Tak, tak, wiem. Miał być update w zeszłym tygodniu, ale na swoją obronę daję Wam dłuższy rozdział <3 Nie gniewajcie się... proszę.
Pierwsze dni roku szkolnego były dla Lucjusza dosyć dziwne. Nie był przyzwyczajony do możliwości wstawania kilka godzin później niż zazwyczaj. Czuł się dosyć samotny, co prawda mógł spotkać się z Crabbe'em albo Goyle'em, jednak nie był zbytnio chętny do tego. Zapowiadał się dla niego kolejny dzień spędzony w aptece.
Mężczyzna zszedł na dół, zauważając swoją matkę, krzątającą się po pomieszczeniu. Młodego Malfoy'a zawsze dziwiła chęć kobiety do sprzątania. Miała w końcu w całym domu skrzaty domowe, jednak prosiła ich jedynie o pomoc, gdy sama nie dawała sobie rady, co zdarzało się teraz coraz częściej.
- Witaj, synku - zawołała kobieta, zauważając swojego syna. Podeszła do niego i cmoknęła w policzek. Niejednemu taki sposób okazywania uczuć przez rodzicielkę wydawałby się niezręczny, jednak nie dla Lucjusza. Zawsze był blisko ze swoją matką i niestraszne mu było okazywanie wobec siebie uczuć.
- Jak tam pierwsze dni dorosłości? - zagaiła. Wypowiadając te słowa, patrzyła na blondyna z wielką dumą.
- Dosyć osobliwie - odpowiedział, siadając przy stole gdzie już czekało na niego śniadanie przygotowane właśnie przez panią Malfoy. - Nadal nie mogę się przyzwyczaić do zupełnie nowego życia - i braku ochrony przez Voldemortem - chciał dopowiedzieć, ale wiedział, że jego mama, pomimo rzekomych dobrych kontaktów Malfoy'ów z Czarnym Panem, nie skakała z radości, gdy zauważyła Mroczny Znak na przedramieniu jej jedynego dziecka.
- Dasz sobie radę, uwierz mi - zapewniała go kobieta, posyłając w jego stronę uspokajający uśmiech, który już tyle razy pomagał Lucjuszowi zwalczyć zły humor.
Dwójka siedziała w ciszy przy stole i kończyła swoje posiłki, gdy do domu niespodziewanie przyszedł Abraxas, który, jak wcześniej oznajmiał, miał wrócić do domu dopiero następnego dnia. Zadowolony odwiesił swój płaszcz i z uśmiechem na ustach dołączył do rodziny w kuchni. Siadając na krześle, pocałował swoją żonę, a następnie z radością spojrzał się na Lucjusza. Młodszy mężczyzna nie miał pojęcia, jaki był powód zadowolenia ojca, ale wolał to niż jego częste naburmuszenie.
- Lucjuszu, możesz być z siebie dumny, gdyż od jutra zaczynasz pracę w Ministerstwie - ogłosił pan domu, a blondyn niemal udławił się herbatą, którą właśnie pił. Również pani Malfoy była zdziwiona tym niespodziewanym oznajmieniem.
- Jak to w Ministerstiwe? - zapytał w końcu blondyn, gdy udało mu się zwalczyć natarczywy kaszel.
- Nie chcę, żeby mój jedyny syn męczył się w zwykłej aptece. Udało mi się znaleźć ci stanowisko i to nie byle jakie. Będziesz pracował w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów pod okiem Bartemiusza Crouch'a Seniora.
***
Nowa praca dla Lucjusza znaczyła coś więcej niż tylko pieniądze i prestiż. Nazwisko Malfoy już dawno mu to zapewniło. Mężczyźnie chodziło o stabilizację. Miał w planach oświadczyć się Narcyzie i zacząć z nią życie. Jego rodzice zakupili niedawno inną posiadłość, w której zdecydowali się zamieszkać, aby zrobić młodszym miejsce w domu.
W Ministerstwie Magii Lucjusz bywał rzadko. Pamiętał jedynie wycieczkę, którą zorganizował profesor Slughorn w ramach spotkania Klubu Ślimaka. Ogromny budynek rozpościerał się na wiele pięter, na których Malfoy nigdy nie postawił nogi. Wiedział jedynie, że departament, do którego miał się udać, znajdował się na trzecim piętrze.
- Lucjuszu! - usłyszał blondyn zza pleców, a gdy się odwrócił, spotkał Arthura Weasley'a, idącego w jego kierunku. Zbliżywszy się na wystarczającą odległość, poklepał go przyjacielsko po plecach i kontynuował drogę u jego boku.
CZYTASZ
Malfoy's Memory ~ Lucjusz Malfoy
FanfictionLucjusz Malfoy zostaje przesłuchiwany przez Ministerstwo Magii pod zarzutem pomagania poległemu już Lordowi Voldemortowi. Oskarżony przyznaje, że był w jego szeregach, ale został do tego zmuszony. Minister postanawia ujawnić wspomnienia czarodzieja...