En

900 60 44
                                    


Opowiem wam moją historię. Czekajcie! Zanim wywrócicie oczami czy uciekniecie z krzykiem, od razu sprostuję jedną rzecz. Nie będzie to zwykłe love story. Tak naprawdę to nie jest to historia przesycona romantyzmem czy erotyzmem. Jest to jedynie scenariusz, który napisało samo życie. Co prawda zawiera on wzmiankę o miłości, lecz nie jest to ten typ uczucia, gdzie dwoje bohaterów ukrywa co czuje, czy to przed sobą samym czy przed resztą społeczeństwa. Nie jest to też historia o miłości, która rujnuje twoje życie i sprawia, że wylewasz morze łez nad losem bohaterów. Nie. W tej opowieści nigdy nie płakałem przez miłość, jedynie przez ludzi. Ta historia jest czymś więcej niż love story, bo jest o mnie, Michaelu Cliffordzie, który nie był zbyt lubiany przez resztę społeczeństwa homo sapiens. A tym bardziej przez nauczycieli. Chyba każdy nastolatek nienawidzi szkoły i nauczycieli, prawda? Jednak u mnie powodem było szykanowanie, nie ze strony uczniów, a pracowników tej beznadziejnej placówki do której codziennie musimy uczęszczać. W końcu oceny to tylko cyferki w dzienniku, nic nieznaczące liczby. Teraz to wiem. Jednakże, kiedyś uważałem inaczej, a opinia innych znaczyła dla mnie zbyt wiele.

A wszystko zaczęło się tak....





Moje zimne, spocone ze zdenerwowania, dłonie ślizgały się po gryfie gitary elektrycznej. Skrzywiłem się i spuściłem głowę, żeby nikt ze znajomych z klasy nie zobaczył jak zażenowany byłem. Po raz kolejny zagrałem nie ten akord co trzeba. Chcąc to naprawić zgubiłem rytm, a w końcu przestałem grać.

-Czekajcie - Luke Hemmings powiedział prosto do mikrofonu, swoje niebieskie tęczówki kierując w moją stronę. Reszta naszej grupy, wraz z którą pracowaliśmy nad projektem, przestała grać. Wysoki blondyn zmierzył mnie wzrokiem i niezadowolony oplótł swoją klatkę piersiową długimi ramionami - Co jest?

-Nic - mruknąłem bawiąc się paskiem od gitary.

- Przecież widzę. Michael, pomyliłeś się już po raz kolejny. I to w tym samym miejscu. Nie masz nut?

Wzrok pozostałych uczniów spoczął na mnie. Lauren Irwin, siostra sławnego na całą szkołę Ashtona Irwina, który chodził do ostatniej klasy liceum o profilu muzycznym, bawiła się pałeczkami od perkusji, cały czas patrząc to na mnie to na Luke'a. Blondyn oparł się o statyw od mikrofonu, a James, który stał obok niego odstawił swój bas, sięgając po butelkę wody mineralnej.

-Oczywiście, że mam nuty - palcem wskazałem na pogniecioną kartkę papieru, która leżała na podłodze oparta o wzmacniacz od mojej gitary elektrycznej.

-To czemu z nich nie korzystasz? - Luke prawdopodobnie znów się ze mną droczył. Poznałem tego chłopaka zaledwie kilka miesięcy temu, kiedy zacząłem uczęszczać do pierwszej klasy liceum muzycznego. Większość przedmiotów związana była z muzyką, a że zawsze kochałem grać na gitarze pracowałem bardzo ciężko, żeby się tutaj dostać. Sądziłem, że sobie poradzę, jednak szybko okazało się, że wiele rzeczy mnie przerosło. Tak jak na przykład lekcje śpiewu. Cały czas dostawałem oceny, które pozostawiały wiele do życzenia. Teoria muzyki też była porażką, a przynajmniej, kiedy ja sam próbowałem ją ogarnąć. Ledwie potrafiłem czytać nuty, nie mówiąc już o innych rzeczach związanych z teorią.

- Daj mu spokój, Luke. Nie widzisz, że Mike się stresuje? - James usiadł na wzmacniaczu od basu i zaczął grać nieznaną mi melodię.

Luke westchnął dramatycznie, spoglądając prosto na mnie.

-Musimy dostać dobrą ocenę, a on to spieprzy - przełknąłem ślinę słysząc jego niezadowolony ton głosu. Spuściłem wzrok wpatrując się w nuty, które ledwo co rozumiałem.

(don't trust a song that's) FLAWLESS / muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz