#8♥

69 6 0
                                    

Z chłopakami umówiłam się o godzinie 14 aby sobie potrenować przed jutrzejszymi wyścigami, czy się ich boje?, oczywiście że nie, brałam już udział w takim czymś i było fajnie, dużo emocji, adrenalina skaczę. Tylko że teraz jest trochę inaczej bo kto przegra, wylatuje ze swojego klubu i nie może wrócić.

- DAWAJ JESZCZE JEDEN ZAKRĘT! - krzyknął Duncan do Arthura który robił właśnie ostatnie okrążenie - Potem ty wchodzisz? 

- No mogę - odparłam, podeszłam do swojego motocykla i sprawdziłam czy z nim wszystko w porządku, no wicie czy przypadkiem nie ma naruszonych opon i takie tam.

- Dobrze, ale widziałem że trochę gibnąłeś się na drugim zakręcie - skomentował Duncan, on dzisiaj był naszym jak i swoim trenerem, jako że jest najstarszy (33 lata) i najbardziej wytrenowany to dlatego pozwalamy mu się szkolić jak są jakieś zawody. 

- No ale było potem spoko - odparł zdejmując kask - Teraz ty Elena? 

- Teraz ja - odpowiedziałam przyprowadzając swój motocykl na linie startu którą zrobiliśmy z białej taśmy, założyłam kask i wsiadłam na swoją maszynę i odpaliłam silnik.

- Dobra, masz się skupić - ostrzegł mnie Duncan 

- Tak jest trenerze - zasalutowałam mu po czym zaśmialiśmy się oboje 

- Okej...3 - zaczął odliczać, a ja zaczęłam przygotowywać się do ruszenia z miejsca - ...2...1 

I ruszyłam.

Jechałam skupiając się na trasie i omijałam jakieś dziury które utrudniałyby mi przejechanie.

Po 5 skończonych kółkach wróciłam do chłopaków.

- Pięknie Elena, super - skomentował Duncan - Jak tak jutro pojedziesz to masz pewność że wygrasz - puścił mi oczko, zaśmiałam się i wstałam z motocykla którego wcześniej zagasiłam.

****

Zaparkowałam na parkingu przed swoim blokiem, tak mieszkam w bloku bo nie potrzebuje ogromnego domu, i zeszłam z mojego maleństwa, zabezpieczyłam go aby nikt mi go nie ukradł.

Zaczęłam iść w stronę swojego bloku, ale ktoś mnie powstrzymał, czułam jak łapie mnie w tali i przyciąga do siebie.

- Gdzie się moja Różyczka spieszy? - spojrzałam w te jego bardzo piękne i hipnotyzujące oczy i na chwilę zamarłam.

- Do domu i nie jestem twoją Różyczką skarbie - wyrwałam się z jego silnych ramion i weszłam do klatki, ale on poszedł za mną - No czego ty chcesz Connor? 

On znowu podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany 

- Ciebie chce Różyczko - odparł i przegryzł wargę 

- Connor - jęknęłam 

- Jęki na później kochanie - przewróciłam oczami na jego słowa 

- Connor puść mnie - mruknęłam lekko się szarpiąc 

- Zadziorna jak wilk, nie dziwie się że wybrałaś ich gang zamiast mojego - zaśmiał się 

- Dobra Connor, nie mam czasu muszę się wyspać bo jutro są wyścigi i tobie radzę zrobić to samo - powiedziałam szybko 

- Martwisz się o mnie? - zapytał ciągle gapiąc się prosto w moje oczy co mnie trochę krępowało 

- O ciebie?, chyba śnisz - prychnęłam 

- Ładnie ci z rumieńcami wiesz - skomentował.

Kurwa znowu te jebane rumieńce

- To przez to że mi ciepło - powiedziałam od razu 

- Yhymm - mruknął

- Connor ja chce już iść do domu - puścił mnie, popatrzałam jeszcze na niego i zrobiłam pare kroków do przodu ale znowu on musiał mnie złapać, lecz teraz miał inne plany wobec mnie.

Przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta, po chwili pocałunek zaczął przemieniać się ze słodkiego buziaka w namiętny i pożądany pocałunek.

- Nie, Connor, nie - przerwałam - Nie możemy, my w ogóle nie powinniśmy ze sobą rozmawiać...

- Pieprzyć Gangi - warknął i znowu przyssał się do moich ust 

- Connor... - powiedziałam między pocałunkami, on mruknął w odpowiedzi - Powinnam już iść 

- Mhmm - dalej nie dawał za wygraną i całował mnie dalej 

- Connor! - warknęłam 

- Hym? 

- Puść mnie... - mruknęłam, chociaż tak na prawdę tego nie chciałam, chciałam aby to trwało wiecznie.

- Do zobaczenia jutro moja Różyczko 

Black RoseWhere stories live. Discover now