Tjue

390 44 63
                                    


-To chyba nie był dobry pomysł - mruknąłem przyglądając się mojemu odbiciu w lusterku. Po raz kolejny poprawiłem moje rozczochrane czerwone włosy, chcąc je jakoś ogarnąć. Koszula, tak koszula, która co prawda była na mnie odrobinę za duża, odkrywała kawałek mojej nagiej klatki piersiowej. Nie wiedziałem czy to dobrze czy może źle.

Wyglądałem przyzwoicie. Inaczej. Powinienem się cieszyć, że kompletnie nie skrytykowałem się we własnych myślach, jednak nerwy zżerały mnie do tego stopnia, że nie mogłem się skupić. Nerwowo zerknąłem na blat biurka, gdzie spoczywał mój telefon. Nic. Żadnego nowego powiadomienie.

-To był ewidentnie zły pomysł - szepnąłem sam do siebie, ramiona unosząc w górę i przeciągając się. Zamknąłem powieki i odliczyłem do dziesięciu. Nowy nawyk. Starałem się nie sprawiać sobie bólu za każdym razem, kiedy czułem się niepewnie lub bałem się. Teraz próbowałem uspokoić się na inne, możliwe sposoby. Jak na przykład poprzez liczenie w myślach.

Nie żeby coś, ale... to nic nie dawało. Ale zawsze warto spróbować.

Mój telefon w końcu rozdzwonił się, a ja omal nie dostałem zawału. Rzuciłem się w kierunku biurka, prawie zabijając się o jego ostrą krawędź. Odetchnąłem głęboko zanim nacisnąłem na zieloną słuchawkę widniejącą na dotykowym ekranie komórki, po czym odebrałem.

-Gdzie ty jesteś? Zaraz do reszty postradam zmysły - w odpowiedzi usłyszałem dźwięczny śmiech Luke'a Hemmingsa. Przewróciłem oczami, pomimo tego, że chłopak nie mógł mnie teraz zobaczyć.

-Właśnie wysiadłem z autobusu,a teraz jestem na twojej dzielnicy. Możesz schodzić na dół, chyba, że wolisz, żeby to twoi rodzice powitali mnie jako pierwsi.

-Och, broń Boże. W życiu - mruknąłem ze szczerym przejęciem. Chyba wolałbym zjeść cały tort na raz zamiast pozwolić moim rodzicom przywitać Luke'a. Już wyobraziłem sobie jakie to pytania mogliby mu zadawać.

'Jak to się zaczęło?'

'Czy Michael jest uprzejmy w stosunku do twoich rodziców?'

'Czy spaliście już ze sobą?'

Zapewniam was, to ostatnie pytanie ciekawiło moich rodziców najbardziej. Szczególnie moją matkę. A ja nie zamierzałem się spowiadać z mojego życia seksualnego (które swoją drogą nie istniało).

-To lepiej się pospiesz. Stoję pod twoimi drzwiami - powiedział Luke. Od razu rozłączyłem się i biegiem pognałem do drzwi wejściowych, zeskakując po dwa schodki na raz.

Szeroko otworzyłem drzwi i ledwo łapiąc oddech wysapałem:

-Hej.

Luke wyglądał cholernie dobrze. Zamiast koszulki czy ciemnych rurek, które zazwyczaj zakładał, miał na sobie czarną koszulę, która swoją drogą dobrze kontrastowała z moją białą koszulą, a jego włosy zaczesane były do góry. Na nogach miał bardziej eleganckie spodnie, choć nadal nie była to dolna część smokingu z czego się cieszyłem. Dla moich rodziców to byłaby już lekka przesada.

Luke przyglądał mi się tak samo uważnie co ja jemu. Kiedy nasze oczy w końcu się spotkały, chłopak wyciągnął w moją stronę ręce, które dotychczas trzymał za plecami.

-To dla ciebie - jego uśmiech był rozszerzył się, podczas gdy moja szczęka opadła na podłogę. Hemmings trzymał bukiet czerwonych róż. Przepraszam,ale... jak się kurwa oddycha?

-Dziękuję - wydukałem, podczas gdy przepuściłem Luke'a w korytarzu. Chłopak zdjął buty i rozejrzał się po przedpokoju, w którym był już dobre kilka razy. Jego niebieskie tęczówki w końcu spoczęły na mnie, a ja odczułem ogromne pragnienie pochylenia się i pocałowania jego czerwonych ust. Moje plany popsuła moja matka, która cała w skowronkach stanęła naprzeciwko nas i radośnie klasnęła w dłonie.

(don't trust a song that's) FLAWLESS / muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz