16

87 5 0
                                    

Nick pov
- Nick! - na korytarz wleciała Jess z Jackiem i Joshem
, zadzwoniłem po nich.
- Co z Vi? Masz mi wszystko powiedzieć!- Jessy była wściekła. Westchnąłem.
- Usiądź. - opowiedziałem jej ostatnie godziny. Na jej twarzy pojawiał się szok, smutek, ulga...
- Boże. - Josh przytulił dziewczyne.
- Wiadomo coś?
- Nie. Jeszcze trwa operacja.
- Kurwa. - wszyscy siedzieliśmy i czekaliśmy.
Po następnej godzinie z sali wyszedł lekarz, podszedł do Mika
- Pan jest kuzynem pacjentki?
- Tak.
- Pańska kuzynka zostanie przewiewna na salę wybudzeń. Jej stan jest w normie. Jej organizm jest wykończony.
- Kiedy można ją odwiedzić?
- Za dwie godziny.
- Dziękuję. - lekarz zniknął za drzwiami.
- Kuzyn? - Jess spojrzała na mojego brata. - Dobra. Nie ważne.- drzwi znów się otworzyły. Z nich dwie pielęgniarki pchały łóżko, na którym leżała ONA.
- Vi..
- Victoria! - minęli nas, ruszyliśmy wszyscy na nimi. Do sali już wejść nie mogliśmy...kolejne dwie godziny czekania...
Victoria pov
- Nie! - otworzyłam oczy z przerażeniem. Poczułam nagły ból.... wszystko wróciło z podwójną siłą... Scoot... Charles...Nick...Mike...
Chciało mi się pić, Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam sama, obok łóżka stał stoliczek...jestem w szpitalu.
- Można już do niej wejść?! Minęły już dwie godziny! - Mike.
- Można. Ale tylko pan. - nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Mike. Gdy zobaczył, że wpatruję się w niego na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Hej, mała.
- Mike.
- Od dzisiaj jestem twoim kuzynem.- usiadł przy mnie, złapał mnie za rękę.
- Ok.
- Uciekaliśmy w trakcie zamieszek, dlatego dostałaś.- kiwnęłam tylko głową. - Jak się czujesz?
- Boli mnie.... brzuch. I chcę mi się pić.
- Nie możesz na razie nic pić i jeść. Kula przebiła jelito, które ci zszyli.
- Nick?
- Nick i reszta twoich przyjaciół są za drzwiami. Niestety nie mogą wejść.
- Czemu?! Chcę...do ...Nicolasa!
- Ehhh...spytam lekarza, Dobrze?
- Dziękuję. Za wszystko.
- Nie musisz. - posłał mi uśmiech i wyszedł. Leżałam sama kilka minut, gdy do sali wparował...
- Vi! - kucał już przy mnie, jego dłoń głaskała mój policzek.
- Nick.- łza mi spłynęła.
- Bałem się o ciebie. Miałaś zostać w aucie.
- Nie mogłam. Bałam się o ciebie. - powtórzyłam jego słowa. Jego konciki ust poszły lekko w górę.
- Jess, Jack i Josh też są. Zadzwoniłem do nich i wszystko im powiedziałem. Jess przed wyjaśnieniem chciała mnie zabić. - chciał mnie rozśmieszyć. Udało mi się. Z moich ust wydostał się lekki chichot.
- Nicolasie Cage Kocham cię.
- Victoria Digs Kocham cię.
***
- Słuchasz mnie?! Vi!
- Tak. Przepraszam, że ci nie powiedziałam ale wyobraź sobie, że nie miałam kiedy.
- No ta. Ale ryzykowałam życie! Mogłaś zostać w samochodzie!
- Jess...nie krzycz bo cię wywalą.
- Oj tam. Mike zagada i tak zostanę. W końcu jest twoim kuzynem!
- Boże.... Kobieto! Musieli coś wymyślić! - przyjaciółka od godziny siedzi ze mną w sali.
- Dobra .. dobra... A co z tym...Scootem?
- On...- jego ciało w kałuży krwi...
- O Boże! Przepraszam. Nie wiedziałam. Nie chciałam.
- Uratował mnie. Pomógł mi. - i został zabity przeze mnie...
- Jess? Mogę w końcu ja pogadać z Vi? - zza drzwi wyjrzała Jack. Przyjaciółka pocałowała mnie w policzek i wyszła. Jej miejsce zajął chłopak.
- O czym tak długo gadalyscie? A z resztą i tak było słychać jej krzyki.
- Domyślam się. - zaczęliśmy się śmiać, ból znów stał się silniejszy, syknęłam.
- Boli? Prze...
- Stop. Wiesz ile razy słyszałam te słowo w ciągu kilku godzin? - dosłownie każdy mnie przepraszał! Tylko dlatego, że mnie bolało od śmiechu!
- Dużo?
- Bardzo dużo.
- Biedaku ty. - znów śmieliśmy się. Jack zawsze umiał mnie rozśmieszyć. Taki jego urok.
- Domyślam się, że nie Chcesz żeby twoja mama wiedziała co się z tobą dzieje?
- Mimo, że to przez nią..to nie. Zadzwoń do mojego taty.
- Pana od historii?
- Numer ma pewnie Jess.
- Eh...Vi?
- Hm?
- Dasz mu szansę?
- Mówił prawdę. Jestem mu to winna. Jest moim ojcem. - chłopak kiwnął głową. Chwilę później zostawił mnie samą. Miałam czas zebrać myśli...
Mam nadzieję, że to koniec. Wielką nadzieję... Mike i Nick nie chcieli mi powiedzieć co zrobili z ciałem Scoota i ma wpół żywym Charlesem. Lub już nie żywym. On również dostał w brzuch, równie dobrze może mieć te same obrażenia. Pęknięte jelito... Jestem strasznie głodna. Pić już mogę...ale jeść jeszcze nie. Przymknęłam oczy i zasnęłam...

Biegłam, ile sił w nogach..
- Nie uciekaj! Nie warto! - jego okropny śmiech, bolały mnie już nogi...
- Zostaw.. mnie...
- Nie! - usłyszałam go przy uchu. Złapał mnie w pasie, obrócił...jego ciemne oczy skanowały moją sylwetkę...
- Charles zostaw mnie. - on jeszcze mocniej ścisnął mnie w pasie. Jego ochydne usta wędrowały po mojej szyi ...miałam ograniczone ruchy. Nagle zerwał ze mnie ubrania...sam był bez spodni i bielizny... zrobiło mi się słabo.... wszedł we mnie gwałtownie...

- Nie! - ten sam koszmar... Byłam cała spocona, ręce mi się trzęsły... Mam nadzieję, że zdechł! Wykrwawił się! Zabili go!

jebać toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz