Tjue to

347 46 64
                                    


-No dobrze moi drodzy! - Pani Baker, nauczycielka chemii oraz biologii, klasnęła w swoje smukłe dłonie, a kościstym biodrem oparła się o kant biurka - Egzamin końcowy z chemii zbliża się wielkimi krokami. Biologia na szczęście już za nami...

-A tobie poszło świetnie - wyszeptał Luke kończąc zdanie nauczycielki. Wywróciłem oczami, a kąciki moich ust zadrżały, kiedy próbowałem się nie uśmiechnąć. Pod ławką sięgnąłem po dłoń Luke'a, splatając ze sobą nasze palce.

-...a co za tym idzie? - kontynuowała Pani Baker - Dzisiaj robimy powtórzenie!

Uśmiechnąłem się szeroko, podczas gdy reszta klasy jęknęła, już wyobrażając sobie jakie to katusze będą przeżywać podczas tej lekcji. Pani Baker sięgnęła po stos kartek i podała je Caroline, która siedziała w pierwszej ławce, aby ta rozniosła je po klasie. Od razu sięgnąłem po arkusz który trafił na ławkę, którą dzieliłem z Lukiem. Akurat tego dnia wyjątkowo byliśmy w szkolnym laboratorium chemicznym, więc spokojnie mogłem siedzieć z blondynem, bo ławki tutaj były podwójne,a niektóre nawet poczwórne.

-No dobrze. Na kartce macie całą tablicę Mendelejewa. Każda ławka musi pociąć kartki, a potem albo zrobicie sobie puzzle z pierwiastków albo będziecie pytać się wzajemnie o pełne nazwy pierwiastków. Zaczynajcie.

Luke wyjął nożyczki ze swojego całkowicie brudnego już piórnika i podał mi je, patrząc na mnie wielkimi oczami jakby nie potrafił po prostu pociąć kartki papieru. Sprawnie porozcinałem kartkę na malutkie kwadraciki i pomieszałem je na ławce. Najpierw przy pomocy Luke'a ułożyłem całą tablicę, aby później zniszczyć ją i zacząć przepytywać Luke'a. Ale chłopak zdawał się nie być zbytnio zainteresowany lekcją powtórzeniową.

-Ej, patrz na to! - uradowany, podsunął mi pod nos słowo ułożone z pierwiastków.

K-O-Te-K

Przewróciłem oczami i sam sięgnąłem po wycięte kwadraciki papieru w poszukiwaniu odpowiednich pierwiastków. Już po chwili miałem w dłoni gotowe zdanie.

I Lu-V U

Luke przygryzł wargę, podczas gdy ostrożnie przeszukiwał stos karteczek. Podparłem się na dłoni spoglądając na profil mojego chłopaka, jego czoło było zmarszczone, a oczy skupione na wykonywanej czynności. Chłopak spojrzał na mnie dopiero, kiedy podsunął w moją stronę nowe słowo.

Nie.

To było pytanie.

B-Al-?

Ostatnią karteczkę zrobił sam, z resztek papieru, który pozostał po wycinaniu. To właśnie na niej narysował trochę krzywy znak zapytania. Tak bardzo mu się przypatrywałem, że nawet tego nie zauważyłem

Zaniemówiłem. Jego gest sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej, a motyle w brzuchu dały o sobie znać. Niebieskie tęczówki Luke'a były przepełnione tlącą się wciąż nadzieją. Nie mogłem odmówić. Pomimo moich obaw, po prostu nie mogłem się nie zgodzić.

Zarzuciłem ramiona na szyję Luke'a i pocałowałem jego policzek, aby po chwili szepnąć:

-Tak.

A co mi tam. Będę się dobrze bawił na tym balu. I może nawet uda mi się coś zjeść.

Może życie jednak nie jest takie złe?







(don't trust a song that's) FLAWLESS / muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz