#1♥

245 6 5
                                    

Obiecałam dzisiaj chłopakom że będę w naszym pubie o 17, a jest 16:30, zanim ja tam dojadę to będzie już trochę po piątej, no cóż chyba powinni się do tego przyzwyczaić, to nie pierwszy i za pewne nie ostatni raz.

Wzięłam swój telefon ze stolika, ubrałam buty i włożyłam na siebie skórzaną kurtkę z widniejącym na plecach wilkiem, to była nasza odznaka, czyli tak jakby nasz herb.

Poprawiłam sobie jeszcze włosy chociaż nie potrzebnie bo zaraz ubieram kask, no trudno.

Po ustach przejechałam swoim błyszczykiem i byłam gotowa do wyjścia, zamknęłam drzwi do swojego małego mieszkanka i wyszłam z klatki.

Podeszłam do swojego motocykla i na niego weszłam, założyłam kask na głowę i odpaliłam silnik, i w końcu ruszyłam z miejsca. 

Kocham to uczucie, kiedy wchodzę na swój motocykl i ruszam z miejsca, zapominam wtedy o wszystkich złych rzeczach i rozkoszuje się wiatrem we włosach, to jest takie powiedzonko, bo i tak mam kask. 

Jechałam już jakiś czas, zauważyłam zielone światło przed sobą, przyspieszyłam aby zdążyć ale i tak chuj, od razu zmieniło się na czerwone więc gwałtownie zatrzymałam motocykl.

- Kurwa - powiedziałam do siebie, wyciągnęłam szybko telefon aby sprawdzić która godzina, 16:57, no ekstra, a mi zostało jakieś 20 minut jazdy. - Ups - skomentowałam i wsadziłam z powrotem telefon do kurtki i zasunęłam kieszeń.

Po 3 minutach zapaliło się w końcu zielone!, zbawienie normalnie.

Po 20 minutach dojechałam na miejsce, zaparkowałam na parkingu swoim Kawasaki Ninja 400 i wyłączyłam silnik, zeszłam z motocykla, zdjęłam kask który przewiesiłam na mojej maszynie, poprawiłam swoje prawie białe włosy i ruszyłam w stronę pubu.

Weszłam do środka i zaczęłam się rozglądać, oczywiście przez chwilę wszystkie oczy były skierowane w moją stronę, zauważyłam gang którego herbem jest lew, potem ujrzałam swoich...debili, podeszłam do nich.

- Noo wreszcie!! - krzyknął Arthur którego najczęściej nazywamy Arczi, jest blondynem o niespotykanych i pięknych oczach, jedno ma niebieskie, a drugie ma brązowe, lecz Arczi nasz kochany koleszka jest kobieciarzem.

- Ile to można na ciebie czekać - mruknął Austin, on za to jest brunetem o niebieskich oczach i nie ma jakiś przezwisk, to po prostu...Austin. 

- No dobra, dobra, już nie przesadzajcie - mruknęłam z uśmiechem na twarzy, wiedziałam że będą marudzić jak dzieci - Powinniście się przyzwyczaić że się czasami spóźniam 

- Czasami? - powtórzył Colin, jest przez innych nazywany czacha, a to dlatego że tyle razy dostał po głowię od przeciwników, jak to nie pięścią to jakimiś ciężkimi przedmiotami lub czasami zdarza mu się jebnąć o zol z motocykla bo zazwyczaj jeździ bez kasku i dalej żyje.

- Czasami - powtórzyłam z większym uśmiechem, - No dobra, to po co miałam tu przyjechać? - klasnęłam przy składaniu swoich dłoni 

- A tak, żeby posiedzieć z nami - odparł Arczi 

- No was chyba jebło - skomentowałam na co reszta się zaśmiała 

- A tak serio to pamiętasz Ashley? - zapytał Colin 

- No tak, pamiętam - odparłam 

Ashley była kiedyś w naszym gangu, ale miesiąc temu powiedziała nam  że ma dość i odchodzi, co było ciosem dla Duncana który się w niej zakochał, tak dla jasności, Duncan to małomówny, 26 letni chłopak który ma niebieskie włosy, farbuje sobie, a jego oczy są zielone jak trawa podczas lata, ach co za piękne porównanie Elena.

- No to właśnie ona... - Urwał Colin 

- No co? - dopytałam kiedy zapadła cisza

- Ach, ona wstąpiła do innego gangu - dokończył wkurzony Duncan 

- Co, ale jak to?! - zdziwiłam się - Na prawdę, ale czemu? 

- Nikt nie wie czemu... zdrajczyni - odezwał się Duncan, trochę było mi przykro z jego powodu, kochał ją, ona o tym wiedziała.

- Nie przejmuj się Duncan - powiedział Arczi - Nie była pierwsza i nie ostatnia 

Duncan prychnął pod nosem, wstał i poszedł do barku.

- Ooo patrzcie kto tu przyszedł - odezwał się Czacha 

Wszyscy się odwróciliśmy i zobaczyliśmy gang z herbem węża.

Przywódcą u nich był bardzo przystojny mężczyzna o imieniu Connor, miał dłuższe brązowe włosy oraz zarost która można już nazwać brodą, ale to dodawało mu uroku, ma śliczne piwne oczy, a do tego jest dużym idealnym mężczyzną z cudnie wyrzeźbionym ciałem.

- Hej mała, co ty - Colin machnął mi ręka przed twarzą i dopiero teraz ogarnęłam się wpatrywałam się w niego jak jakaś psychopatka - No, bo zaczynałem się ciebie bać

Black RoseWhere stories live. Discover now