/ Perspektywa Adriena /Minęły już dwa tygodnie od kąt tamten "koszmar" się "skończył".
Mieszkam teraz z moim wujem, ciocią i kuzynem Felixem.
Ciocia Sophie jako tako próbuje mnie pocieszać i "wprowadzić w życie rodzinny Sorel", ale jakoś jej to nie wychodzi... Ale jak niby miałoby jej to wychodzić skoro nie zna całej historii? Zresztą nawet gdyby znała...
Jest jeszcze wujek Francis, który z kolei jest bardzo podobny do mojego zmarłego ojca, tylko, że on nie jest aż tak zgorzkniały i nie jest psychopatą... Chyba... Przynajmniej mam taką nadzieję.
No i jest też Felix. On z kolei prawie się do mnie nie odzywa. Wcześniej go za dobrze nie znałem, a właściwie to wcale, albo go nie pamiętam, więc nie wiem czy to dobrze czy źle albo czy po prostu jest małomówny...
I między innymi przez to, mimo starań cioci, jakoś trudno mi znaleźć tu sobie miejsce (oczywiście oni nie są jedynym powodem, tak naprawdę to kropla w morzu).
Są jeszcze depresja i wyrzuty sumienia.
I ogromna tęsknota. Za Biedronką, Plaggiem, Pancernikiem i Kitką, (bo Chloe widuje nadal w szkole) i ogólnie za byciem Czarnym Kotem, ale muszę przywyknąć, bo już nigdy nie zobaczę pierścienia...
Co do Biedronki... Marinette, owszem jest w szkole, ale unika mnie jak ognia i chyba jej się nie dziwię. W końcu to co się stało... To co zrobiłem...
Ale za to Chloe zachowuje się teraz dużo lepiej. Zmieniła się w stosunku do ludzi, chociaż niestety nadal, jest... No sobą, ale już nieco mniej od tej jej gorszej strony...
Mnie traktuje prawie jak brata, czyli jak za czasów piaskownicy. Bez rzucania się na szyję i prób "uwiedzenia" mnie. Do Nino i Ayli odnosi się równie przyjaźnie, a do Marinette nadal zwraca się z rezerwą, ale o dziwo też z szacunkiem. A dla reszty klasy nada jest wredna... Nie tak bardzo jak wcześniej, ale nadal.
Może to przez ten dzwon? Nie wiem i chyba nie chcę się nad tym zastanawiać. Grunt, że jest lepiej.
Nino i Alya za to traktują mnie jak jajko, pocieszają i nie odstępują ani na krok, tak samo zresztą i Chloe, a co dziwne jakoś mniej czasu poświęcają Mari, znaczy owszem Alya gada z nią na lekcjach, ale jakoś mniej.
Szczerze mam już trochę dość tego pocieszania, zasługuję na to by cierpieć. Zabiłem własnego ojca. Może i był psychopatą, ale wciąż...
To przecież moja wina, że dałem się opętać...Może to dziwne, jednak mimo wszystko sam nie wiem, czy za nim tęsknię, czy raczej nie...
Jednak jestem pewien, że najbardziej tęsknię za Plaggiem... Za jego gadaniem jaki to jestem beznadziejny i żebym dał mu jego ser... Swoją drogą może ktoś powie, że zgłupiałem do reszty, ale nadal noszę przy sobie jeden kawałek tego wstrętnego sera... No może nie takiego wstrętnego, bo w smaku faktycznie nie jest taki zły... I przypomina o nim.
A właśnie, miałem iść do kuchni po kawałek...
Odwróciłem się tyłem do dużego okna i wyszedłem ze swojego nowego pokoju.
Chwilę mi zajęło przejście między labiryntem eleganckich korytarzy, aż dotarłem na miejsce.
Teoretycznie nie powinno tu już nikogo być, jest w końcu dość późny wieczór, ale zobaczyłem jakąś starszą panią, pewnie kucharkę.
- Dobry wieczór. - Przywitałem się niepewnie. - Jest może Camembert?
- Dobry wieczór młodziaku. - Odpowiedziała wyraźnie zaskoczona. - Jest camembert, zaraz ci go dam. - Uśmiechnęła się i podeszła w stronę jednej z wiszących szafek. - Też lubisz ten ser, co? Felix go wprost uwielbia, dlatego zawsze jest zapas. On też czasem podjada go po nocy. Myślę, że się szybko dogadacie jak pobędziecie nieco dłużej razem niż tylko przy posiłkach. - Nawijała entuzjastycznie kobieta i podała mi krążek sera na talerzu oraz widelczyk.
- Dziękuję Pani. - Powiedziałem i już miałem się oddalić z powrotem do siebie, ale zaczęła gadać dalej.
- Nie masz co dziękować, ja twoją służącą w końcu jestem, poza tym podałam ci tylko kawałek sera, a nie zrobiłam piętrowy tort. - Zaśmiała się. - I żadna tam Pani, Helene się nazywam. - Podała mi rękę, którą oczywiście uścisnąłem.
- Adrien, ale już chyba to Pani wie... To znaczy Helene. - Poprawiłem się szybko.
- Tak, tak wiem młodziaku. I chciałabym ci jeszcze tylko powiedzieć, że nie warto tracić życia na żałoby. Jeśli szczęście jeszcze do ciebie nie przyszło, to znaczy, że jest duże i idzie małymi krokami! A teraz zmykaj do siebie, bo muszę jeszcze trochę tu posprzątać. - Znów się zaśmiała i odwróciła się do mnie plecami.
Trochę ona dziwna... Ale miła. - Pomyślałem kierując się w stronę mojego pokoju.
/ W tym samym czasie, gdzieś w jakiejś ciemnej uliczce /
- Więc mogę nadawać komuś moce i robić z niego swojego pachoła? - Zagadnął około czterdziestopięcioletni mężczyzna z szaleńczym uśmiechem za wąskich ustach.
- Nie, Panie! Nie wolno, musi Pan oddać mnie Biedronce!
- Cisza, Nookoo!
- Mam na imię Nooroo. I proszę niech mnie Pan posłucha! - Powiedziało zrozpaczone kwami.
- Nikt nie będzie mi mówił co mam robić i albo to przyswoisz do wiadomości albo! - Rzucił broszką motyla o ziemię i wolną ręką sięgnął po nóż i skierował go w stronę przerażonego stworzonka. - Nie pyskuj mi tu lepiej Nookoo. Dzięki tobie i temu dziennikowi obejmę władzę nad tym światem i innymi galaktykami! Stworzę swoją armię nieumarłych, a wszystkich tych, którzy mnie denerwują wyślę w czeluści piekieł! Muszę tylko najpierw namierzyć tego całego Czarnego Kota! Tu pisze, że on pomoże mi zdobyć wszystkie miracula!
- Ale Panie! - Krzyknęło kwami zanim nie zostało wciągnięte w swoje miraculum.
- Oto nadchodzi zagłada Biedronko. - Wyszeptał nowy posiadacz miraculum motyla. - Mroczny Motyl nigdy nie przegrywa!
I tak oto mamy prolog do drugiej części tej historii. Mam nadzieję, że kogoś zaciekawiłam. Od pierwszego rozdziału przenosimy się kilka lat do przodu od tych wydarzeń. Jeśli chodzi o następny rozdział, nie wiem kiedy się pojawi, ponieważ cierpię na wredotę mojej weny, teraz mam wakacje i czas by pisać, a pewnie na stałe wróci jak zacznie się rok szkolny. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że wróci z narni zanim to się stanie.
W każdym bądź razie jak wam mijają wakacje? Jakieś fajne plany?
(Ktoś to w ogóle czyta? )
No nic, teletubisie mówią pa pa! Do następnego! ^^
CZYTASZ
Miraculum - Nigdy nie zapomnę cz.2
FanficDruga część historii Biedronki i Czarnego Kota w której, po tym jak Kot został zaakumanizowany, przestał należeć do drużyny obrońców Paryża. Ale czy aby na pewno? A może Biedronka jednak będzie jeszcze potrzebować w swojej drużynie posiadacza mira...