Projektowanie zawsze sprawiało mi przyjemność. Puszczałem wtedy wodzę fantazji i tworzyłem niesamowite, często szalone kreacje. Po stracie Emily moje ubrania stały się smutne, choć nadal piękne. Nigdy nie przestałem tego kochać.
Dziś właśnie dopracowywałem suknię. Jej krój był prosty i elegancki, ładnie podkreślał talię. Była utrzymana w kolorach czerni i bardzo ciemnego fioletu, nachodzących na siebie. Dekolt w kształcie litery „V" pasował do ramiączek średniej grubości.
W czasie tworzenia przez moją głowę przechodziło mnóstwo myśli. Kolejne porażki super-złoczyńców... Bohaterowie rosnący w siłę... I przede wszystkim Emily, której czas się kończył...
Spojrzałem i oceniłem efekt. Wielu ludzi powiedziałoby, że jest zachwycająca, ale mi czegoś brakowało. Czegoś bardzo ważnego...
Nagle poczułem nieodpartą chęć zobaczenia żony. Popatrzenia na jej twarz, którą jaszcze nie tak dawno temu zdobił uśmiech. Wówczas ja również się uśmiechałem, a moje projekty były radosne i kolorowe. Ona była słońcem w moim świecie, punktem do którego wszystko się sprowadzało. Potrafiła pocieszyć mnie zawsze, rozjaśnić nawet najciemniejsze chwile. Była najpiękniejszym co mnie w życiu spotkało. Czym sobie zasłużyłem na jej stratę? Wtedy przestałem wierzyć w dobro. Po co być dobrym, gdy nie ma się dla kogo? Chciałem ją odzyskać, więc brutalnie stłumiłem wyrzuty sumienia. Teraz gdy minęły już trzy lata sumienie zaniknęło i odzywało się tylko czasem. Maską bezwzględności przykryłem ogrom cierpienia. Starałem się żyć normalnie, ale nie byłem całkiem normalny. Siedzenie w tajnej kryjówce, zamknięcie się domu, oglądanie obrazu przedstawiającego ją godzinami i układanie niecnych planów odcisnęły we mnie piętno.
Zjechałem windą na dół i podszedłem do inkubatora. Leżała w nim. W ładnym ubraniu trzymając w rękach bukiet, z pięknie uczesanymi włosami wyglądała jakby zaraz miała się obudzić. Och, jak bardzo marzyłem, żeby tak było! Niestety zdawałem sobie sprawę, że prawda jest taka iż jeżeli zawiodę Emily nie obudzi się nigdy, a wtedy już nigdy nie będę szczęśliwy. Bez niej moje życie nie miało sensu. Może faktycznie nie pogodziłem się ze stratą. Ale nie mogłem odpuścić, gdy był choć cień szansy na to że ją uratuję. Za bardzo ją kochałem. Teraz była jak ledwo tlący się płomyk, gasnący z każdym dniem. Umierała... Wiedziałem, że czasu mam bardzo niewiele. Za pomocą Mocy Absolutnej mogę ją uleczyć, ale nie ożywić. Nic nie może przywrócić martwych do życia.
– Kochanie, słyszysz mnie? – wyszeptałem. – Już niedługo zdobędę miracula Biedronki i Czarnego Kota, a mała manipulantka Lila mi w tym pomoże. Gdy już wygram sprawię ze wrócisz do nas. Znów będziemy razem i będzie tak jak dawniej. Pamiętasz jak odrabialiśmy razem z Adrienem jego prace domową? Zawsze wiedziałaś więcej ode mnie. On już od dawna nie potrzebuje w tym pomocy. A poza tym Nathalie mi bardzo pomaga. Nawet sobie nie wyobrażasz ile się pozmieniało. Ale dowiesz się wszystkiego gdy się obudzisz. Bo się obudzisz. Obiecuję.
Rozpalę ten tlący się płomyk. Moja żona będzie żyć. Inaczej być nie może. Lila pomoże mi spełnić ten cel.
Już wiedziałem czego brakowało w sukience. Wróciłem na górę i do kreacji dodałem jasny fioletowy pas. Niczym promyk nadziei, bo przecież ona umiera ostatnia...
____________________________________________________________Cześć!
Co tam u Was? Podobała się część?
Kolejna NIEDŁUGO!
Komentarz? Gwiazdka?❤️❤️❤️
CZYTASZ
Druga twarz Gabriela Agreste/Miraculum
FantasyMiłość jest pięknym uczuciem. Ale czy ryzyko straty nie jest zbyt wielkie? To jest opowieść o mężczyźnie, który utracił ukochaną żonę. I o ojcu, który bał się pokochać syna. I o człowieku, który stał się złoczyńcą, choć nigdy nie pragną...