epilog

623 75 9
                                    

Sarah Ainsworth   prowadziła samochód jak najszybciej, nie zważając na prędkość. Zadzwoniono do niej z policji mówiąc, że znaleziono jej córkę. Gdy dojechała na miejsce wybiegła z samochodu jak naszybciej, popchnęła drzwi i znalazła się na recepcjii. Siedziała tam tylko jedna osoba. Kobieta w jej wieku, no w końcu co się dziwić jest 2:25. 

Sarah podeszła do recepcjonistki, która wyglądała na bardzo znudzoną. Kobieta  nawet nie zwróciła uwagi na nią dopiero Sarah nie zaczęła stukać w blat. 

-Dobry wieczór jestem mamą Cassie  Ainsworth - powiedziałam stukając nerwowo o biórko. 

-Taa... proszę poczekać zaraz wszystko pani wytłumaczymy. - powiedziała dziewczyna znudzonym głosem. Usiadłam obok kobiety, która była tak samo zdenerwowana jak ja. Czekałam przez 10 minut, aż w końcu poproszono mnie i kobietę i ruszyliśmy za funkcjonariuszem do małego gabinetu, zawalonego papierami, listami gończymy, kolorowych karteczek, a przez dużo biurko i 3 krzesła było jeszcze mniej miejsca. Brak okna dawał o sobie znać gdyż było bardzo duszno. 

-Chciałbym przekazać przykrą  wiadomość - powiedział smutnym głosem, zrobił pauzę i ponownie zaczął mówić - Michael i Cassie nie żyją, bardzo mi przykro.

Nie mogłam uwierzyć, że to się stało akurat mi. Nie miałam siły płakać, krzyczeć czy wpadać w jakiś szał bo to było bezsensowne, to nie zwróci życia mojej córki. Ale mama Michael'a to co innego, zaczęła płakać i położyła się na ziemi, zwijając w kłębek. Ja od dawna nie miałam nadziei, że mogli uratować Cassie, jej choroba była  bardzo zaawansowana. 

-Znaleziono ich w opuszczonym domy, byłym domu pani Ainsworth. Michael popełnił samobójstwo, ale nadal nie umiemy zidentyfikować przyczyny śmierci Cassie. 

-Wiem co ją zabiło już nie raz przychodził do nas egzorcysta możliwe, że to coś ją zabiło, ale i tak jej już nic by  nie pomogło - powiedziałam patrząc patrząc w ścianę. Poczułam się słabo, wspomnienia jak Casie się kiedyś zachowywała. To rzucanie się na mnie, drapanie ściań, psucie mebli, czarne oczy, niski głos mówiący o rzeczach  które nigdy nie powinni wychodzić na światło dzienne. Opentało ją coś czego nadal nie rozgryzłam i już nie rozgryzę.

Cassie i Michael nie żyją ich historia się skonczyła. 

KONIEC!

zakończyłam to opowiadanie, Chciałabym wam podziękować za komentarze, wejścia i gwiazdki za wszystko! Byliście genialnymi czytelnikami nigdy nie miałam lepszych. Dziękuje :) To wszystko

Dziękuje jeszcze raz xx

Asylum ~ M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz