Rozdział 16

358 18 6
                                    

Praca w aptece nigdy nie wydawała się Lucjuszowi ciekawa, ale chłopak wiedział, że musi zająć się rodzinnym biznesem. Od zawsze ciągnęło go do Quidditch'a, jednak w jego przypadku logiczne było, że Abraxas nigdy nie zgodziłby się na "zmarnowanie" jego potencjału. Chłopak zresztą nie wiedział, czy po zdarzeniu sprzed kilku miesięcy ktokolwiek byłby skory to dania mu szansy w drużynie. Ku zdenerwowaniu Malfoy'a tamten występek trafił nawet do gazet. Dziennikarzom nie mogło umknąć to, że syn zamożnego czarodzieja pozwala sobie na takie sytuacje. Trudno mu było na początku racjonalnie wyjaśnić rodzicom tamten dzień, jednak z pomocą Narcyzy udało mu się na spokojnie z nimi porozmawiać.

Jeżeli o Narcyzę chodziło, to Lucjusz był pełen smutku. W głowie co chwila pojawiał mu się obraz dziewczyny, która jeszcze całe dwa lata będzie spędzała bez niego w Hogwarcie. Oczywiście chłopak obiecał jej, że będzie pisał do niej tak często, jak czas mu na to pozwoli. Nigdy na tak długo nie musieli się ze sobą rozstawać. Zazwyczaj, jeżeli były to dłuższe rozłąki, to nie trwały dłużej niż dwa tygodnie. Myśl o dziewięciu miesiącach bez Black była dla chłopaka udręką. Jeszcze miesiąc temu cieszył się, że kończy szkołę, lecz wtedy nie rozważał faktu, że jego dziewczyna będzie musiała w niej spędzić kolejne dwa lata. Dlatego ten ostatni dzień przed jej wyjazdem chciał spędzić razem z nią. Z samego ranka napisał do dziewczyny, kiedy będzie gotowa na jego przyjście. Na szczęście otrzymał natychmiastową odpowiedź. Sprzyjał mu również fakt, że nie musiał siedzieć w aptece. Po szybkim ubraniu się poszedł do kwiaciarni w centrum Londynu, o której mówiła mu kiedyś dziewczyna i kupił jej ulubione kwiaty - tulipany.

- Dzień dobry, pani Black - odezwał się, gdy zobaczył kobietę w drzwiach.

- Witaj, Lucjuszu - odpowiedziała równie przyjacielsko. Matka Narcyzy zawsze była nastawiona do niego pozytywnie. Nieraz mówiła mu, że gdyby miała syna, to chciałaby, żeby był taki jak on.

- Jakie macie na dzisiaj plany? - zapytała, lecz nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi, ponieważ wyprzedziła ją dziewczyna, która znalazła się dokładnie przed Lucjuszem.

- Cześć - rzuciła szybko i wtuliła się w klatkę piersiową chłopaka. Ten zrobił to samo, obejmując ją jedną ręką w talii, a w drugiej trzymając bukiet.

- Gotowa na ostatni dzień wakacji? - spytał zaczepnie, podając dziewczynie prezent.

- Dziękuję - odparła i zaciągnęła się zapachem kwiatów. Następnie poprosiła swoją mamę o włożenie ich do dzbanka, podczas gdy ta złapała dłoń chłopaka i ruszyła z nim do miasta.

***

Para szła ulicami Londynu, na których mogli zauważyć wielu uczniów, którzy chcieli wykorzystać ostatni dzień wolności. Całe grupki nastolatków zapełniały miasto. Oczywiście nie obyło się bez dziewczyn, które co chwila odwracały swoje spojrzenia w kierunku Lucjusza. Ubrany w lnianą, białą koszulę włożoną w czarne spodnie przykuwał uwagę żeńskiej części przechodniów. Narcyza za każdym takim razem bardziej wtulała się w ramię chłopaka, co powodowało u niego cichy śmiech. Zdawał sobie sprawę z tych wszystkich spojrzeń, jednak on swoje oczy miał tylko na jednej dziewczynie, która tego zasługiwała.

- Masz jakiś plan, gdzie możemy pójść? - zapytała w końcu.

- Myślałem o pójściu do jakiejś restauracji, a później przejściu się wzdłuż rzeki.

Jak Lucjusz powiedział, tak zrobili. Weszli do pobliskiej knajpy, która znana była w świecie kulinarnym, jako jedna z najlepszych. Na szczęście nie musieli czekać długo na stolik, gdyż obsłużono ich od razu. Posiłek minął im w przyjemniej atmosferze, która przepełniona była rozmową i śmiechem. Po skończeniu jedzenia poszli w kierunku Tamizy. Co prawda Lucjusz rzadko kiedy chodził tak beztrosko po Londynie. Jego rodzice raczej stronili od mugolskich miejsc, zresztą tak samo, jak rodzina Narcyzy. Dlatego nie dzielili się z nimi celem ich wyjścia. Nie mniej jednak gwar ludzi pozytywnie wpływał na ich spotkanie. W mieście nie czuli się w żaden sposób obserwowani, nikt tutaj nie zwracał na nich uwagi. Mogli robić, co chcieli i to właśnie cenił czarodziej.

Wczesnym wieczorem, kiedy słońce zaczynało już nieco zachodzić, Lucjusz zaprowadził dziewczynę na łódkę, która przewoziła turystów po rzece. Chłopak pamiętał, jak Narcyza powtarzała, że nigdy jeszcze taką nie płynęła, a wyglądała na bardzo interesującą. Dlatego jej radość z propozycji Malfoy'a była ogromna.

Gdy już wsiedli na pokład, blondynka od razu ruszyła do barierki. Obserwowała przez nią zachód słońca, na który miała idealny widok. Rozweselony Lucjusz stanął w niewielkiej odległości od niej i zamiast patrzeć na krajobraz przed nim, jego oczy skupione były na dziewczynie. Ze względu na godzinę, temteratura powietrza nieco spadła, a Narcyza zaczęła pocierać swoje ramiona.

- Zimno ci? - spytał momentalnie blondyn, szukając wzrokiem czegokolwiek, czym mógłby okryć Black. Sam nie miał nic na sobie oprócz koszuli, a dziewczyna ubrana była jedynie w białą sukienkę, która sięgała nieco za kolana.

- Trochę - odpowiedziała szczerze, nie kryjąc przepraszającego uśmiechu. - Tym razem nie masz na sobie marynarki - zażartowała.

- Znajdę coś innego - odpowiedział figlarnie i podszedł do niej, obejmując ją szczelnie ramionami. Może nie była to idealna forma okrycia, ale zawsze lepsza niż nic.

- Od razu lepiej. - Blondynka obróciła się w ramionach w jego stronę i złożyła namiętny pocałunek na jego ustach. Otulona jego silnymi ramionami czuła się bezpieczna. Wiedziała, że z nim nic się jej nie stanie. Dlatego nie wyobrażała sobie spędzenia tylu długich miesięcy bez niego.

- Co się stało? - zapytał zmartwiony chłopak, ocierając polik dziewczyny z łzy, która nieświadomie pojawiła się na jej twarzy.

- Nic, po prostu trudno wyobrazić mi sobie rok szkolny bez ciebie - wyznała, chowając twarz w zagłębienie jego szyi. Lucjusz gładził ją uspokajająco po plecach i szeptał:

- Będę na ciebie czekać, będę pisać, nie zostawię cię. Pamiętaj, że zawsze przyjdę, jeżeli będziesz mnie potrzebować.

Para stała tak wtulona w siebie, dopóki krzyk kapitana nie poinformował ich o zakończeniu wycieczki i konieczności wyjścia z łódki. Narcyza oderwała się od chłopaka i chwyciła go za rękę. Oboje wracali do domów w o wiele lepszym humorze, niestety z myślą, że czeka ich poważna próba.

***

Kolejnego dnia Lucjusz obiecał, że pożegna się z dziewczyną na peronie. Gdy dotarł na miejsce, zauważył Narcyzę, stojącą w towarzystwie swoich rodziców. Nawet Bellatrix nie przyszła się pożegnać, nie dziwię się, pomyślał i ruszył do Narcyzy. Wpierw przywitał się z państwem Black, a następnie pocałował blondynkę na przywitanie.

- Lucjusz, przyszedłeś! - wykrzyknął ktoś zza jego pleców i nim się obejrzał, przed nim pojawił się nie kto inny, jak Syriusz. Chłopiec widocznie bardzo polubił nastolatka, do tego stopnia, że owinął się wokół jego nóg i nie chciał go puścić.

- Syriuszu! Daj się Lucjuszowi ruszyć! - krzyknęła zbulwersowana Walburgia, odciągając syna. Zza niej blondyn dostrzegł czuprynę brązowych włosów, które należały do Regulusa.

- Tak bardzo tęsknisz za Hogwartem, Lucjuszu? - zażartował Orion, klepiąc chłopaka po plecach.

- Dziwnie będzie mi nie wsiadać do pociągu - przyznał z nutą smutku w głosie.

Tak rozpoczęła się rozmowa o jego przyszłym życiu, pracy i planach. Rozprawiali tak dopóki nie przerwał im gwizd pociągu. Jak jedne mąż wszyscy uczniowie ruszyli do przedziałów, a inni po raz ostatni żegnali się z rodzicami. Syriusz już dawno siedział w przedziale i wdawał się w rozmowę ze swoimi przyjaciółmi, za to Narcyza dalej nie mogła oderwać się od Lucjusza.

- Obiecujesz, że nie dasz się uwieść żadnej swojej adoratorce? - spytała pół żartem Narcyza, stojąc naprzeciwko chłopaka.

- Ja mam tylko jedną adoratorkę - odpowiedział i pocałował blondynkę. Ta następnie weszła do pociągu w poszukiwaniu swoich przyjaciółek.

Gdy maszyna zaczęła odjeżdżać, z okna wychylił się również Syriusz, który energicznie machał w stronę Lucjusza. Chłopak odwzajemnił gest i kontynuował, dopóki pociąg nie zniknął mu z oczu.

Hejcia!

Taki fluff'owy rozdział, ale jakoś mnie natchnęło, mam nadzieję, że się nie obrazicie hahaha. W tym tygodniu będę miała zabieg, więc od poniedziałku do piątku będę w szpitalu. Możliwe, że będę tam miała więcej weny ;)


Malfoy's Memory ~ Lucjusz MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz