Rozdział 20

323 25 4
                                    

Ślub zbliżał się wielkimi krokami. Narzeczeni nie chcieli czekać długo, aby w końcu móc oficjalnie ze sobą żyć. Informacja o oświadczynach rozniosła się bardzo szybko, co Lucjusz poczuł, kiedy dostał list od swojej prapraciotki od strony matki. Co do samych rodziców, to było widać u nich widoczną dumę i rozpierające szczęście. O ile matki cieszyły się samym faktem, to zarówno Abraxas, jak i Cygnus już nie mogli się doczekać połączenia obu rodzin.

Przygotowaniem całego przedsięwzięcia zdecydowały się zająć żeńskie głowy rodzin. Lucjusz bardzo kochał Narcyzę, ale po drugiej godzinie słuchania o wyborze koloru serwetek, miał lekko dosyć.

- Lucjusz! - Z lekkiego snu wyrwał go krzyk Narcyzy. - Możesz chociaż udawać, że słuchasz? - Chłopak szybko potaknął i wzrokiem podążał za podawanymi z rąk do rąk chusteczkami. Dla niego obojętne było, czy będą zielone, czy srebrne. Dla niego najważniejsza była obecność samej Narcyzy. 

- Skoro nie słuchasz, to możesz zająć się listą gości - zwróciła się do niego jego matka. Blondyn od razu wstał i skierował się do sąsiedniego pokoju. - Nie zapomnij o ciotce Mariettcie!

Na rozległym biurku już walały się tony niezapakowanych listów, trzy pióra, z czego dwa wypisane, a przy oknie kręciła się nadal nie wpuszczona do środka sowa. Lucjusz najpierw wpuścił biednego ptaka do środka, a następnie usiadł na krześle. Lista gości oczywiście ciągnęła się w nieskończoność, ale brakowało na niej i tak kilku osób. Szczególnie tych, których para młoda nie mogła zaprosić. Narcyza odbyła już tonę rozmów ze swoją matką na temat zaproszenia Andromedy i Teda. Wszystkie kończyły się negatywną odpowiedzią. Blondynce było trudno pogodzić się z tym faktem, ale niestety nadal była uzależniona od swoich rodziców. Dlatego Lucjusz wyszedł z inicjatywą i zaproponował, aby spotkali się z nimi dwa dni później, kiedy będą mogli na spokojnie świętować, nawet w swoim małym gronie.

Została jeszcze sprawa Weasley'ów. Malfoy nie chciał od tak ich zignorować, ale wiedział, że ich obecność mogłaby zdenerwować niektórych gości. Dlatego w pierwszej kolejności wysłał list do Arthura i Molly z bardzo poważnym pytaniem, czy jeżeli ich zaprosi, to nie będą czuli się niekomfortowo? Na szczęście małżeństwo odpisało, że nie będą mieć z tym jakiegokolwiek problemu. Lucjusz chciał dołożyć wszelkich starań, aby ten dzień wypadł idealnie. Przede wszystkim, aby Narcyza była zadowolona.

***

Na tydzień przed ślubem Lucjusz był przez cały dzień zajęty kończeniem projektu dla Ministerstwa. Pod koniec dnia jedyne czego chciał to pójście spać. Jego rodzice akurat tego dnia postanowili wyjść na kolację, dlatego nie musiał martwić się, że ktokolwiek mu przeszkodzi. 

Kiedy miał się już przebrać, usłyszał dzwonek do drzwi. Niechętnie zszedł na dół i otworzył przybyszowi.

- A ty co? - odezwał się do niego Goyle, wymachując rękami.

- Idę spać, po co tutaj przyszedłeś? - odpowiedział z wyraźną niechęcią do kontynuowania rozmowy.

- Wyśpisz się w grobie, a teraz chodź! - rzucił, a chwilę później blondyn poczuł, że przeteleportowali się, jednak chłopak zamiast na nogach wylądował na ziemi.

- Możesz mnie ostrzegać przed teleportacją?! - warknął. Szybko wstał z podłogi, strzepnął kurz i rozejrzał się po pomieszczeniu, który ewidentnie był nocnym pubem. O dziwo znajdowali się tam także Crabbe i jeszcze kilku przyjaciół Lucjusza z Hogwartu. Obecny był tam nawet Arthur. 

- Chciałeś ostatnie dni wolności spędzić w domu? - krzyknął rozbawiony Weasley, któremu zawtórowała reszta. Można było się domyśleć, że nie czekali z alkoholem na niego. A skoro o alkoholu mówiąc, szybko pod nosem Lucjusza znalazł się kieliszek z Ognistą Whiskey.

Malfoy's Memory ~ Lucjusz MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz