Lucjusza obudziły ciche głosy, które ewidentnie nie chciały zakłócić jego snu. Najwyraźniej ich cel się nie spełnił. Blondyn dopiero po kilku sekundach przypomniał sobie zdarzenia sprzed jego omdlenia. Drugie spotkanie z Voldemortem... Pierwszy raz to imię wzbudziło w nim strach. Dotąd czuł wobec niego jedynie obrzydzenie, ale teraz... to nie było to samo. Dopiero kolejny atak spowodował w nim zmianę.
- Panie dyrektorze, co z nim? - usłyszał bardzo dobrze sobie znany głos.
- Narcyza? - zapytał słabym głosem, a następnie zakaszlał parę razy.
- Jestem, jestem - odpowiedziała. Na widok swojego ukochanego, który leżał pod ciepłym kocem z bladą twarzą, sińcami pod oczami i raną na dolnej wardze, poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Już za wiele razy widziała go w takim stanie.
- Hej, kochanie, nie płacz, proszę - zwrócił się do niej ciepłym głosem i złapał za dłoń. - Jestem tutaj, nic mi nie jest - zapewniał. Dziewczyna jednak nie potrafiła się uspokoić, dlatego mimowolnie wtuliła się w ramię chłopaka, nie chcąc, aby ktokolwiek widział ją w takim stanie. Co prawda, łóżko Lucjusza stało w dosyć dużej odległości od innych uczniów przebywających w skrzydle szpitalnym, ale i tak wolała nie ryzykować.
- Tak bardzo się o ciebie bałam - zaszlochała. - Kiedy zobaczyłam cię leżącego na śniegu, nie wiedziałam, co zrobić. - Widziałam cię, jak wybiegałeś z zamku, strasznie krzyczałeś i...
- Już dobrze, nic mi nie jest - powiedział spokojnym głosem, gładząc powoli plecy dziewczyny. Nigdy nie chciał, aby z jego powodu Narcyza musiała przeżywać takie sytuacje.
Nie minęła chwila, a do łóżka Lucjusza podszedł Dumbledore. Wpatrywał się w załzawioną Ślizgonkę, aż się uspokoiła i odsunęła od chłopaka. Zawstydzona otarła twarz rękawem szaty i usiadła na krześle obok.
- Lucjuszu, muszę z tobą poważnie porozmawiać - zaczął, sugestywnie zerkając na młodą Black.
- Ufam Narcyzie, proszę mówić.
- Powiedz mi dokładnie, co stało się podczas twojego spotkania z Sam-Wiesz-Kim - poprosił mężyczyzna.
Blondyn starał się jak najdokładniej opowiedzieć dyrektorowi całe zdarzenie. Z trudem przypominał sobie wszystkie obrazy poprzedniego dnia. Wspomnienia były dla niego niczym mgła, przez którą za każdym razem musiał się przedzierać, aby dotrzeć do dalszej części swoich wspomnień. W końcu udało mu się streścić tamto spotkanie. Razem z obietnicą, którą pod przymusem złożył Voldemortem. Dumbledore nie wydawał się wielce zaskoczony oświadczeniem chłopaka. Najwidoczniej przewidział jego działania.
- Lucjuszu, rozumiesz chyba, na co się skazałeś?
- Myśli Pan, że sam tego chciałem?! - uniósł się gwałtownie Lucjusz. Nie spodziewał się takich słów ze strony dyrektora.
- Nie, Lucjuszu, ale od teraz musisz dotrzymać swoich słów - wyjaśnił poważnym tonem. - Konsekwencje niezrobienia tego mogą być bardzo poważne.
***
Malfoy godzinę później został już wypuszczony ze skrzydła szpitalnego. Miał serdecznie dosyć tych sterylnie białych ścian. Zresztą Mistrzostwa Quidditch'a zbliżały się wielkimi krokami, a jego nie było już na dwóch treningach. Nie mógł pozwolić sobie na więcej nieobecności. Turniej był dla niego czymś ważnym, a możliwość zwycięstwa z innymi domami była wystarczającą motywacją do działania. Przy okazji mógł przywrócić swoje dobre imię wśród uczniów, ponieważ ci zdążyli już wyrobić sobie zdanie o Ślizgonie. Oczywiście wśród popleczników Voldemorta chłopak był znany jako zdrajca i tchórz. Inni uważali Lucjusza za ofiarę, który był za słaby, aby przeciwstawić się czarnoksiężnikowi. Nie mniej jednak żadna z tych plotek nie odpowiadała Malfoy'owi. Stanowiło to dodatkową motywację.
CZYTASZ
Malfoy's Memory ~ Lucjusz Malfoy
FanficLucjusz Malfoy zostaje przesłuchiwany przez Ministerstwo Magii pod zarzutem pomagania poległemu już Lordowi Voldemortowi. Oskarżony przyznaje, że był w jego szeregach, ale został do tego zmuszony. Minister postanawia ujawnić wspomnienia czarodzieja...