Tjue tre

334 42 25
                                    


Sam nie wiem jak dużo czasu spędziłem leżąc w ciszy i wpatrując się w sufit mojego pokoju. Moje oczy były suche od płaczu, podobnie jak gardło, które po kilku godzinach szlochania w poduszkę, przypominało pustynię. Nie miałem siły wstać i pójść po wodę do kuchni. Nie miałem ochoty jeść, nie miałem ochoty spać ani nie chciałem włączać muzyki czy jakiejś gry na xboxie. Jedyne czego chciałem w tym momencie to być z Lukiem. Chciałem, żeby ta sytuacja w ogóle się nie wydarzyła. Może to był tylko sen, a Luke niedługo do mnie przyjdzie? Już żałowałem swoich słów i tego jak pochopnie zareagowałem, ale blondyn naprawdę mnie zranił. A poza tym byłem uparty jak osioł. Co ja mogę powiedzieć, miałem jedynie szesnaście lat i charakterek po matce, więc nie liczcie na zbyt wiele wiele. Nikt nie zmusi mnie do przepraszania. Chyba, że Luke stanie w moich drzwiach i będzie błagać o wybaczenie na kolanach...

No nie sądzę, aby tak się wydarzyło...

Westchnąłem i zakryłem twarz ramieniem, zamykając uprzednio powieki. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi. W głowie policzyłem do dziesięciu przygotowując się na upierdliwe pytania mojej matki, które zawsze zaczynały się od "Czy wszystko w porządku?"

-Michael? Mogę wejść? - zaskoczony usiadłem i spojrzałem prosto na mojego ojca, który niepewnie przekroczył próg mojego pokoju, kiedy sztywno skinąłem głową. Mężczyzna usiadł obok mnie na łóżku, dłonie splatając na swoich nogach.

-Coś się stało? - zapytałem, choć zapewne to on powinien zadać to pytanie właśnie mnie, a nie na odwrót. Moje czerwone i podpuchnięte oczy mówiły jednak same za siebie,a mój ojciec, w porównaniu do swojej żony, miał na tyle rozumu, aby nie tracić oddechu na zadawanie głupich pytań. 

-Chciałem po prostu pogadać z własnym i jedynym synem - ojciec uśmiechnął się do mnie lekko co od razu odwzajemniłem, choć nie było to łatwe.

-Mama cię tu wysłała?

-Mama jest w pracy - mój ojciec przysunął się do mnie na łóżku i położył dłoń na moim ramieniu - Wiem, że to najczęściej ona ci pomaga, ale pamiętaj, że ja też tutaj dla ciebie jestem. Czy chodzi o Luke'a?

-Może - wzruszyłem ramionami.

-Wezmę to za tak. Jestem razem z twoją mamą przez jakieś pół życia i już nauczyłem się, że 'może' zawsze oznacza 'tak'.

Westchnąłem, przecierając twarz dłońmi i ciągnąc za moje czerwone kosmyki włosów.

-No dobrze, może i chodzi o Luke'a, ale  jakoś nie chcę o tym rozmawiać.

-Michael... - mężczyzna przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Oplotłem ramionami jego talię i położyłem głowę na jego klatce piersiowej, zamykając oczy - Pamiętam jak poznałem twoją mamę w liceum. Chyba wiem po kim masz ten perfekcjonizm, bo ona była taka sama. Wiesz co się działo, kiedy próbowałem jej się oświadczyć? Klękałem na jedno kolano chyba ze trzy czy cztery razy, bo Karen powiedziała mi, że nie wyjdzie za mnie dopóki nasze oświadczyny nie będą idealne.

Zaśmiałem się cicho. Tak, moja mama była dokładnie taka sama jak ja. Po tacie odziedziczyłem chyba tylko to jak cicho potrafiłem siedzieć.

-Pogodzicie się z Lukiem. Czasem warto dać kolejną szansę ważnej dla nas osobie. Luke to dobry chłopak.

-Masz rację - szepnąłem, wtulając się w klatkę piersiową ojca, podczas gdy ten mocniej zacisnął ramiona na moim ciele. Czułem się bezpiecznie.





(don't trust a song that's) FLAWLESS / muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz