgnęłam do kieszeni jego bluzy, wyciągając papierosy. — Nie mam ochoty ponownie widzieć śmierci albo tego, co się przypałęta.
— Lia... — Cichy pełen czułości głos Noah sprawił, że moje ciało napięło się, a w oczach niespodziewane pojawiły się łzy.
— Nie! — wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam w stronę balkonu. Potrzebowałam chwili samotności, by uporać się z natłokiem wspomnień i bólu, jakie opanowało moje ciało. Mimo tego, że od tych wydarzeń minęły dokładnie dwa lata, rana w moim sercu wciąż nie potrafiła się zasklepić i pozwolić mi żyć.
Wciąż w snach widziałam może sanitariuszy, starających się odzyskać funkcję życiową Lucasa jego krew mieszającą się ze spadającym z ciemnego nieba deszczem i znikającą w odpływie. Lucas był jedyną piękną rzeczą, jaka przytrafiła mi się w życiu. Pojawił się w naszym miasteczku znikąd, pewnego deszczowego dnia rozpościerając wokół siebie aurę mroku i niezaprzeczalnego uroku. Trzymałam się od niego z dala, nigdy nie byłam typem dziewczyny, która narzucałaby się chłopakowi, w przeciwieństwie do Flor.
Moja przyjaciółka była wszystkim, czym nie byłam ja, pewna siebie i czarująca, gdy czegoś chciała, nikt nie mógł jej powstrzymać od wzięcia tego. Do dziś nie wiem, dlaczego Lucas odrzucił Flor i mimo moich zapewnień, że nie jestem nim zainteresowana, zaczął poświęcać mi swój czas. Zjawiał się pod moim domem rano, by towarzyszyć mi w drodze do szkoły, zadawał setki pytań, które nie raz doprowadzały mnie na skraj cierpliwości i po prostu był. Wszystko między nami było, całkowicie szalone i po jakimś czasie zatraciłam się w nim tak bardzo, iż skrycie odliczałam każda minute, by ponownie go zobaczyć. Pierwsze pocałunki, wspólne noce, sądziłam, że mamy przed sobą cały świat, byłam w ogromnym błędzie. Los kolejny raz postanowił ze mnie zakpić i odebrał mi sens życia, Lucasa bez możliwości wyjawienia mu jak bardzo go kocham.
Zrywam się na nogi, ocierając mokre od płaczu policzki, gdy na taras chwiejnym krokiem z butelką piwa w ręce wchodzą Harry i Flor. Moja przyjaciółka jest wyraźnie pijana, z resztą w żyłach każdego z nas, płynie dziś alkohol. Harry opiera się o balustradę, wkładając dłoń w kieszeń sprawnych wiszących na biodrach dżinsów i przygląda Flo, kiedy ta zaczyna tańczyć, gdy z w tle zaczyna lecieć Au/Ra Assasin. Między tą dwójką stale iskrzy i choć cieszę się, że są parą, czasami zazdrość o ich uczucie wypala mnie od środka. Chcąc dać im trochę prywatności, wracam do środka i omiatam spojrzeniem zniszczone wnętrze domu. Popękane białe ściany noszące ślad wilgoci, stare porozrywane kanapy i fotele, mieszkańcy nie zabrali ze sobą niczego prócz ubrań, pamiątek i zdjęć, po których zostały na ścianie wyblakłe ślady. Sięgnęłam po schowanego za uchem papierosa i zapaliłam go, wyciągając głęboko w płuca dym, po czym skierowałam się w stronę stołu z narysowaną przez Flo tablicą, na której znajdowały się wszystkie litery z alfabetu, oraz pojedyncze słowa i pożegnanie. Wciąż nie byłam przekonana, czy to dobry pomysł, ale nie miałam zamiaru ich powstrzymywać. Czując na sobie spojrzenie siedzącego na kanapie Noah, rzuciłam niedopałek papierosa na podłogę i przycisnęłam go butem.
CZYTASZ
Siódmy krąg. Pakt Lucyfera (2024)
ParanormaleOsiemnastoletnia Lia dwa lata temu straciła miłość swojego życia. Od tamtej pory jest cieniem dawnej siebie. Więc gdy znajomi wyciągają ją na imprezę, do opuszczonego domu zgadza się, nie przypuszczając nawet, jak fatalne skutki będzie miało dla nie...