Elleve

415 49 28
                                    

Niepewnie przeczesałem swoje roztrzepane, czerwone włosy, na sekundę zaczepiając palce o pofarbowane kosmyki. Moja nauczycielka śpiewu, Liv, była uroczą kobietą w średnim wieku. Zawsze uwielbiałem jej kolorowe, trochę dziwaczne ubrania i to jak bardzo lubiła plotkować. Każdą lekcję zaczynaliśmy od pogawędek, które czasami zajmowały nam nawet połowę lekcji. Jednak mnie to nigdy nie przeszkadzało. Wiedziałem, że nie jestem aż tak uzdolniony jak inni, a mój głos różnił się od większości. Byłem kompletnym przeciwieństwem Luke'a, którego głos był nieskazitelnie czysty, miękki i jasny. Mój był niższy, a na dodatek chropowaty co niesamowicie mnie denerwowało.

Jednym z wymagań uczęszczania do mojego liceum było wybranie sobie trzech instrumentów. Niestety, za wiele wolności wyboru nie mieliśmy, bo już z góry narzucony na nas był wybór śpiewu i pianina. Jedynie kolejność instrumentów oraz ten jeden jedyny mogliśmy wybrać samodzielnie. Kolejność była ważna, ponieważ pierwszy instrument był zawsze tym głównym, u mnie była to gitara.

Skoro tak bardzo lubiłem moją nauczycielkę śpiewu, jesteście pewnie ciekawi czym się tak zestresowałem?

Och, nie jesteście?

To kurwa szkoda. Siadać na dupie i słuchać. To moja historia, ok?

Tamtego dnia byłem przerażony, bo zamiast mojej nauczycielki miałem do czynienia z jeszcze gorszą poczwarą niż moja wychowawczyni. Kobieta, która miała zastępować Liv była bliźniaczo podobna do mojej ukochanej wychowawczyni. A w szczególności z charakteru.

Przekraczając próg małej sali, kobieta rozsiadła się za pianinem i spojrzała na mnie spod czerwonych oprawek okularów, które opadły jej na długi, lekko spiczasty nos. W jej oczach nie było nawet śladu radości. Głośno i ciężko przełknąłem ślinę, odmawiając wszystkie znane mi modlitwy.

-Nazywam się Elena Castle, ale możesz do mnie mówić Pani Castle.

Skinąłem głową, choć w myślach wbijałem jej nóż w gardło. Albo w te dziwne, wwiercające się we mnie oczka.

Do dzisiaj nie mam pojęcia jak przetrwałem ćwiczenia na rozgrzenia głosu. Dokładnie pamiętam ten karcący, niezadowolony wzrok, który napotykałem, kiedy nie udawało mi się zaśpiewać tak wysoko jak Elena chciała, lub kiedy niechcący zafałszowałem. Skrzywiłem się słysząc jak źle zaśpiewałem ostatnie ćwiczenie i poczułem wypieki na policzkach. Pięknie, oznaka zażenowania.

-Jaką piosenkę ostatnio ćwiczyliście z twoją nauczycielką? - zmarszczyła swoje ciemne brwi i nachyliła się nad pianinem, żeby lepiej mi się przyjrzeć. Spojrzałem pod nogi i wyszeptałem:

-Um.. z tego co pamiętam to było to Your Song Eltona Johna.

Bez zbędnego przedłużania zacząłem śpiewać, marszcząc nos za każdym razem, kiedy nie udało mi się uchwycić poprawnej nuty. Przeklinałem się w myślach, że nie ćwiczyłem pracy domowej. Gdybym wiedział, że będę miał zastępstwo z kimś jeszcze gorszym niż moja wychowawczyni, przygotowałbym się lepiej. Dużo lepiej. Ale komu chciałoby się ćwiczyć, kiedy nauczyciele sprawiają, że czujesz się jak gówno?

Elena zerknęła na swój nadgarstek i skrzywiła się widząc, że mamy jeszcze kilka minut, które trzeba jakoś zużyć. Modliłem się w myślach, aby nauczycielka po prostu wypuściła mnie chwilę wcześniej i zaoszczędziła tych katuszy zarówno sobie jak i mnie. Moje nadzieje wyparowały, kiedy nauczycielka otworzyła usta, żeby poinformować mnie o tym co mamy robić.

-Skoro mamy trochę czasu równie dobrze możemy poćwiczyć teorię muzyki.

Kurwa, nie.

-Ja... nie jestem najlepszy z teorii - z praktyki też nie, dodałem w myślach - po prostu czasem nie słyszę interwałów albo nawet nut.

(don't trust a song that's) FLAWLESS / muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz