Rozdział 2

1K 55 5
                                        

Kolejne lata mijały bez wzbudzających podejrzenia sytuacji. Lucjusz wciąż spędzał dużo czasu z Narcyzą, co nie do końca podobało się Bellatrix. Z biegiem lat ta dwójka zaczęła się coraz mniej lubić. Tolerowali się tylko ze względu na Narcyzę. Jednak wciąż nie brakowało spięć między nimi.

- Czy ty jesteś normalna?! - krzyczał Malfoy na środku korytarza. Kilku uczniów z daleka obserwowało kłótnię, jednak nie mieli na tyle odwagi, aby podejść bliżej.

- O co ci chodzi?! - odwarknęła Bellatrix. Naprawdę mało brakowało od tego, aby zaczęli rzucać zaklęciami w siebie.

Narcyza, która akurat (i na szczęście) przechodziła obok, była gotowa, aby rozdzielić tę dwójkę.

- Hej! - podbiegła do nich i stanęła pomiędzy. Patrzyła raz na swoją siostrę, a raz na Lucjusza. - Ktoś im wyjaśni, co się tutaj dzieje?

Oboje momentalnie przestali się odzywać. Starali się też nie patrzeć na siebie, aby przypadkiem nie zostać zapytanym o cokolwiek. W końcu blondynka nie wytrzymała i odezwała się jeszcze raz, ale tym razem głośniej i bardziej stanowczo.

- Co się tutaj stało?! No, słucham! - Black spojrzała na swojego przyjaciela, który nadal unikał jej spojrzenia. Jednak kiedy już na nią spojrzał, z ciężkim sercem opowiedział, co się stało.

- Twoja kochana siostrzyczka stwierdziła, że świetnym sposobem na spędzanie czasu wolnego będzie dokuczanie drugoklasistom - powiedział z odrazą w głosie. Bella zaśmiała się na jego słowa.

- A od kiedy ty jesteś taki święty, co? - odparła i skrzyżowała ręce na piersi. Malfoy niestety nie miał jak jej odpowiedzieć, ponieważ faktycznie nie był najgrzeczniejszym uczniem, ale nigdy nie upokarzał uczniów o dwa lata młodszych od siebie. Starał się zachować jakieś resztki honoru.

- No? Nie masz nic na swoją obronę - zaśmiała się.

Narcyza, kiedy rzuciła okiem na twarz, wiedziała, że zaraz chłopak nie wytrzyma, dlatego szybko chwyciła go za rękę i odciągnęła, jak najdalej mogła. Zaprowadziła go na błonia, gdzie mógł ochłonąć. Zbliżał się czas świąt, dlatego teraz otoczenie Hogwatru było śnieżnobiałe, co dodawało mu uroku. Wielu młodszych uczniów korzystało z takiej pogody i zaczynało bitwy, które często przeistaczały się w prawdziwe wojny śnieżne. Dwójka przyjaciół usiadła na jednej z ławek. Dziewczyna mogła słyszeć, jak oddech Lucjusza powoli zwalniał, a on sam zaczynał się uspokajać.

- Już dobrze? - zapytała w końcu.

- Chyba tak - odpowiedział i głośno wypuścił powietrze z płuc, co stworzyło obłok powietrza.

- Dlaczego wy się tak nie lubicie?

- Konflikt charakterów - zażartował.

- Pytam poważnie - odparła z powagą w głosie.

- Skończmy ten temat. Mam dla ciebie inne pytanie. - Lucjusz zbliżył się do dziewczyny i spojrzał jej prosto w oczy. - Pójdziesz ze mną na bal bożonarodzeniowy?

Blondynka patrzyła ze zdziwieniem na blondyna. Myślała na początku, że się przesłyszała, ponieważ w całym jej życiu nigdy nie usłyszała od swojego przyjaciela takiego pytania. Zazwyczaj Malfoy zapraszał zupełnie inne dziewczyny, które na jego widok nie mogły skupić się na czymś innym. Dlaczego teraz zdecydował się w końcu zapytać ją?

- Narcyza? Odpowiesz? - Dziewczyna dopiero teraz zauważyła, że właśnie zachowała się tak, jak te wszystkie uczennice.

- Dlaczego nie - odparła z uśmiechem.

***

Bal przyszedł bardzo szybko i wszyscy w Hogwarcie było ogromnie podekscytowani. Był to też czas, kiedy można się było pokazać z najlepszej strony. Lucjusz nie chciał takiej okazji ominąć. Nareszcie udało mu się zaprosić Narcyzę. Chłopak jeszcze nikomu się nie przyznał, ale Black bardzo mu się podobała. Chciał, żeby ich relacja nie była wyłącznie przyjacielska. Zawsze, gdy był przy niej, jego cała pewność siebie znikała. Wtedy dopiero uważał na to, co mówi, jak to mówi. Nigdy w życiu nie mógłby powiedzieć jej czegoś niemiłego. Przy niej stawał się zupełnie inną osobą. Zresztą nie tylko on zauważył.

- A ty dla kogo się tak stroisz, Lucek? - zapytał Crabbe z dwuznacznym uśmieszkiem. We trójkę byli teraz w swoim dormitorium, gdzie Crabbe oraz Goyle obserwowali Lucjusza, który od dwudziestu minut przygotowywał się do przyjęcia.

- Nie twoja sprawa - odpowiedział, próbując zawiązać krawat. Kto by pomyślał, że tak prozaiczna czynność będzie tak trudna?

- Pewnie dla Cyzi. - Goyle podkreślił ostatnie słowo, które w końcu zdenerwowało Lucjusza. Blondyn podszedł do chłopaka i warknął do niego:

- Nie waż się tak do niej mówić!

- A co, bo tylko ty tak możesz, co nie?

Pomiędzy przyjaciółmi doszłoby do rękoczynów, gdyby w ostatnim momencie do pokoju nie wszedł prefekt Slytherinu.

- Co wy tutaj jeszcze robicie?! Bal się zaraz zacznie!

Lucjusz spojrzał szybko na zegarek i czym prędzej popędził w stronę sali. Nie chciał za żadne skarby się spóźnić i zbłaźnić przed dziewczyną. W drodze do wyznaczonego miejsca potrącił około pięciorga osób, dlatego chłopak nasłuchał się wyzwisk pod swoim imieniem, jednak one kompletnie go nie ruszały. Jego jedynym celem było teraz dostanie się do Narcyzy. Gdy dotarł do wejścia, stanął gwałtownie i jeszcze raz przejechał palcami po swoich włosach, które postanowił związać. Poprawił marynarkę i wszedł do pomieszczenia. Musiał przyznać, że skrzaty bardzo przyłożyły się do wystroju. Pod sufitem zawieszone były białe serpentyny, w rogach sali stanęły wysokie choinki również bardzo ładnie przystrojone. W tle chór śpiewał jakąś spokojną piosenkę, jednak nie na to Lucjusz zwracał uwagę. Rozglądał się po wszystkich, a kiedy zauważył swoją wybrankę, ruszył w jej kierunku. Narcyza zostawiła swoje włosy rozpuszczone, a ubrana była w ciemnozieloną sukienkę. Dziewczyna była zajęta rozmową z koleżankami i dopiero one poinformowały ją, że ktoś już na nią czeka. Lekko ją popchnęły i odeszły w akompaniamencie tłumionych śmiechów.

- Hej - zaczął niepewnie Lucjusz. - Bardzo ładnie wyglądasz. - Blondynka zarumieniła się na jego słowa i podziękowała.

- Ty też się postarałeś - odpowiedziała, lecz przyjrzała się mu bardziej. - Tylko jedna poprawka.

Narcyza przybliżyła się do chłopaka i poprawiła niezdarnie zawiązany krawat.

- Dzięki - zaśmiał się lekko speszony tym, że pokazał jakąś swoją niedoskonałość. Jednak jego rozmyślenia przerwało pytanie Narcyzy oraz dźwięk muzyki.

- Może zatańczymy?

Lucjusz obawiał się tego pytania, ponieważ nie był za dobrym tancerzem. Już chciał się jakoś wykręcić, kiedy znów poczuł, że dziewczyna ciągnie go na sam środek sali. Chłopak objął Narcyzę w talii i splótł swoje palce z jej. Black położyła dłoń na jego ramieniu i zaczęła stawiać powolne kroki. Po chwili sama doszła do wniosku, że blondyn nie jest najlepszy w tańcu, dlatego to ona przejęła inicjatywę. Oczywiście nie obyło się bez kilku pomyłek z jego strony, lecz zawsze były one kończone cichym śmiechem dziewczyny, który dodawał Malfoy'owi odwagi. W pewnym momencie Lucjusz zauważył groźny wzrok Bellatrix, ale on tylko uśmiechnął się do niej triumfalnie i kontynuował taniec. W pewnych momentach był na nim tak skupiony, że na jego czole widoczne były krople potu. Zachowanie chłopaka nieco śmieszyło Narcyzę, ale z drugiej strony oznaczało to, że jest bardzo zdeterminowany, aby wypaść przed nią jak najlepiej. Kiedy muzyka się skończyła, dwójka wyszła z sali i udała się na mroźne powietrze, aby trochę odpocząć od duchoty, jaka zaczęła panować w środku.

- Nie szło ci najgorzej - stwierdziła Narcyza i spojrzała na chłopaka, który już drugi raz tego dnia się speszył.

- Starałem się - odparł.

Oboje wpatrywali się w rozgwieżdżone niebo. Stali przez chwilę w ciszy, dopóki Lucjusz nie zauważył, jak dziewczyna zaczyna pocierać rękami swoje ramiona.

- Zimno ci? - zapytał i zaczął zdejmować swoją marynarkę.

- Nie, zatrzymaj ją. - Blondynka odrzuciła propozycję otrzymania ubrania, jednak jej słowa nie miały dla chłopaka znaczenia, ponieważ po chwili dziewczyna poczuła na sobie ciepły materiał, którym mogła się okryć. Lucjusz był od niej wyższy, dlatego również jego marynarka była dla niej za duża. Teraz był to plus, bo mogła się nią szczelnie okryć.

Malfoy został w samej koszuli, która wyglądała, jakby miała się zaraz rozpruć z powodu jego mięśni. Blondyn dużo ćwiczył, oprócz tego, że grał w Quidditcha, co Naryza mogła teraz bardzo dobrze zauważyć.

- Na co się tak patrzysz?

Dziewczyna szybko się ocknęła się i pokręciła głową. Zaczęła obserwować gwiazdy, kiedy poczuła, że Lucjusz odwraca ją w swoją stronę.

- Dziękuję ci, że ze mną przyszłaś - powiedział i zbliżył się do niej, łącząc ich usta w pocałunku. - Kocham cię.

Malfoy's Memory ~ Lucjusz MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz